Ale zanim dojdzie do tych przyjemności, w Polsce odbędzie się druga odsłona kampanijnej wojny - brutalnej , krwawej, jeszcze bardziej polaryzującej społeczeństwo. Wojny, którą przed pierwszą turą (i ciszą wyborczą) kończyła afera mieszkaniowa Karola Nawrockiego i afera NASK, która ma uderzyć w Rafała Trzaskowskiego i rząd. Że było wiadomo, ale nie przeciwdziałano, iż trwa dodatkowa kampania, za pieniądze nie wiadomo skąd, sprzyjająca Trzaskowskiemu, a uderzająca w Nawrockiego. Ten wątek będzie głównym w komentowaniu niedzielnych wyników, bo nie zdążył się rozkręcić przed 18 maja. Skandal? Prowokacja? Wybory nieważne?
Do tego dojdzie polityczny targ, kto kogo poprze, jeśli chodzi o przegranych w I turze. Łącznie to przecież kilkadziesiąt procent głosów. Koalicjanci i „bliżsi” - jak Hołownia, Biejat, Zandberg - niechętnie, bo z żalem za przegraną, lub nie wprost, lub na zasadzie „mniejsze zło” zasugerują Trzaskowskiego, choć nie szczędzili mu razów w debatach wyborczych. Mentzen i Braun nie poprą Nawrockiego, ale dużo będą mówić, że nadchodzą autorytarne rządy KO i koalicji, gdyż te siły skupią w swoim ręku pełnię władzy, mając jeszcze prezydenta. Więc cześć wyborców Konfederacji pójdzie zagłosować na kandydata popieranego przez PiS. Po kolejnych dwóch tygodniach brudnej kampanii znów będą emocje w niedzielę 1 czerwca, bo wynik tego starcia pewny nie jest.
A co jest ważne dla krakusa, Małopolanina? Tak czy siak, tracimy naszego prezydenta Andrzeja, z Krakowa, z Prądnika Białego, co czasami wpadki zaliczał, ale na nartach na Podhalu śmigał. Mówi się „szanuj szefa swego, możesz mieć gorszego”. Zobaczymy, jaki będzie następca, ale nie będzie już taki „swój”. Trzaskowski ponoć w dzieciństwie bawił się w Krakowie, ale będzie prezydentem z... Warszawy. Nawrocki z Gdańska - to przecież jeszcze dalej, a do Krakowa w kampanii nie wpadł.
Natomiast wynik Nawrockiego pokaże, czy PiS ma dalej bastion w Małopolsce, czy to już tylko bunkier, ostrzeliwany zarówno przez KO, jak i Konfederację, która może przygarniać dezerterów.
