Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napisał sztukę "Plastikowe żołnierzyki". Zrealizuje ją poznański teatr Granda

Halina Gajda
fot.archiwum prywatne
Michał Telega, uczeń gorlickiego Kromera, napisał scenariusz, a impulsem była... burza. Nie boi się, mówi głośno, co myśli. Wygrał prestiżowy konkurs Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu

Nie boisz się odsądzenia od czci i wiary?
Nie. Dlaczego? Jestem osobą wierzącą we własne wartości, a Bóg jest świetny! Nie czuję wspólnoty.

Młody chłopak z bądź co bądź tradycyjnego i konserwatywnego środowiska, jakim są Gorlice, pisze scenariusz teatralny, który otwarcie nazywasz manifestem przeciwko naszym narodowym fobiom, o stosunku państwa, kościoła, ludzi do tych spraw. I jeszcze ten scenariusz wygrywa prestiżowy konkurs. Mało?
Nie boję się. Naprawdę! Zawsze głośno mówiłem o tym, co myślę, nie dostosowywałem się do otoczenia. To, co napisałem, jest w zgodzie ze mną. Zresztą, nie pierwszy raz daję temu wyraz, choć wiem, że wielu to się nie podoba. Smuci, że czasem rzucają opinie, wręcz oskarżenia, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ale co tam, nie martwię się tym.

Dobrze, powiedzmy coś o konkursie.
Konkurs ogłosił studencki teatr Granda działający przy Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jury widać spodobało się to, co napisałem, bo w nagrodę spektakl zostanie zrealizowany właśnie w oparciu o mój scenariusz. Dla zobrazowania: chodziło mi o pokazanie wewnętrznego konfliktu, który targa moim bohaterem, nie zgadzającym się, że zanika ideał człowieka romantycznego, przepełnionego ponadczasowymi, ponadnarodowymi wartościami. Człowieka, który skupia się na rzeczach wielkich, gardząc małomiasteczkowością, zamknięciem na inne, chorobliwym wręcz strachem. Nie ukrywam, że mam tu na myśli głównie naszą homofobię. Nie lubię ludzi nastawionych "anty", którzy na dodatek nie potrafią racjonalnie uzasadnić swojego sprzeciwu wobec sprawy. Myślę, że tytuł "Plastikowe żołnierzyki" jest sugestywny.

Trochę mi zapachniało Mickiewiczem...
Raczej nie. Owszem, o ile bohater ulega transformacji, to raczej w gombrowiczowskim, a nie mickiewiczowiskim stylu. Upraszczając, bohater jest rozdarty pomiędzy tym, co naprawdę myśli, jak ocenia świat, a tym, co powinien, by nie być postrzegany jako wywrotowiec. Popada przez to w głęboki konflikt z własnym sumieniem. Wracając jeszcze do samego scenariusza - oczywiście poza samym tekstem trzeba było opracować scenografię, muzykę, światło. Wszystko, tak jak w przypadku każdej sztuki.

To scenariusz, który powstał na konkurs, czy po prostu od jakiegoś czasu leżał w szufladzie, a gdy ogłosili konkurs, to wsadziłeś do koperty i wysłałeś?
W pewnym sensie leżał w szufladzie, ale niezbyt długo. Dokładnie pamiętam datę powstania - 5 lipca tego roku. Byłem w Austrii, w Aplach i złapała mnie burza...

…niczym Kordian na Mount Blanc.
(śmiech) Rzeczywiście, tak się złożyło, ale monologi moich bohaterów nie są tak rozbudowane jak u Słowackiego. Scenografia nie ma za to nic wspólnego z górami, więc niepotrzebny będzie kosztowny hologram. Ograniczyłem się do wanny wypełnionej brudną, mocno spienioną wodą z krwią, lustra i tytułowych plastikowych żołnierzyków, które układała będzie druga bohaterka - prostytutka. Żołnierzyki to dwie ścierające się armie.

Ufff...
(śmiech) W finałowej scenie chłopak zobaczy w lustrze swoje sumienie, chwyta młotek, rozbija je, po czym umiera. Wszystkiemu zaś towarzyszy sugestywna muzyka Jana Garbarka. Będzie też można usłyszeć Anouara Brahema.

Jak zareagowali najbliżsi? Na nagrodę oczywiście.

Rodzice się cieszą, choć mama wolałaby, żebym zajmował się w życiu czymś konkretnym, namacalnym. Takim "odtąd-dotąd". Był, nie wiem, inżynierem, lekarzem, prawnikiem. Ale i tak stoi za mną murem. Tak samo jak tato. Żartobliwie skomentował, czy nie mógłbym wybierać konkursów bliżej domu, bo nie zna za dobrze drogi do Poznania. To on pokazał mi świat książek, które przenoszę do teatru, które warto mieć, przeczytać. No i jeszcze babcia - nie ocenia, choć pewnie nie ze wszystkim, co robię, się zgadza. Za to powtarza, że jest ze mnie dumna. Fajnie jest mieć taką babcię! Dyrektor Jerzy Nalepka też mi gratulował. Mam nadzieję, że i inni się cieszą. Lubię ludzi, choć nie jestem do końca pewien, czy i oni mnie lubią.

Wiadomo, kiedy będzie premiera?
Na razie nie. To wszystko dzieje się na gorąco. Pewnie dadzą znać lada chwila.

Marzysz o reżyserii teatralnej.
To prawda, ale droga do tego jest daleka. I wcale nie jest powiedziane, że muszę się dostać. Nie wyobrażam sobie za wiele, bo konkurencja jest gigantyczna. W zasadzie nie ma asów. Wszystko zależy od komisji, jej odbioru, pewnie i humoru w chwili oceniania. Egzamin to nie wszystko. Trzeba jeszcze zaskoczyć interpretacją już napisanego dramatu. Ćwiczę, uczę się, ale czy to przyniesie efekty, czas pokaże.

Rozmawiała Halina Gajda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska