Po 1989 roku w Polsce nie ma klimatu do powtarzania tych marksowskich komunałów, ale kto ma oczy, ten widzi, że drastyczne rozwarstwienie dochodów prowadzi do napięć. A kto ma rozum, ten potrafi nawet wykazać to poprzez badania naukowe. Jak angielscy uczeni Kate Pickett i Richard Wilkinson, którzy w 2009 roku (nie finansowani przecież przez Kreml) wydali książkę "Duch równości. Tam gdzie panuje równość wszystkim żyje się lepiej".
Wilkinson i Pickett, specjaliści w dziedzinie socjologii zdrowia i epidemiologii społecznej, w swojej pracy wykazują, że duże nierówności są niekorzystne dla wszystkich warstw społecznych. "Niezależnie od ogólnej zamożności danego kraju, niemal każdy współczesny problem społeczny bądź ekologiczny, choroby, zanik poczucia wspólnoty, przemoc, narkomania, otyłość, zaburzenia zdrowia psychicznego, brak wolnego czasu, przepełnienie więzień - z reguły występuje z większym nasileniem w społeczeństwach o większych nierównościach" - czytamy w recenzji wydawniczej "Ducha równości".
Leży to w księgarniach, po 36,49 zł (oprawa miękka). Biedak oczywiście tego nie kupi i wydawca nie zarobi kroci na tej książce, bo w Polsce mamy właśnie do czynienia z dużym rozwarstwieniem dochodów. Nasi kapitaliści XXI wieku, wykształceni i nowocześni, zawłaszczają bowiem wartość dodatkową nie mniej chętnie niż ich poprzednicy w wieku XIX. Giełda i milionowe zyski dla nielicznych, a śmieciowe umowy dla miliona roboli, luksus dla wybranych, a harówa do 67. roku życia dla tłumów - czy tak powinno być w naszej Rzeczypospolitej?
Zatem, panie kapitalisto, bądź zdrów w swojej rezydencji na wzgórzu i planuj wakacje na nowym jachcie, ale pamiętaj, że oni i tak przyjdą. Zapewne nie odbędzie się to tak, jak w Rosji w 1917 roku, gdzie zrewoltowane chłopstwo rabowało z dworów srebrne łyżeczki. Jednak - jak wykazują Wilkinson i Pickett - oni przyjdą. Pod postacią kiboli, żebraków, pijanych kierowców, kryzysu rodziny lub narkomanii dziecka - przyjdą do ciebie. I nie obchodziłoby mnie to zbytnio, gdyby nie fakt, że ewentualne "koszta gwałtownych przemian" zapłacę również ja w moim M3.
Mamy w Polsce różne mądre przysłowia. Szkoda, że nie mamy takiego: W kraju biedaków nawet bogacz klepie biedę. Tak przecież jest, jak wykazują angielscy uczeni. Powinni wiedzieć o tym polscy bogacze, a zwłaszcza polscy posłowie, ministrowie, urzędnicy państwowi i samorządowi. Chyba jednak nie wiedzą. Może uświadomią im to tłumy związkowców w Warszawie. Oby.