Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jesteśmy nadgorliwi ścigając nastolatka za film o prezydencie

Redakcja
Waldemar Starzak zwraca uwagę, że w sieci jest dużo hejtu. - Ludzie obrażają siebie nawzajem, grożą śmiercią. Zapominają, że to przestępstwo, a w internecie nie są anonimowi - podkreśla prokurator
Waldemar Starzak zwraca uwagę, że w sieci jest dużo hejtu. - Ludzie obrażają siebie nawzajem, grożą śmiercią. Zapominają, że to przestępstwo, a w internecie nie są anonimowi - podkreśla prokurator Paweł Szeliga
Waldemar Starzak, prokurator rejonowy w Nowym Sączu, wyjaśnia, czemu policja zabrała dziecku komputer i dlaczego trwa śledztwo, choć Andrzej Duda nie gniewa się za drwiący z niego film w sieci.

O znieważeniu prezydenta RP, którego mógł dopuścić się 17-letni mieszkaniec Nowego Sącza, wciąż głośno. Niektórzy mówią, że prokuratura powinna się wstydzić śledztwa. Czuje Pan wstyd?
W żadnym wypadku. Jestem przekonany, że nasze działania były zgodne z prawem. Kodeks postępowania karnego nakłada na nas obowiązek zajęcia się każdym przestępstwem ściganym z urzędu. Takim właśnie jest publiczne znieważenie głowy państwa. Nie możemy powiedzieć: „Nie, tą sprawą się nie zajmiemy”. Gdyby tak postąpił prokurator, sam naraziłby się na odpowiedzialność karną, albo dyscyplinarną. Zaniechałby obowiązków.

Umieszczenie na Facebooku linku do filmu puszczonego od tyłu, na którym widać jak prezydent zabiera kwiaty spod pomnika?
Samo nagranie nie jest znieważające. W połączeniu z tytułem, który sugeruje, że prezydent kradnie kwiaty i jest pijany, może być. Materiały dowodowe dawały uzasadnione podejrzenie zaistnienia przestępstwa. Tutaj nie chodzi tylko o znieważenie głowy państwa ale również o kierowanie gróźb karalnych wobec osoby składającej zawiadomienie. Ta osoba złożyła wniosek o ściganie i tym wątkiem musieliśmy zająć się z urzędu.

Nie była to jednak nadgorliwość?
Policja działała zgodnie z prawem. Po otrzymaniu zawiadomienia zwróciła się do jednostki policji w miejscu zamieszkania chłopca, o przesłuchanie go i złożenie wniosku. Potem materiały przekazała do prokuratury. Moim zdaniem również prokurator nie był nadgorliwy. Przeanalizował dowody i uznał, że niezbędne jest zabezpieczenie komputera. Policjanci zgodnie z postanowieniem prokuratora mieli zażądać wydania komputera, a jeśli podejrzany by go nie oddał, to wtedy dokonać przeszukania i zabezpieczyć sprzęt. Młody człowiek oddał komputer, więc nie było potrzeby przeszukania. Nie było żadnego wtargnięcia. Policjanci zjawili się u 17-latka około godz. 9, więc nie w nocy, ani bladym świtem, jak sugerowano.

Może prokuratura powinna postąpić inaczej?
Spotkałem się z opinią jednego z prawników, że powinniśmy najpierw wezwać 17-latka do prokuratury i dopiero zażądać od niego wydania komputera. To trochę tak, jakby się wzywało włamywacza: „Proszę przynieść łom, którym pan dokonał włamania”. Moim zdaniem to byłoby śmieszne. Jaką mielibyśmy gwarancję, że podejrzany nie wymieni dysku, albo nie wyczyści danych? Ten laptop może być istotnym dowodem w sprawie, bo mogą się na nim znajdować dowody przestępstwa. Nikt nie jest zobowiązany przedstawiać dowodów swej winy, tę musi udowodnić prokurator.

Prokurator mógł też odmówić wszczęcia śledztwa w sprawie znieważenia prezydenta.
Mógł, ale podkreślam, że materiał dowodowy wskazywał na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Gdyby odmówił, część społeczeństwa mogłaby to potraktować jako próbę zamiecenia sprawy pod dywan.

Nie szkoda pieniędzy podatników na to śledztwo?
Jako szef tej jednostki, podchodzę poważnie do środków przekazywanych na prokuraturę. Jeżeli prawo nakazuje się nam zajmować takimi sprawami, to nie mogę kierować się oszczędnościami. Takie argumenty nie są podstawą do odmowy wszczęcia śledztwa.

Jest pan przekonany, że prokurator podjął dobrą decyzję?
Gdyby fachowiec dzisiaj popatrzył na akta tego śledztwa, bez żadnych emocji, bez uprzedzeń politycznych, podjąłby taką samą decyzję.

Spodziewał się pan, że ta sprawa będzie przyczynkiem do dyskusji na temat zmiany prawa?
Nie. Ale z informacji przekazanych przez rzecznika prasowego prezydenta wynika, że pan prezydent poważnie podchodzi do problemu i zastanawia się, czy nie wystąpić z inicjatywą ustawodawczą, bądź uchylenia tego przepisu w kodeksie karnym, bądź zmiany jego brzmienia. To przestępstwo mogłoby być np. ścigane tylko na wniosek, albo w wyniku zawiadomienia złożonego przez głowę państwa.

Prezydent na Tweeterze wyraził swoją opinię o „odkręconym” filmiku. Napisał: „Prokuratura? Dajcie spokój”.
Do czasu aż to przestępstwo będzie ścigane z urzędu prokuratorzy będą zmuszeni do tego, żeby zajmować się takimi sprawami. Każdy przypadek jest jednostkowy. Jeden jest bardziej drastyczny, drugi mniej. Można uznać, że było to tylko prześmiewcze zachowanie autora danego wpisu, czy filmu. Ale można też stwierdzić, że to znieważenie, albo zniesławienie. Może nie potrzebna jest reakcja karno-prawna i wystarczyłby nakaz usunięcia wpisu, czy filmu z przestrzeni publicznej, czy odszkodowanie za umieszczenie treści.

Obawia się pan, że prokuratury będą teraz zasypywane doniesieniami o znieważeniu prezydenta?
Nie wykluczam takiej sytuacji. Część zawiadomień mogą składać osoby, kierujące się szlachetnymi pobudkami. Oburzone filmem, obrazkiem, czy wpisem mającym charakter zniewagi. Ale mogą być i od osób, które zrobią to z innych względów. Myślę tutaj o sytuacji, gdy ktoś celowo uruchamia machinę wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania po to tylko, żeby później dyskredytować nasze działania. Mogę jedynie apelować o przemyślane składanie zawiadomień.

Nie wiemy, co napisał chłopak w dyskusji internetowej. Ale czysto teoretycznie, czy grożenie śmiercią na Facebooku osobie, której się nie zna, można uznać za groźbę karalną? Przecież to wydaje się absurdalne.
To zawsze kwestia indywidualnej oceny osoby, która to czyta. Jedna wpis zbagatelizuje. Inna poczuje się zagrożona. Dyskutanci na forum internetowym nie mają pewności, gdzie znajduje się osoba, z którą korespondują. Może być na drugim końcu świata lub w mieszkaniu obok.

Wystarczy, że ktoś napisze, że mnie zabije i mogę zawiadomić policję, że mi grozi?
Nie do końca. Taki wpis musi budzić uzasadnione obawy, że groźba zostanie spełniona. Musiałaby pani odpowiedzieć na pytanie z jakiego powodu uważa, że ktos gotów jest spełnić groźbę. Prokurator musi ocenić, czy to rzeczywiście była realna, czy to jedynie niekulturalne zachowanie.

Czy sądecka prokuratura prowadzi dużo takich spraw?
W przestrzeni internetowej jest dużo hejtu. Ludzie obrażają siebie nawzajem. Jest coraz więcej gróźb karalnych kierowanych w sieci i z różnych powodów to wzrasta. Wiele takich spraw prowadziliśmy w 2014 roku po tym, jak w mediach pojawiły się informacji o Romach, którzy w Maszkowicach zatrzymali orszak weselny. Pod artykułami pojawiały się wpisy znieważające, nawołujące do nienawiści, ale też mające charakter gróźb. Tam gdzie udało nam się ustalić autora wpisu, kierowaliśmy sprawy do sądu.

Autorzy byli zdziwieni? Pewnie w internecie czuli się anonimowi.
Większość przepraszała i przyznawała, że nie była świadoma popełnienia przestępstwa. Zarzekali się, że gdyby wiedzieli, to nigdy by nie umieścili danego wpisu. Ale wydaje mi się, że jednak spora grupa osób myśli, że w internecie są anonimowi. Tak nie jest, bo mamy narzędzia, które pozwalają nam ustalić autora danego posta. Trzeba mieć tego świadomość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska