Spółka komunalna Nova, zajmująca się odbiorem śmieci i nieczystości, jest na pograniczu bankructwa i każdego miesiąca notuje 569 tys. zł straty. Krzysztof Krawczyk, prezes spółki, zaapelował do prezydenta miasta o zwiększenie środków na realizację zadań. Ostrzega również, że w przeciwnym wypadku od 1 sierpnia nie będzie kto miał odbierać śmieci od sądeczan.
Choć prezydent Ludomir Handzel chciał na ostatniej sesji rady miasta wypowiedzieć się w sprawie fatalnej kondycji spółki, nie został dopuszczony do głosu. Iwona Mularczyk, przewodnicząca rady miasta uważa jednak, że radni powinni byli najpierw zapoznać się z programem naprawczym miejskiej spółki.
- Do dnia dzisiejszego nie otrzymaliśmy jako rada miasta takiego programu, chociaż jej zarząd został zobligowany do przygotowania takiego programu audytem, który został przeprowadzony pod koniec maja - mówi Iwona Mularczyk i podkreśla, że dopiero po przedstawieniu odpowiednich propozycji rada miasta będzie mogła podjąć konkretne decyzje w sprawie spółki Nova.
Przewodnicząca obawia się również, że prezydent Ludomir Handzel, będzie chciał pozyskać środki na dalsze funkcjonowanie Novej podnosząc opłaty za odbiór odpadów.
- Jeśli pan prezydent chce podnieść cenę śmieci, to niech powie to mieszkańcom Nowego Sącza i nie zrzuca odpowiedzialności radnych, bo to on kieruje tym miastem - mówi.
Sądeczanie będą mieli szansę usłyszeć propozycje władz miasta dotyczące rozwiązania kryzysu śmieciowego na nadzwyczajnej sesji rady, która odbędzie się w poniedziałek na wniosek prezydenta.
- Jest kilka możliwych opcji rozwiązania tej sytuacji - mówi Artur Bochenek, zastępca prezydenta miasta. Na razie nie chce jednak zdradzić o jakich wariantach mowa, i czy w grę wchodzić będzie podwyżka stawek za odbiór odpadów czy też np. przesunięcie środków budżetowych z innych zadań inwestycyjnych na rekompensatę dla spółki.
Leszek Gieniec, radny Koalicji Nowosądeckiej liczy, że na najbliższej sesji rady miasta uda się wypracować jakieś rozwiązanie. Obawia się jednak, że część radnych może być przeciwna podjęciu konkretnych decyzji, co spowoduje paraliż miejskiej spółki.
- A wtedy będzie się można spodziewać ton śmieci w Nowym Sączu - mówi, wyrażając jednocześnie nadzieję, że nie dojdzie do takiej sytuacji.
Pytany o ewentualne dofinansowanie spółki podkreśla, że jest ono niezbędne, ale podobnie jak Artur Bochenek, nie chce na razie mówić skąd miasto weźmie pieniądze na ten cel.
- Jestem tylko radnym i nie chcę wychodzić przed szereg - podsumowuje.
FLESZ - Nowy groźniejszy gatunek kleszcza dotarł do Polski
