12 lutego 2004 roku, Oberhof, trwają mistrzostwa świata w biathlonie. Do biegu na 20 km pozostały trzy godziny, reprezentanci Polski testują narty.
„Moje w tych warunkach nie prezentują się dobrze. W głowie pojawia się myśl: jestem tak dobrze przygotowany, a już na starcie jestem do tyłu względem rywali” - relacjonował wiele lat potem tamte wydarzenia Tomasz Sikora na swoim blogu w portalu natemat.pl. - „10 minut do przestrzeliwania broni podchodzi Wiesław z propozycją: „Tomek, weź moje narty, możesz dziś powalczyć o medal”. Odbiera sobie szansę walki o wysoką pozycję, o stypendium sportowe (...) Zdobyłem w tym dniu srebrny medal, ale o wiele bardziej od dekoracji utkwiło mi w pamięci poświęcenie przyjaciela”.
Wiesław Ziemianin, który w tamtym biegu zajął 43. miejsce, po 13 latach doczekał się nagrody za wspaniały gest. W piątek w Centrum Olimpijskim w Warszawie odebrał - przyznane przez Klub Fair Play Polskiego Komitetu Olimpijskiego - wyróżnienie w kategorii „Całokształt kariery sportowej i godne życie po jej zakończeniu”.
- Kiedy dwa tygodnie temu zadzwoniła do mnie pani z PKOl, byłem zaskoczony, nie wiedziałem początkowo, w jakiej sprawie się ze mną kontaktuje - opowiada 46-letni dziś Ziemianin, mieszkający w Kasinie Wielkiej.
Sportową karierę zakończył w 2007 roku. Potem pracował z reprezentacją Polski jako serwismen, przygotowując narty dla Sikory, który startował do 2012 roku. Biathlon połączył ich niemal na 20 lat.
- Tomek w reprezentacji pojawił się po zdobyciu wicemistrzostwa świata juniorów, trzy-cztery miesiące po mnie, w 1993 roku. Od tego czasu, ze względu na zgrupowania i występy w zawodach, byliśmy razem w zasadzie non stop. Zostaliśmy przyjaciółmi - mówi czterokrotny olimpijczyk, medalista mistrzostw świata (1997 r., trzecie miejsce w biegu drużynowym), zdobywca sześciu krążków w mistrzostwach Europy.
Liderem polskiej kadry był Sikora. Mistrz świata z 1995 roku do Oberhofu przybył z nadzieją na sukces po kilku chudych latach.
Ziemianin wspomina: - Ja na te mistrzostwa przyjechałem po wojskowych zawodach w Rumunii. Dotarłem w nocy, miałem jakieś dwa dni przerwy, czułem, że nie będę w optymalnej formie. Narty zawsze testowaliśmy razem z Tomkiem. Przeważnie spisywały się podobnie, ale tym razem - a warunki śniegowe były dosyć ciężkie - moje deski jechały troszkę lepiej. Widziałem, że Tomek jest w dobrej formie, więc mu zaproponowałem, żeby wziął moje narty, a ja „polecę” na jego nartach.
Biathlonista z Kasiny dodaje: - Początkowo nie chciał skorzystać. Taki to już z niego skromny człowiek.
Półtora tygodnia potem w Mińsku cieszyli się wspólnie, gdy zdobyli brąz mistrzostw Europy w sztafecie. Dla Ziemianina był to ostatni medal w dużej imprezie, Sikora dwa lata później został wicemistrzem olimpijskim.
- Jakie mamy dziś kontakty? Od czasu do czasu dzwonimy do siebie - mówi Wiesław.
Czym się obecnie zajmuje?
- Pracuję w „budowlance”. Syn kuzyna ma firmę, w tej chwili jestem akurat w Sosnowcu - opowiada były sportowiec. - Z biathlonem nie mam teraz nic wspólnego, nawet nie ma czasu, żeby wyjść na narty.
Sikora jest trenerem reprezentacji Polski. Po przyznaniu koledze nagrody fair play szybko poinformował o tym na Facebooku, dodając: - Dziś bardzo trudno o taki gest. Dziękuję, Wiesiu! Nie zapomniałem i nie zapomnę!
Follow https://twitter.com/sportmalopolska