Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsza piłkarka w Małopolsce Anna Zapała: Gdy stawiałam na studia, to wiedziałam, że futbol będzie musiał zejść na dalszy plan [ROZMOWA]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Anna Zapała z KS Uniwersytet Jagielloński na gali MZPN w krakowskim Pałacu Krzysztofory
Anna Zapała z KS Uniwersytet Jagielloński na gali MZPN w krakowskim Pałacu Krzysztofory Anna Kaczmarz
Anna Zapała po raz drugi z rzędu została Najlepszą Piłkarką w Małopolsce. 27-letnia reprezentantka Polski, kapitan drużyny KS Uniwersytet Jagielloński (dawniej AZS UJ Kraków) odebrała statuetkę podczas poniedziałkowej gali Małopolskiego Związku Piłki Nożnej w Pałacu Krzysztofory.

Takie nagrody, jak ta, którą ponownie otrzymała pani w plebiscycie MZPN są dla pani ważne?

Indywidualne nagrody są zawsze wyróżnieniem i bodźcem do pracy, ale to nie jest najważniejsze. Wolałabym wygrać coś drużynowo, czyli zdobyć medal w ekstralidze albo Puchar Polski. Choć wiadomo - to fajne wyróżnienie i daje kopa do pracy.

W ubiegłym roku jako drużyna byłyście w ekstralidze bliżej podium mistrzostw Polski, niż w tym roku. Z czego wynika ten słabszy sezon?

Przede wszystkim ze względów kadrowych. Odeszło od nas kilka dziewczyny do klubów, które nas wyprzedzają w tabeli. Musiałyśmy ściągać nowe, młode zawodniczki, która się jeszcze ogrywają.

Gra pani na obronie, tymczasem strzela w ekstralidze sporo goli. Jak to się udaje?

Jestem prawą obrończynią, natomiast okazjonalnie grywam w ataku. Jestem w drużynie człowiekiem od czarnych zadań, więc jak trzeba, to pójdę do przodu. Nie jest to problemem, wręcz jest to dla mnie czymś naturalnym, bo gdy byłam małą dziewczynką, to się uczyłam strzelać gole, byłam napastniczką. Dlatego teraz wiem, jak się zachować pod bramką rywalek.

W 14 meczach reprezentacji Polski zdobyła pani trzy gole, w tym ten najbardziej pamiętny z 35 metrów przeciwko Armenii. Wygrałyście wówczas 12:0. Czy w trakcie meczu nie pogubiłyście się w liczeniu tych bramek?

Ja na pewno się pogubiłam. Pamiętam, że było wówczas strasznie zimno, w pierwszej połowie potwornie lało, potem był grad, a następnie wiało i zaczął padać śnieg. To był naprawdę szalony mecz.

Co panią skłoniło, żeby próbować strzelać z takiej odległości?

Z tego co pamiętam, to chciałam dograć piłkę do koleżanki, bo była na dobrej pozycji, ale trochę szczęście pomogło i piłka poleciała do bramki.

To najbardziej pamiętny gol w kadrze. A który był najważniejszy?

Chyba jeszcze takiego nie było. Ten z Armenią była moją ostatnią bramką w reprezentacji, a jeśli mam być szczera, to dwóch wcześniejszych w ogóle nie pamiętam! To było dość dawno temu, więc mam nadzieję, że ta najważniejsza bramka dopiero przede mną.

Pani występy w kadrze układają się w sinusoidę. W 2013 roku zdobyła pani medal mistrzostw Europy do lat 17, potem były występy w kolejnych drużynach, w tym także w seniorskiej, a później nastąpiła sześcioletnia przerwa, po której pojawiły się regularne powołania.

Przez cały okres młodzieżowy byłam powoływana do drużyn narodowych. Po złotym medalu mistrzostw do lat 17 był zespół do lat 19, a potem kadra seniorska. Na początku tylko na chwilę, gdy trener Wojciech Basiuk dał mi szansę, a potem faktycznie była dłuższa przerwa. My wówczas występowałyśmy w Krakowie w pierwszej lidze, a tamte dziewczyny grały coraz wyżej, i trochę się „rozjechałyśmy”.

No właśnie, wiele z pani koleżanek z drużyn juniorskich zaczęło robić poważne kariery, powyjeżdżały za granicę, tymczasem pani postawiła wtedy na naukę. I pozostała w kraju, nie traktując uprawiania piłki nożnej priorytetowo.

Gdy stawiałam na studia, to wiedziałam, że tak będzie. Taka była konsekwencja moich decyzji. Teraz jednak okazuje się, że ciężką pracą da się dorównać tym, które wszystko postawiły na piłkę. Choć wiadomo, że zawsze będą między nami różnice, bo one trenują zawodowo i to mocno zawodowo, grają w najlepszych klubach w Europie, na świecie. W sumie więc ciężko mi jest im dorównać, będąc tutaj w Krakowie.

Jakie studia pani skończyła? Bo z tego co wiem, to w pracy zajmuje się pani przygotowywaniem przetargów.

Nie studiowałam w tym kierunku, to wyszło trochę spontanicznie. Skończyłam licencjat z gospodarki przestrzennej na Uniwersytecie Ekonomicznym, a potem poszłam na UJ, na zarządzanie publiczne, więc może to drugie jest bardziej pokrewne z tym, co teraz robię, bo pracuję w zamówieniach publicznych. Ale to była raczej kwestia przypadku aniżeli wybór, po prostu szczęście się do mnie uśmiechnęło.

To bardzo duży wyczyn, żeby godzić tak wymagającą pracę z uprawianiem piłki nożnej na wysokim poziomie, i wrócić do kadry narodowej, w której poziom profesjonalizmu w ostatnich latach niesamowicie wzrósł, część reprezentantek Polski występuje na co dzień w Lidze Mistrzów. Czym pani sobie to tłumaczy? Swoją pracowitością, zawziętością? Czy aż tak dużym talentem, że nawet pani się nie spodziewała, iż go ma?

Często sobie zadaję to pytanie. Faktem jest, że to, co mnie przede wszystkim różni od koleżanek w kadrze, to fakt, że nie mam tyle czasu na treningi i regenerację, jak one. O to tutaj się najbardziej rozchodzi. A więc chyba jednak ten mój talent, że tak powiem, gdzieś tam się ujawnił przy odrobinie większej pracy. Tu chyba jest cała tajemnica.

Czym się różnią szatnie, w których pani się pojawia – ta w klubie AZS UJ Kraków, i ta w kadrze? Istnieje duża różnica między postępowaniem koleżanek z obu drużyn? Jak piłkarki z zagranicy odnoszą się do zawodniczek z Polski?

Odnoszą się do nas normalnie, bez wywyższania się. Największa różnica dotyczy koncentracji. W szatni reprezentacji dziewczyny są totalnie sfokusowane na meczu, przygotowują się bardzo skupione w każdym aspekcie. Rolowanie mięśni, odpowiednie jedzenie, jakieś suplementy i tak dalej. W polskiej lidze jest natomiast takie trochę wesołe granie. Dziewczyny czasem niezbyt myślą o tym, że za chwilę grają mecz, że może trzeba się skupić. To wszystko trzeba przeżyć, zobaczyć, żeby potem móc przekazywać dalej.

W ostatnim, grudniowym meczu Ligi Narodów z Grecją nie było pani w składzie i w gronie powołanych na lutowe, towarzyskie mecze ze Szwajcarią też pani nie ma. Jak to pani sobie tłumaczy?

Ogromną rywalizacją w kadrze i faktem, że trenerka Nina Patalon ściąga młode dziewczyny, żeby dać im szansę. Wiadomo, że ja nie będę wiecznie grać. Owszem, jeszcze kilka lat pogram, ale to już nie będzie to samo. Te dziewczyny są naszą przyszłością i one muszą się pokazywać. Poza tym pierwszy skład reprezentacji jest już cały z zagranicy, więc rywalizacja jest ogromna. Dziewczyny w nowej kadrze są naprawdę coraz lepsze.

W meczach ze Szwajcarią dostaną szansę dwie debiutantki.

To dziewczyny z Pogoni Szczecin, rzeczywiście świetnie zawody grały w rundzie jesiennej i zasłużyły na szansę.

Ma pani marzenia pozasportowe, wyznaczone konkretne cele?

Nie, najbardziej czego sobie życzę, to czuć się jak najszczęśliwszą. Takie poczucie zadowolenia z życia, by w momencie, gdy siadam na kanapie po całym dniu, móc sobie pomyśleć: kurczę, fajnie, jestem szczęśliwa.

Anna Zapała i pozostali laureaci plebiscytu MZPN
Anna Zapała i pozostali laureaci plebiscytu MZPN Anna Kaczmarz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska