Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz walczy o azyl dla zwierząt. Lokum już jest

Iwona Kamieńska
Janusz Piątkowski proponuje urządzić azyl dla zwierząt przy ulicy Nawojowskiej
Janusz Piątkowski proponuje urządzić azyl dla zwierząt przy ulicy Nawojowskiej fot.archiwum
Co roku około stu psów z Nowego Sącza trafia do przepełnionych klatek schroniska dla zwierząt w Nowym Targu. Za ich pobyt miasto płaci ponad 100 tysięcy zł rocznie. Sądeccy miłośnicy zwierząt przekonują urzędników, żeby stworzyć na miejscu choćby tymczasowy azyl dla czworonogów.

Weterynarz Janusz Piątkowski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wystosował otwarty list do starosty, prezydenta, radnych miasta i powiatu oraz sądeckich parlamentarzystów, w którym apeluje o stworzenie przytuliska dla psów i kotów z całej Sądecczyzny. Jako odpowiednie lokum wskazuje opuszczony obiekt przy ul. Nawojowskiej, w którym kiedyś mieszkały psy Milicji Obywatelskiej, a później służbowe psiaki Służby Ochrony Kolei.

Grunt jest własnością PKP. - Popieram. Mnie nie trzeba do tego przekonywać. Myślę, że kolej mogłaby wynająć tę działkę na potrzeby azylu. Pomogę, jeśli będzie trzeba, w rozmowach z właścicielem - deklaruje senator Stanisław Kogut, dawny lider kolejarskiej "Solidarności".

Pomysł podoba się także Wiesławowi Baście, przewodniczącemu rady powiatu nowosądeckiego. - Bardzo pożyteczna inicjatywa. Przedyskutuję ją z radnymi powiatu, żeby ustalić, jak ją wesprzeć. Przykro patrzeć na błąkające się, głodne zwierzęta - mówi. Problem dostrzegają też władze Nowego Sącza. Do tej pory nie udało im się znaleźć stosownego miejsca na psi "sierociniec".

Azyl ma spełniać rolę schroniska tymczasowego. Trafiałyby tam zwierzaki - zguby i bezpańskie - na kilka, kilkanaście dni. To dawałoby szansę właścicielom na szybkie odzyskanie poszukiwanego czworonoga. Dziś muszą jechać do odległego o 70 km schronisku w Nowym Targu.

W nowosądeckim azylu bezpańscy lokatorzy mieliby większą szansę na adopcję. Co roku mniej więcej 30-40 osób przygarnia bezdomne zwierzaki. Gdyby na miejscu był azyl, takich adopcji mogłoby być więcej, a do schroniska nowotarskiego trafiałoby mniej czworonogów.

Kłopoty związane z poszukiwaniem zaginionego ulubieńca to najlepszy argument przemawiający za inicjatywą Janusza Piątkowskiego. Zna je doskonale sądecka rodzina Michalików, która trzy dni szukała psa Gobi, kiedy ten pobiegł w las za zającem na osiedlu Chruślice. Michalikowie wydeptali wszystkie ścieżki w okolicy i wydali kilkaset złotych na tropienie swojego labradora. Bez efektu. Rozpacz skończyła się, kiedy wpadli na pomysł, że być może psa zawieziono do schroniska. Trop okazał się słuszny, ale po zwierzaka trzeba było jechać na Podhale.

Czytaj także: Prawdziwy dramat bezpańskich psów
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: "Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna"
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska