Małgorzata Trybuch wychodziła w poniedziałek rano do pracy i widziała, jak pod piłami spadają gałęzie orzecha przy bloku. Sądziła jednak, że pracownicy dokonują zwykłej przycinki drzew. Gdy wróciła z pracy miejsce po orzechu było już puste.
- Nie rozumiem, dlaczego ścięto to drzewo. Dawało choć trochę cienia na naszym zabetonowanym osiedlu - mówi Małgorzata Trybuch.
- A jakie miało pyszne owoce - nie kryje Damian Wierzbanowski.
Gdy tylko zobaczył z okna, że orzech idzie pod topór wezwał straż miejską, by sprawdzono, czy to legalna wycinka.
- Nie zdążyłem uratować orzecha, ale na szczęście odstąpiono od wycinki drugiego drzewa, tuż obok - mówi Damian Wierzbanowski.
Mieszkańcy ul. Malczewskiego sprzeciwiają się radykalnej wycince, do jakiej doszło niedawno na ich osiedlu. Poza orzechem pod topór poszły również brzozy.
- Nie rozumiem tej polityki. Niedawno przecież wykonano przycinkę tych brzóz - opowiada Rafał Job. Kilka dni temu z niedowierzaniem spojrzał przez okno.
- Dwie brzozy są wycięte w pień! To niedopuszczalne - mówi pan Rafał. Ma szczególny sentyment do tego gatunku, bo jest astmatykiem i na dolegliwości gardłowe pomaga mu sok z brzozy.
- Tak niewiele zieleni mamy na osiedlu, powinniśmy ją szanować - mówi Leszek Gieniec, mieszkaniec bloku przy Malczewskiego.
Wraz z innymi lokatorami domaga się od właściciela terenu, czyli Sądeckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, by konsultowano z nimi wycinkę drzew.
Maciej Kurp, prezes STBS w Nowym Sączu, nie ma jednak żadnego zamiaru przeprowadzać konsultacji w tej sprawie.
- Wycinki drzew prowadzimy w wyniku interwencji samych mieszkańców. Każda decyzja o zleceniu takich prac poprzedzona jest analizą. Polegam na specjalistach, więc nie będę robił referendum w tej sprawie - kwituje Kurp.
Wyjaśnia też, że orzech wycięto na zlecenie STBS, po licznych, i - co podkreśla - uzasadnionych interwencjach mieszkańców, bo drzewo miało zagrażać ich bezpieczeństwu.
- Przede wszystkim utrudniało kierowcom wyjeżdżającym z ulicy Malczewskiego włączenie się do ruchu na ulicę Siemiradzkiego - mówi Kurp. Nie kryje jednak zdziwienia informacją o wycince brzóz w tym miejscu.
- Na nasze zlecenie wykonano jedynie przycinki drzew - zastrzega. - Jeśli ktoś wyciął brzozy, zrobił to nielegalnie - mówi oburzony. Zauważa, że w podobny sposób zniknęły klony przy ul. Siemiradzkiego.
Mieszkańców, którzy boją się, że STBS zleci ścięcie kolejnego orzecha, uspokaja, że w tym przypadku nie ma takiej potrzeby.
- Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie zaspokoimy oczekiwań wszystkich mieszkańców. Niemniej w najbliższych tygodniach planowane są nasadzenia zastępcze na terenie osiedla - zapowiada prezes STBS.