67-letni kierowca opla astry nie widział przeszkód, żeby wsiąść za kierownicę swojego auta, choć z trudem utrzymywał się na nogach.
W Nowym Rybiu (gm. Limanowa) trzech młodych mężczyzn (19, 21 i 27 lat) zauważyło opla jadącego całą szerokością jezdni. Zadzwonili na policję z sugestią, że kierowca może być pijany. Chwilę później jego auto wylądowało w rowie. Pomogli mężczyźnie wyjść z pojazdu. Ponieważ jednak upierał się, by jechać dalej, zabrali mu kluczyki i czekali na przyjazd policjantów.
- Gdy radiowóz dotarł na miejsce, funkcjonariusze zauważyli 67-latka siedzącego obok samochodu - informuje asp. Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji. - Czuć było od niego wyraźną woń alkoholu.
Przypuszczenia, że kierowca jest pijany, potwierdziło badanie alkomatem, które dało wynik 2,2 promila. 67-latek ma prawo jazdy, ale w chwili zatrzymania nie miał przy sobie dokumentów. Jego sprawa trafi wkrótce do sądu.
- Dzięki postawie młodych ludzi, którzy nie dopuścili, by pijany kierowca kontynuował jazdę, nie doszło do tragedii - dodaje rzecznik.
Napisz do autora:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+