I gdy władze Krakowa, przy tylu problemach, które to miasto nękają od lat, projektują „Nowe Miasto”, „Krakowski Manhattan”, „dzielnicę drapaczy chmur” gdzieś tam na Rybitwach - to tak sobie myślę, że oni też szykują się na kataklizm pod Wawelem, do którego z resztą sami doprowadzają...
Przypominam, „Nowe Miasto” miało już powstać w rejonie Dworca Głównego. Wpakowali tam galerię zabijającą drobniejszy handel, źle zaprojektowany dworzec autobusowy z psującymi się schodami, zero zieleni, gdzieś tam wepchnęli Muzeum Armii Krajowej, do którego trudno trafić, a to wszystko właśnie obudowywane jest od strony ul. Rakowickiej i nie tylko - blokowiskami.
Później była „Nowa Huta Przyszłości”, znaczy jest dalej... przyszłości, bo niewiele w temacie się dzieje. Tak, kąpielisko w Przylasku Ruskieckim po wydaniu milionów złotych stało się... kąpieliskiem w Przylasku Rusieckim, ale z leżakami i parkingiem. A ulica Igołomska ciągle w remoncie już nie pamiętam od kiedy.
Teraz mamy wizję Nowego Miasta na Rybitwach. Żeby było gdzie uciekać z centrum Starego Krakowa. I dziwić się, że metra nie chcą robić? Jeszcze by nim zwykli mieszkańcy podążyli za ewakuującą się grupą reprezentatywną...
