https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nazwano ją Pierwszą Swatką Rzeczpospolitej. Marta Manowska teraz wreszcie sama zawalczyła o miłość

Paweł Gzyl
Marta Manowska
Marta Manowska Sylwia Dąbrowa
Marzyła, aby zostać aktorką. Zamiast tego stała się telewizyjną swatką. I okazało się, że świetnie sprawdza się w tej roli. Sama nie mogła jednak długo znaleźć miłości swego życia.

Z kapturem na oczach   

„Śląsk mnie napędza i nakręca” – mówi. Nic dziwnego: urodziła się w Siemianowicach, a wychowała w Katowicach. Jej tata był inżynierem górnictwa, a mama – architektką. Mimo, że jest jedynaczką, rodzice jej nie rozpieszczali ponad miarę. Przeciwnie: od małego słyszała, że nie wolno się mazać po porażkach, tylko trzeba wstać i walczyć dalej. Najbliżsi przekazali jej też typowy dla Ślązaków szacunek dla pracy.

Uczyła się dobrze i nie sprawiała kłopotów. Chcąc sobie kupić coś drogiego, potrafiła na to sama zarobić. Kiedy była nastolatką, na Śląsku narodził się polski hip-hop. Chodziła więc w szerokich spodniach i czarnej bluzie z kapturem nasuniętym na oczy, słuchając Kalibra 44 i Paktofoniki. Potem tata zaraził ją swoją pasją do ciężkiego rocka i rozsmakowała się w muzyce Black Sabbath czy Led Zeppelin.

Oblany egzamin

W liceum zaczęła skrycie marzyć o aktorstwie. Kiedy jednak przyszło do wyboru studiów, zdecydowała się na dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim. Mieszkała więc z rodzicami, dlatego kiedy nadarzyła się okazja wyjazdu na stypendium do Hiszpanii, skwapliwie z niej skorzystała. Tam zaczęła występować w studenckim teatrze i malować. „Dopiero w Hiszpanii zrozumiałam, kim chcę być i jak chcę żyć” – podkreśla.

Po powrocie do Polski postanowiła zdawać do krakowskiej Akademii Teatralnej. Niestety: nie udało się. Podniosła się jednak po tej porażce i wyjechała do Warszawy na aktorskie kursy. Zagrała w kilku amatorskich spektaklach, ale musiała jednak z czegoś żyć, nawiązała więc współpracę z telewizją. Początkowo wyszukiwała kandydatów do udziału w kulinarnym show „Ugotowani”. Nie zaspokajało to jednak jej ambicji.

Wykorzystana szansa

Marta chciała zostać prowadzącą jakiś program, chodziła więc na castingi. Próbowała przekonać do siebie producentów „Pytania na śniadanie”, poszło jej jednak fatalnie. Wyjechała wtedy do Tajlandii, aby odpocząć. Kiedy wróciła opalona i uśmiechnięta, zaproszono ją na rozmowę z twórcami polskiej wersji popularnego w Europie programu „Rolnik szuka żony”. Komuś skojarzyła się z prowadzącą jego czeską wersję, postanowiono więc dać jej szansę.

Program okazał się strzałem w dziesiątkę. Jego pierwszą edycję oglądało co niedzielę wieczór cztery miliony Polaków. Telewidzowie z miejsca pokochali Martę. Okazało się, że młoda prezenterka jest niezwykle ciepłą, serdeczną i empatyczną osobą. Jej rozmowy z uczestnikami cyklu ujmowały szczerością i naturalnością. „Mam wrażenie, że ten program mnie wybrał. Ta propozycja przyszła w idealnym momencie” – śmieje się Marta.

Blisko z seniorami

Prezenterka świetnie radziła sobie w show, zaproponowano więc jej prowadzenie kolejnego. „Sanatorium miłości” było tylko pozornie programem randkowym dla seniorów. Szybko okazało się, że jego celem jest pokazanie, że osoby po sześćdziesiątce nie są skazane na nudne siedzenie przed telewizorem, tylko mogą czerpać z życia garściami. I tutaj Marta się sprawdziła, nawiązując z podopiecznymi bliską więź.

Mimo, że za sprawą „Rolnika” i „Sanatorium” blondwłosa Ślązaczka stała się szalenie popularna, trzyma się z daleka od świata celebrytów. Rzadko udziela wywiadów, nie pojawia się na ściankach, nie widuje się jej na branżowych bankietach. Kiedy ma wolną chwilę, woli poczytać książkę lub podróżuje po świecie. To sprawia, że nabiera pozytywnej energii pomiędzy kolejnymi sezonami swych programów.

Niepoprawna romantyczka

Kiedy Marta stała się „polską swatką numer jeden”, plotkarskie media zaczęły się interesować jej życiem uczuciowym. Tymczasem ona wcale nie kwapiła się o nim opowiadać. Deklarowała jednak: „Jestem niepoprawną romantyczką. Uważam, że warto czekać na taką miłość, która zdarza się tylko raz, która jest prawdziwa. Moja wizja to dwoje staruszków, którzy idą, trzymając się za ręce i wzajemnie się sobą opiekują”.

Najpierw łączono ją z jednym z uczestników „Rolnika”, potem z bratem innego, aż wreszcie zrobiło się głośno, że zakochała się w operatorze pracującym przy programie. Jednak sama zainteresowana nigdy nie potwierdziła oficjalnie żadnej z tych relacji. Podobnie tej najnowszej. Teraz internet sugeruje, że Marta związała się z Danielem Wiśniowskim, którego pamiętamy z reality-show Polsatu „Wyspa przetrwania”. To oznacza, że wreszcie zawalczyła o szczęśliwą miłość dla siebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska