Pierwszy tegoroczny szpak zajął budkę, której strzeże jak oka w głowie. Ma do niej pełne prawa, które wynikają z pierwszeństwa. Tylko wspomnę o doskonale udokumentowanych narodzinach puszczyków. Pokryta puchem para pisklaków wyszła z przytulnej dziupli, czyli fakt wyklucia z jaj musiał mieć miejsce już w pierwszej połowie stycznia. To niezły rekord, gdyż w zwyczajne zimy w styczniu puszczyki miały co najwyżej początek godów.
Dostałem też zdjęcie wykonane z okna pędzącego pociągu. Miało przedstawiać stado koczujących na polu bocianów. O! To byłoby coś. Niestety, były to tylko żurawie. Ptaki o porównywalnej do bocianów wielkości, lecz całkowicie innym ubarwieniu. O ile bociany białe są czarno białe z widoczną z oddali czerwienią na nogach i dziobie, to żurawie są szaro bure. Na głowie noszą małą czerwoną myckę plus charakterystyczny czub. Z boćkami trudno je pomylić.
Jest jeszcze jedno: dieta żurawi zawiera sporo zieleniny. I przy łagodnych zimach coraz częściej zimują u nas na miejscu. Zaś bociany to stuprocentowi mięsożercy. Nie ma takiej opcji, by przetrwały nawet ciepłą zimę. Pierwsze boćki przylecą do nas za dwa tygodnie.
