https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Jerzy B. jest kłamcą lustracyjnym. Agent "Jerzy" donosił do końca

Artur Drożdżak
Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że 73-letni Jerzy B. latach 1983-89 był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o kryptonimie "Jerzy". Za kłamstwo lustracyjne mężczyzna dostał trzyletni zakaz pełnienia funkcji publicznej oraz wybieralności do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego. Wyrok jest prawomocny.

Jerzy B. 20 czerwca 2008 r. jako członek Rady Nadzorczej Nadwiślańskiej Spółki Mieszkaniowej musiał złożyć oświadczenie lustracyjne. Napisał w nim, że nie był agentem SB.

Mężczyzna urodził się w Nowym Sączu, tu mieszkał w latach 80-tych, pracował w Spółdzielczym Zakładzie Inwestowania i Usług Inwestycyjnych Inwestprojekt. Zakładał też w Sączu Spółdzielnię Mieszkaniową Watra w 1984 r.

Wydział do spraw ochrony gospodarki SB zainteresował się w 1983 roku i 3 listopada zarejestrował go, jako kontakt operacyjny "Jaś". Miesiąc później przeprowadzono z nim rozmowę pozyskaniową i chorąży SB Janusz R. przerejestrował go na Tajnego Współpracownika ps. Jerzy. Mężczyzna przekazał mu informacje o podziemnej Solidarności, dyrektorze zakładu i podpisał zobowiązanie do współpracy.

„Wyrażam chęć dzielenia się na tematy nieprawidłowości występujących w Inwestprojekcie, takich jak działalność destrukcyjna wśród załogi, wrogich aktów wobec PRL, konfliktów w załodze, złej organizacji pracy, sabotażu i dywersji, działań podziemnych struktur Solidarności” - potwierdził TW Jerzy.

W sumie miał trzech oficerów prowadzących. Z jednym spotkał się 35 razy, z drugim 10, a ostatnim tylko raz. Współpracował z SB do 21 listopada 1989 r., do samego końca istnienia bezpieki. Materiały na jego temat miały być zniszczone i nawet zachował się protokół ich „brakowania”, jednak akta ocalały. Odnaleziono je w 1994 r. w krakowskiej delegaturze Urzędu Ochrony Państwa, trafiły potem do IPN i stały się podstawą uznania Jerzego B. za kłamcę lustracyjnego.

Z akt wynika, że mężczyzna przekazywał SB informacje o wynikach pracy w firmie, związkach zawodowych czy nastrojach społecznych np. po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, podwyżkach cen, a nawet o tym, co ludzie mówią po awarii elektrowni jądrowej w Czernobylu.

Jerzy B. odmawiał pieniędzy za swoje informacje i mówił, że nie robi tego dla pieniędzy i zysków, ale z obowiązku. Raz przyjął koniak, zdarzało się, że oficerowie SB ponosili koszty konsumpcji, gdy spotykał się z nimi w restauracji Słoneczna lub kawiarni hotelu Beskid.

Co ciekawe, już po wolnych wyborach 4 czerwca 1989 r. Jerzy B. dalej informował SB o tym co się dzieje w Inwestprojekcie m.in. o ludziach Solidarności.

W sądzie zaprzeczał, że był agentem SB. Mówił, że podpisał zobowiązanie do współpracy, ale jej faktycznie nie podjął. Jak twierdził był szantażowany przez oficera SB tym, że ten ujawni w jego miejscu pracy, że Jerzy B. był karany w 1974 r. Potem jeszcze lustrowany podważał autentyczność meldunków sporządzanych przez SB i mówił, że dotyczyły "wirtualnego tajnego współpracownika Jerzego". Sąd przyjął jednak, że dokumenty są autentyczne i odzwierciedlają prawdziwe relacje Jerzego B. z oficerami SB na przestrzeni 7 lat . Koniec tej współpracy, jak zauważył sąd, nie nastąpił z inicjatywy lustrowanego, ale tylko dlatego, że doszło w Polsce do zmiany ustroju w 1989 r.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+

Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gideon
B jak Bloniarz i wszystko w temacie!
G
Gość
Najważniejsze, ze nie konfident !!!!!!
k
krakusy.blogspot.com
Panie Mazowiecki wiem , ze Pan zza grobu juz nie moze sie bronic dlatego napisze tylko tak. Źle się stało że Pan wprowadził grubą kreskę. My Polacy już kolejne dziesięciolecie ponosimy konsekwencje obecnosci UBekow i SBekow w zyciu publicznym. Oby te SBckie gnidy jak naszybciej zostały rozliczone. Bynajmniej nie mam na mysli sadow powszechnych
J
Jan
Dla ludzi rozumnych współpraca ze służbą ochrony państwa jest potwierdzeniem postawy propaństwowej i zasługuje na szacunek.
Tylko wyjątkowi ignoranci uważają inaczej nie zdając sobie sprawy, że przez napiętnowanie takich osób faktycznie działają na szkodę własnego państwa.
h
hmm
Postawa godna pogardy.
R
Rychu
Ludu pracujący Galicji !
Jeżeli zakładacie, że teraźniejsze państwo polskie funkcjonuje bez służb specjalnych i "stuków" to jesteście w błędzie.
Katalog służb wykonujących czynności operacyjne jest teraz znacznie większy niż za tzw. "komuny", a żadna z tych służb nie ma racji bytu bez odpowiedniej ilości właściwie dobranych, odpowiednio ukierunkowanych i dobrze uplasowanych "stuków".

Instytucja "stuka" znana jest od czasów Ramzesa II.

Tylko pożyteczni idioci ujawniają "stuków" !!!!
a
arr
nie pamięta pewnie wół jak cielęciem był, stąd ta panika
B
Baobachter
Mimo iż jest XXI wiek, to należy ścigać i ujawniać wszelkiego rodzaju "SZUJE", kto raz się ZKUR..Ł będzie kur..ą zawsze!
X
XXI wiek
A co mnie to teraz obchodzi, że trzydzieści lat temu ktoś tam na prowincji kapował na innego ktosia. Doniósł, że kolega opowiada kawał o g*****ch ruskich i jako represję zabrali mu premię albo skierowanie na wczasy. Czy z tego powodu warto angażować machinę sądową państwa? Ile kosztował nas ten g***** proces?
j
janek
tylko z inicjałów wymienione? Teraz się kapuś wstydzi?
m
mik
ilu takicj jeszcze się plącze między nami?podziękujmy michnikowi,mazowieckiemu,bolkowi ,że nie wykryto wszystkich..będziemy płacic cenę jeszcze długo.niemcy,za sprawą gaucka rozwiązali problem...a polaczki,niepolaczki nie chcieli ujawnić swych kolegów i koleżanki.niektórzy z tw poszli nawet w ministry.wstyd,hańba.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska