Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma szans na otwarcie Gubałówki. Rodzina Byrcynów oszukała wszystkich?

Tomasz Mateusiak, Łukasz Bobek
Przed drugą turą jesiennych wyborów samorządowych obecny burmistrz Leszek Dorula (w czarnym) wraz z Wojciechem Gąsienicą Byrcynem wyciął słupki z płotu ogradzającego Gubałówkę. Wychodzi na to, ze i również Dorula uwierzył w dobre intencje tej rodziny.
Przed drugą turą jesiennych wyborów samorządowych obecny burmistrz Leszek Dorula (w czarnym) wraz z Wojciechem Gąsienicą Byrcynem wyciął słupki z płotu ogradzającego Gubałówkę. Wychodzi na to, ze i również Dorula uwierzył w dobre intencje tej rodziny. Tomasz Mateusiak
Nie ma szans, by w tym sezonie ruszyła trasa na Gubałówce. Prezes PKL nie dostał umowy podpisanej przez rodzinę Byrcynów. Czy taka w ogóle kiedykolwiek istniała? Są co do tego poważne wątpliwości...

Mamy złą wiadomość dla wszystkich, którzy wierzyli, że stok na Gubałówce naprawdę zostanie w tym sezonie zimowym otwarty dla narciarzy. Nie ma na to szans. Trwające od listopada rozmowy pomiędzy rodziną Gąsieniców Byrcynów (właścicielami części działek na trasie), a firmą Polskie Koleje Linowe w sprawie reaktywacji trasy, zostały zerwane i trzeba rozpocząć je na nowo...

- Rodzina pani Bożeny Gąsienicy Byrcyn gra z nami w jakąś dziwną grę - uważa Janusz Ryś, prezes spółki Polskie Koleje Linowe. - Niecałe dwa tygodnie temu pani Bożena ogłosiła publicznie, że podpisała umowę na wydzierżawienie nam swoich gruntów. Miała ją zdeponować u notariusza. Nie powiedziała jednak, u którego. Szukaliśmy jej u notariuszy w całej Polsce. Gdy w końcu znaleźliśmy tę jedyną kancelarię, przeżyłem szok.

Według szefa PKL wynegocjowana umowa zawierała się na jednej kartce (miała być identyczna dla każdego innego właściciela ziemi na Gubałówce).

Tymczasem u notariusza w Nowym Targu zastał on zaadresowane do niego trzy koperty. Podpisanie dokumentów z jednej miało spowodować, że PKL dostanie następną kopertę.
Pani notariusz nie wiedziała jednak, czy w kopertach jest umowa. Szef PKL takiej zabawy nie podjął.

Co na to Bożena Gąsienica Byrcyn? Zrzuciła winę za brak umowy na PKL.
To co się dzieje w sprawie otwarcia trasy narciarskiej na Gubałówce to istny cyrk. Tak w skrócie można określić perypetie Polskich Kolei Linowych z rodziną Bożeny Gąsienicy Byrcyn, która jest właścicielem kluczowych działek na wzgórzu, po których miałaby przebiegać trasa. Efekt całego zamieszania? Wygląda na to, że trasa na Gubałówce nie zostanie otwarta tej zimy.
We wtorek B. Gąsienica-Byrcyn oświadczyła, że to PKL nie chcą z nią podpisać umowy. Spółka mówi zupełnie coś innego.

Żeby wyjaśnić ten kabaret trzeba cofnąć się w czasie:
13 listopada
W czasie konferencji poprzedniego burmistrza Zakopanego Janusza Majchra, nieoczekiwanie pojawiła się Bożena Gąsienica-Byrcyn. Informowała, że złożyła wniosek o wycinkę drzewek z działki na zboczu Gubałówki. Dodała, że rozmowy z PKL trwają i idą w dobrym kierunku, a trasa narciarska będzie otwarta "jeszcze tej zimy".

28 listopada
Przed drugą turą wyborów na burmistrza miasta, mąż pani Bożeny - Wojciech i ich syn Kacper z nowymi radnymi i kandydatem Leszkiem Dorulą wycięli słupki ogradzające działkę na stoku Gubałówki.

Zdjęcia i film oraz naszą optymistyczną relację z "happeningu" pod tytułem rozbieranie płotu znajdziesz tutaj.

13 grudnia
Na otwarciu sezonu zimowego w Zakopanem, Janusz Ryś, prezes PKL, tryskał optymizmem ws. Gubałówki.

23 grudnia
Kacper Gąsienica-Byrcyn rozdawał w Zakopanem drzewa wycięte z Gubałówki.

29 stycznia
Na sesji rady miasta Bożena Gąsienica-Byrcyn oświadczyła, że podpisała umowę dzierżawy swoich działek na Gubałówce i złożyła ją u notariusza. - Teraz piłeczka jest po stronie PKL. Zobaczymy czy ją podpiszą - dodała. I zaczął się kabaret. Prezes PKL o umowie dowiedział się bowiem... z mediów.

- Nam nic ta pani nie powiedziała. Nie wiemy, gdzie dokument zostawiła - mówił wtedy. PKL szukały umowy u notariuszy w Zakopanem i w Warszawie. Po dwóch tygodniach znaleźli ją w Nowym Targu. Udało się? Nic z tych rzeczy!
W ostatni wtorek Gąsienica-Byrcyn oświadczyła, że umowa nie została podpisana bo... to PKL nie chcą jej podpisać. Jej zdaniem, spółka od początku nie chciała doprowadzić do porozumienia. Więcej światła na kwestię podpisu na umowie rzuca Janusz Ryś.

- U pani notariusz z Nowego Targu dowiedziałem się, że czekają na mnie trzy koperty z dokumentami. I gdy podpiszę papiery z pierwszej koperty, wtedy dopiero będę mógł otworzyć drugą. Po podpisaniu dokumentów z drugiej koperty mogłem otworzyć trzecią. To było przecież jakieś kuriozum, tym bardziej że z panią Bożeną wynegocjowaliśmy umowę, która zamykała się na jednej stronie - mówi Janusz Ryś.

Prezes PKL nie chciał "zabawy" w koperty. U nowotarskiego notariusza odwrócił się na pięcie i wyszedł... Niestety. Ciąg dalszy kabaretu nastąpi niemal na pewno.

ZOBACZ TEŻ: Po czym poznać pysznego pączka? [WIDEO]

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska