Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napisać dramat to prościzna jest...

Halina Gajda
fot. archiwum prywatne
Miał dziesięć lat, gdy napisał pierwszą sztukę. Scenariusz opierał się na wojennej opowieści. Teraz czyta czołowych dramaturgów, ale w dzieciństwie zaczynał od powieści fantasy. Miłość do Tolkiena pozostała zresztą do dzisiaj.

Machnąłem sobie sztukę. Wczoraj wieczorem. Nieźle wyszło - mówi jakby opowiadał o robieniu herbaty albo kanapek. Michał Telega, jeszcze wczoraj uczeń Kromera, dzisiaj student wymarzonej teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim zamierza opuścić chwilowo Gorlice. Dokładnie na jakieś pięć lat studiów. Ale rozstanie ma być niczym wieczór kawalerski - nieprzewidywalne i huczne. Jak to zresztą u Michała.

- Marzy mi się, żeby było to widowisko plenerowe, muzyczne. Taki teatralny powrót do źródeł. Scenariusz oparty jest na książce Antoniego Storra "Samotność. Powrót do jaźni" - zdradza.

Oczywiście temat ujęty jest dosyć kontrowersyjnie. Otóż od narodzin jesteśmy bombardowani argumentami, że tylko otwarcie na innych ludzi daje poczucie szczęścia, spełnienia. Tymczasem samotność, o ile nie jest wymuszona, ma drugie oblicze, bynajmniej nie tak okrutne, jak zwykło się to nam przedstawiać.

- Mój scenariusz to opowieść o outsiderach, samotnych ludziach z ogromnym potencjałem - mówi dalej. Gromadzi trupę. - Chciałbym odnaleźć w człowieku rytuał teatru - pokazać wszystko to gestem, ruchem, muzyką i barwą głosu - opisuje.

Ma wszystko spisane. W głowie. - Poszukuję wokalistów. Repertuar muzycznie będzie trudny, bo chciałbym oprzeć się na tradycyjnych pieśniach, sięgając do antycznej Grecji przez misteria średniowieczne do współczesnych pieśni żydowskich, łemkowskich - opowiada. - Marzy mi się, żeby pieśni spiewane były w oryginalnych językach - dodaje.

Michał wygrał niedawno konkurs zorganizowany przez uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu na scenariusz teatralny. Opowieść, a raczej manifest przeciwko małomiasteczkowości, homofobii, nieuzasadnionemu pacyfikowaniu czy wręcz świadomemu niszczeniu tych, którzy mają inne poglądy, na razie nie doczekała się przeniesienia na scenę, ale Michał rąk nie załamuje.

- Być może przerazili się tego, co mogłoby się stać po wystawieniu takiej sztuki - protesty jedynie słusznych środowisk, odsądzenie dyrekcji teatru od czci i wiary, posądzenie o szkalowanie narodowych symboli. Ja wyrzutów sumienia nie mam, niczego inaczej bym nie pokazał. Robię dalej swoje - mówi ze śmiechem.

Sam często prowokuje: na ulicy idzie ze znajomym za rękę i obserwuje reakcje ludzi, wprost opowiada o swoim poparciu dla wszelkich mniejszości i też czeka na reakcję otoczenia. Ta bywa różna, od wzruszenia ramion po głośną krytykę, po skryty wulgarny komentarz. Wszystko skrupulatnie spisuje, często na gorąco. Cieszy się: mam materiał na monodram, komedię, happening. Jak twierdzi, że takie a nie inne ujmowanie tematu, to nie kwestia natchnienia, a "naładowania tematem". Trudnym, twórczym, czasem niewygodnym dla innych.

- Dopiero wtedy można coś przekazać - podkreśla z powagą. Nieco kokieteryjnie dodaje, że... - Napisać własną sztukę to prościzna. Luzik. Mam już tego trochę - zdradza. - Znacznie gorzej wejść w czyjąś skórę i spróbować przedstawić jego świat widziany przez siebie - mówi dalej.

Pokazał więc, co potrafi, choćby w "Reżyserze snów", performance wystawionym na zakończenie nauki w liceum i jednocześnie teatralnej działalności tamże. Było co podsumowywać, bowiem angażując kolegów wystawił dziewięć sztuk. W stu procentach swojego autorstwa. - To była forma podróży, poszukiwań duchowych, odkrywaniem lokalizacji energii głosu i szkieletem jedności ciała i słowa - mówi o swojej pracy. Do Krakowa pakuje stos książek i najchętniej babcię - surową, ale sprawiedliwą recenzentkę, organizatorkę życia, która pilnuje, by na czas dotarł, gdzie powinien, zrobił, co obiecał, zjadł coś innego niż fast-food. - Fakt. Jestem nieporadny życiowo - mówi z rozbrajającą szczerością.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska