https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zanosi się, że XXI wiek będzie wiekiem rozumu. Tkwimy w kole zła. Pojawiły się za to trzy fantazje...

Liliana Sonik
Pixabay
Nie zanosi się, że XXI wiek będzie wiekiem rozumu. Znaleźliśmy się raczej na ruchomych piaskach idei wątłych i bałamutnych. A chrześcijaństwo traci grunt. Choć jego krytycy kpią z własnych projekcji i z głupot, które setki razy powtarzane zaczęły żyć własnym życiem. Chcę powiedzieć, że krytykom brak elementarnej wiedzy, ponieważ ospałym intelektualnie katolikom brak wiedzy. Mam na to mnóstwo dowodów.

Najlepszym przykładem jest obśmiewane Niepokalane Poczęcie. Żartownisie myślą, że odnosi się do dziewictwa. W rzeczywistości mówi, że Matka Jezusa była wolna od grzechu pierworodnego. Tyle, że koncepcja grzechu pierworodnego budzi oburzenie. Bo twierdzenie, że dziecko się rodzi obarczone jakąś pierwotną winą wydaje się obrazą rozumu. Myśl, że przez pokolenia dziedziczymy "grzech Adama”  wydaje się absurdalna, głupia i niesprawiedliwa.

Doprawdy głupia? Przecież proces ten ujawniła i do dziś się nim zajmuje psychologia. Tymczasem na wiele wieków przed dr Freudem koncepcja grzechu pierworodnego mówiła o tajemniczym mechanizmie zła. Jeśli się zacznie, to trwa nie tylko w nas. Zło jest zaraźliwe i poniekąd wspólnotowe. Choć każdy ponosi odpowiedzialność za to, co sam robi, to zło wykracza poza indywidualną winę. Wpisuje się w przeszłość i obarcza przyszłość. Dziedziczymy je, jak dzieci alkoholików dziedziczą dysfunkcje. Znamy z powieści i z życia historie nienawistnych sobie klanów rodzinnych, choć nikt już nie pamięta o co kiedyś poszło. Jest mało prawdopodobne, że dziecko urodzone dziś w Gazie będzie wolne od nienawiści. Bo raz uruchomiona spirala nienawiści, zemsty i odwetu kręci się przez pokolenia. Najłatwiej ją wyeliminować przez doszczętną eksterminację wroga. I tak się działo. Stąd ludobójstwa. Problem w tym, że nawet kiedy nie ma już żądnych rewanżu ofiar, zło pozostaje w zwycięzcach.

Chrześcijaństwo proponuje nadzieję na uniknięcie fatum. Znakiem szansy na uwolnienie się od niekończącego się koła zła ma być chrzest.

Można w to wierzyć lub nie wierzyć. Natomiast nie wolno nazywać niesłychanej psychologicznej, socjologicznej i metafizycznej przenikliwości obrazą rozumu.

Pisałam już o książce „Powrót fatum”, w której Tomasz Stawiszyński pokazuje, że chrześcijaństwo jest logiczną i racjonalną opcją. Książka nikogo nie nawraca. Stwierdza jedynie, że chrześcijaństwo wraca do gry, ponieważ nadzieje na lepszy świat - bez chrześcijaństwa - zawiodły.Wbrew diagnozom Richarda Dawkinsa i spółki – było tamą dla irracjonalizmu, bo rozgraniczało domenę sacrum i profanum, tę pierwszą traktując zresztą bardzo ostrożnie. Dlatego w obliczu kryzysu chrześcijaństwa irracjonalizmy zaczęły się rozwijać bez opamiętania.”

Pojawiły się trzy fantazje. Pierwsza ćmi obietnicami, że człowiek może wszystko; jeśli tylko będzie bardzo chciał – przekroczy każde ograniczenie, każdy próg. Widać to w powtarzanym jak mantra zdaniu „wystarczy marzyć, żeby osiągnąć, czego się pragnie”. No nie! Świat tak nie działa, a miliony młodych ludzi, którzy w tę fantazję uwierzyli, czeka bolesne zderzenie z rzeczywistością. Epidemia depresji nie wzięła się znikąd. 

Druga fantazja XXI wieku ma oblicze rewolucyjne. Z przytupem powróciły idee, które już braliśmy za komuny. Cechuje je przekonanie, że struktura społeczna oraz kategorie kulturowe (jak np. płeć albo rodzina) produkują zniewolenie - są poręcznym narzędziem zdobywania i utrzymania władzy w przemocowej, patriarchalnej kulturze. Zatem - jeśli pozbędziemy się patriarchatu, jeśli zlikwidujemy różnice płciowe i społeczne, zapanuje szczęśliwość. Tylko dziwnym trafem w środowiskach, które wdrożyły te recepty, obserwujemy największy popyt na wszelkiej maści recepty antydepresyjne, chemiczne czy psychiczne. Jednak rewolucja nie lubi przyznawać się do błędu. Brak szczęśliwości tłumaczy tym, że jeszcze nie przefastrygowano całej kultury.

Trzecią fantazję cechuje powrót do wierzeń pierwotnych. Można je nazwać przedchrześcijańskimi. Polega to na przekonaniu, że losem naszym i świata kierują nierozpoznane siły losu. Koleje życia gdzieś są zapisane i ustalone. Np. w gwiazdach. Stąd wysyp wróżbiarstwa i astrologii. W innej wersji chodzi o przekonanie, że możliwy – i pożądany - jest powrót do świata harmonii, gdy człowiek nie zakłócał swą obecnością porządku natury. Echa tej niedorzeczności widzimy u radykalnych ekologów, którzy człowieka traktują jak szkodliwego pasożyta i oddają cześć wymyślonej przez siebie naturze. Dlaczego wymyślonej? Bo harmonia natury nie istnieje i nigdy nie istniała; to efekt bajkopisarstwa. A wyznawcy tej quasi religii nie zasługują na miano ekologów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska