Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech zdechną twoje krowy!

Jerzy Surdykowski
Jerzy Surdykowski, felietonista "GK" - konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.
Jerzy Surdykowski, felietonista "GK" - konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter. archiwum
O czym nie mówię w Australii? O tym, co jest w nas najbrzydsze. Celnie ujmuje to anegdota. Jaka jest różnica pomiędzy australijskim (może też być: amerykańskim) farmerem a polskim rolnikiem? Otóż, gdy bydło sąsiada daje więcej mleka i mięsa, ten pierwszy modli się: "Boże, spraw, aby mój przychód był obfitszy!". W podobnej sytuacji polski kmiotek wznosi ku niebiosom prośbę: "Boże, spraw, aby jego krowy zdechły!".

Nie byłoby jeszcze źle, gdyby ten stosunek do sukcesów innych ludzi dotyczył ciemnej i niewykształconej mniejszości. Dziś zresztą nie ma już w Polsce zapadłej wsi i zabitych dechami kątów; wszędzie żyje się mniej więcej tak samo, tak samo goni za groszem, tak samo traci czas przed telewizorem, tak samo kształci się dzieci, jeździ mniej więcej podobnymi samochodami. Daleko nam jeszcze do Niemiec albo Skandynawii, ale równie daleko odbiliśmy od Bułgarii czy Rumunii, nie wspominając o Rosji czy Ukrainie.

A przecież, gdy w historycznych latach 1989-1990 zaczynały się przemiany i upadał zmurszały "realsocjalizm", eksperci nie dawali nam więcej szans niż tym krajom. Liderami była ówczesna Czechosłowacja i Węgry. Ta pierwsza, pod warunkiem że pozbędzie się zacofanej Słowacji, bo Czesi zawsze są pracowici, uprzemysłowieni i posłuszni władzy. Węgrzy natomiast - po krwawym powstaniu 1956 roku - wykorzystywali malutkie nawet szanse rozsądnych reform w "realsocjalizmie", mieli więc gospodarkę w najlepszym stanie w bloku sowieckim.

A Polska? Same nieszczęścia. Gomułka nie wykorzystał lepszych okazji niż te, które dano Węgrom. Gierek roztrwonił dolarowe pożyczki, a Jaruzelski - wiadomo. Jak pisał w tamtym czasie brytyjski historyk i publicysta Timothy Garton-Ash: "Polski okręt odbił wprawdzie od komunistycznego brzegu, ale noc jest ciemna, pogoda burzliwa, a załoga pijana".

A dzisiaj? Nie tylko jesteśmy uznani za kraj, który najlepiej dał sobie radę z ryzykownym okresem przemian, ale po raz pierwszy od paruset lat koniunktura polityczna odmieniła się na naszą korzyść. Przez dobrych parę stuleci światowe wichry miotały nam piach w oczy, a armie europejskich potęg tratowały polską ziemię.

Dzisiaj znowu Polska nie jest przez nikogo zagrożona, jak za Jagiellonów po rozbiciu Krzyżaków, albo za pierwszych królów elekcyjnych. Niemcy są jak wtedy przyjazne i nie łakomią się na polską ziemię, Rosja osłabiona. Nie ma mowy o tragicznej polityce dwóch wrogów, która szachowała Polskę w czasach zaborów (wtedy wrogów było nawet trzech), a w minionym stuleciu doprowadziła do nieszczęść 1 i 17 września 1939 roku. Co więcej, w sporach z Rosją, która przecież zawsze będzie większa i silniejsza, możemy oprzeć się o Unię Europejską - mimo wszystkich swoich wad - blok państw silnych, gospodarnych i nam przyjaznych. Moskwa może lekceważyć Warszawę, ale nie Brukselę.

Czy można było lepiej wykorzystać historyczną szansę? Mądrzej i skuteczniej przeprowadzić niebywale trudną transformację z komunizmu do demokracji i wolnego rynku?

Na pewno wszystko można zrobić lepiej. Wszyscyśmy grzeszni i niedoskonali, naród (więc tym bardziej rząd) nie składa się aniołów, lecz z omylnych ludzi. Polski sukces po 1989 roku nie jest wyłączną zasługą władzy Donalda Tuska, a "zieloną wyspą" - czym ten rząd chwalił się zwłaszcza przed dwoma, trzema laty - też wiecznie nie będziemy. Jeśli mowa o zasługach, to największe ma polski robotnik, który dzielnie zniósł utratę pracy w państwowych molochach i potrafił skutecznie zmieniać zawód, a z nim polski biznesmen, zwłaszcza mały i średni, który uporczywie szukał możliwości sprzedawania swoich wyrobów na nowych rynkach, nieraz ponosił klęski, ale w ostatecznym rachunku wyszedł na swoje.

Oczywiście, mogliśmy mieć skuteczniejszy rząd, mądrzejszą, a przy tym zwięzłą konstytucję, lepsze prawo, sprawniejsze sądy. I tak dalej…

Ale jakże wielu jest Polaków - zarówno w sejmowych ławach, jak i na samiutkim dole - którzy powiadają, że nic się tutaj nie udało i nigdy nie uda. Wałęsa, to ciemniak i "Bolek"; Mazowiecki - naiwniak, albo też agent. Tusk - zdrajca. Wiadomo - kondominium. Niepodległość - iluzoryczna. Bieda aż piszczy. Trzeba zacząć od nowa i odbudować, ale po mojemu. To łatwiejsze niż wspólna dbałość o historyczną szansę, która też nie jest nam dana na wieki.

Bądź na bieżąco! Najnowsze informacje z "Gazety Krakowskiej" i "Polski" już dostępne za darmo na Windows 8! Dzięki aplikacjom na Windows 8 będziesz mieć szybszy dostęp do informacji, które trafią na ekranu Twojego tabletu i komputera.

Dowiedz się więcej o aplikacji "Gazety Krakowskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska