Czytaj także: Samochód ze skrzydłami wozi Józefa Korala (ZDJĘCIA)
Ma chore nogi. Najwygodniejszym i najbezpieczniejszym sposobem na przemieszczanie się jest dla niej trójkołowy rower, którym wybrała się kilka dni temu na zakupy. Nie spodziewała się, że ktoś się na jej pojazd skusi... W środku dnia, w centrum miasta jej trójkołowiec zniknął. - Dotarłam do sklepu Konspolu przy sądeckim Rynku i zostawiłam pojazd przed sklepem. Gdy po trzech minutach wyszłam, roweru już nie było - opowiada pani Elżbieta.
Zaalarmowała policję. Dwaj funkcjonariusze wzięli ją do swojego radiowozu i ruszyli na poszukiwania. Po chwili do akcji włączył się kolejny patrol. Policjanci z drugiego radiowozu dowiedzieli się, że rower widziano w rejonie ulicy Wałowej. Jeden mężczyzna na nim jechał, drugi za nim biegł.
Ktoś wezwał policję informując, że ściga sprawców kolizji, którzy trójkołowcem uszkodzili samochód zaparkowany w rejonie ul. Ducha Świętego. Złodziej jadący rowerem nie poradził sobie z wyjazdem z ul. Wąskiej, gdyż zbyt ostro skręcił w prawo nieświadom, że pojazd ma napędzane tylko prawe koło i trzeba kierownicą kontrować w lewo. Jechał zbyt szybko więc uderzył w samochód.
Mężczyzną, który za uciekającymi rabusiami dotarł na ul. Wałową i wezwał policję był windykator. W rowerzyście rozpoznał brata swojego klienta. Akurat do niego jechał z wezwaniem do uregulowania długów, wiedział więc, gdzie skierować mundurowych. Pod wskazanym przez niego adresem byli obaj bracia - ten poszukiwany przez windykatora i ten ścigany przez policję. Zaskoczony sprawca kradzieży roweru należącego do inwalidki przyznał się do winy.
Skradziony rower porzucił w porośniętym wysoką trawą zapadlisku pomiędzy ul. Wałową a resztkami średniowiecznych wałów miejskich przylegających do maślanego rynku. Kiedy policjanci zabezpieczali ślady pozostawione przez złodziei na odnalezionym trójkołowcu, ktoś z przechodniów podpowiedział im, że drugi sprawca kradzieży umknął w kierunku ruin zamku, gdzie często przebywa ze swymi kolegami. - Po chwili obaj złodzieje byli już w drodze na komendę - relcjonuje Elżbieta Potrzebowska.
Jak się okazało, sprawcy kradzieży są dobrze znani policji. Jeden z nich miał wcześniej na sumieniu kradzież miedzianych rynien z gmachu sądu, ratusza i kościoła ewangielickiego. Pani Elżbieta nie kryje słów wdzięczności pod adresem anonimowego windykatora i mundurowych. Dzięki nim wierzy w bezinteresowną ludzką życzliwość i poczucie obywatelskiego obowiązku.
Kraków: Nauka tańca na rurze [ZDJĘCIA]
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**