Tadeusz Filipkowski podkreślił, że serial odniósł duży sukces na całym świecie, dlatego też, według 86-letka, kłamstwa w nim zawarte są szczególnie dotkliwe.
- Serial pokazuje Niemców jako biednych ludzi, którzy zostali omamieni przez nazistów, a Polaków jako antysemitów i współodpowiedzialnych za holokaust. Mamy tu do czynienia z ewidentnym kłamstwem ze strony niemieckiej - mówił przed sądem Tadeusz Filipkowski.
Niemiecką telewizję i producenta pozwał żołnierz Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego, kpt. Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Oskarżyli oni niemieckich filmowców o naruszenie prawa do tożsamości, godności i dumy narodowej oraz prawa do wolności od mowy nienawiści.
Według powodów, w serialu znalazły się sceny, które mają dowodzić, że AK rzekomo była współwinna zbrodni na osobach narodowości żydowskiej, Niemcy zaś są przedstawieni jako ofiary II wojny światowej.
Ze strony niemieckiej sądowi udało się przesłuchać jedynie jednego z trzech producentów serialu. Beniamin B. twierdzi, że polskie postacie pokazane w filmie to fikcja, która jest wyrazem wolności artystycznej. Producent nie potrafił jednak odpowiedzieć na pytanie dlaczego na ramionach partyzantów pojawiły się opaski z napisem AK. W rzeczywistości partyzanci takich emblematów nie nosili.
Sąd próbował przesłuchać wcześniej w ramach wideokonferencji prof. Julius S., konsultanta historycznego filmu. Ten jednak bez pożegnania opuścił niemiecki sąd. Z kolei kostiumolożka, która również miała być przesłuchiwana nie stawiła się w niemieckim sądzie ponieważ "coś jej wypadło".
ZOBACZ KONIECZNIE:
data-hide-cover="false" data-show-facepile="false">
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 3. Co to jest dziopa?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU