Coś denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście? Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
Od kilku lat walczą o to, by blisko ich domów nie stawały nielegalne stacje bazowe operatorów sieci telefonicznych. Albo, żeby operatorzy nie stosowali kruczków przy stawianiu tych masztów.
Teraz Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że mieszkańcy Bielan, którzy chcą demontażu masztu stacji przy ul. Okrąg w Krakowie, mogli być stroną w sporze z operatorami telefonii, który toczył się w Głównym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego.
Sieć Orange postawiła maszt na przyczepie samochodowej na kółkach, swoistym "wozie Drzymały" w maju 2014 roku. Po jakimś czasie zwiększono moc masztu, bo zaczął z niego korzystać także inny operator, T-Mobile.
Mieszkańcy zaprotestowali i zwrócili się do GIMB o uchylenie decyzji wojewody małopolskiego, który zgodził się na postawienie stacji bez pozwolenia na budowę.
Argumentowali, że boją się o swoje zdrowie, na które zły wpływ ma promieniowanie elektromagnetyczne (PEM), emitowane przez stację telefonii komórkowej. Dodali, że nie ma ona pozwolenia na budowę.
"Wóz Drzymały" to według nich wybieg, by obejść wymogi na takie pozwolenie.
Jednak, GINB umył ręce. Stwierdzili, że "wóz" nie jest budową, a mieszkańcy nie są stroną postępowania.
- To stała taktyka urzędu: umorzyć, a nie rozpatrywać. Nie podejmują trudu, by poznać problem - mówi Barbara Gałdzińska-Calik, wiceprezes stowarzyszenia "Nasze Bielany", które walczy z nielegalnymi masztami.
Doskonale wie, o czym mówi. Jej 9-letnia córka ma zdiagnozowany zespół nadwrażliwości na PEM. Osoby z taką przypadłością twierdzą, że cierpią m.in. na bezsenność, bóle i zawroty głowy oraz choroby skóry.
To właśnie stowarzyszenie "Nasze Bielany" oprotestowało decyzję GINB w sądzie.
A sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie zgodził się z ich argumentami. Stwierdził, że "Nasze Bielany" działają w interesie społecznym (ochrony ich zdrowia i życia), są stroną w sprawie i że trzeba ją teraz rozpatrzyć ponownie.
- Cieszymy się, choć to dopiero pierwsza wygrana bitwa - mówi Barbara Gałdzińska-Calik. - Zazwyczaj operatorzy odwołują się od wyroków do Naczelnego Sądu Administracyjnego, więc to jeszcze pewnie potrwa. Stowarzyszenie wygrało już sprawy w NSA: o demontaż masztów przy ul. ks. Józefa 172 (wykonano go w 2011 roku) i przy Orlej 48 (demontaż w 2015 roku).
Tymczasem w urzędzie miasta trwają już przygotowania do stworzenia mapy określającej natężenie PEM w Krakowie (wywołują je także m.in. linie i stacje wysokiego napięcia). Radni miejscy zobowiązali do tego prezydenta na ostatniej sesji, podczas burzliwej dyskusji na temat masztów.