Czytaj także: Prezydent Ryszard Nowak. Już nie polityk, a tylko bezpartyjny ekspert
- Robi się to po to, żeby odciąć ich od załogi - uważa Kotarba.
Jako przykład daje przewodniczącą "S" na Wydziale II, którą przerzucono na Wydział III. Dotychczas sprzątała wagony, w nowym miejscu porządkuje szatnie. Kotarba wie też o planach przesunięć dwóch kolejnych osób. Nie doszło do tego tylko dlatego, że są na zwolnieniach lekarskich lub opiece nad dzieckiem.
Wiceprezes Newagu Wiesław Piwowar zaprzecza jakoby zarząd mścił się za organizację referendum.
- Jeśli doszło do przesunięć, to miały one naturalny charakter - zapewnia Piwowar. - Ludzie pracują tam, gdzie aktualnie jest najwięcej do zrobienia. Odpowiadają za to kierownicy wydziałów, a nie prezesi.
Na początku roku prawdopodobnie dojdzie do strajku w Newagu. Opowiedziało się za nim 98 proc. załogi uczestniczącej w głosowaniu (frekwencja wyniosła 57 proc.). Załoga walczy o 500 złotych podwyżki. Na porozumienie w drodze rozmów z zarządem spółki raczej nie ma szansy. Już negocjacje z mediatorem, poprzedzające referendum, toczyły się w dwóch odrębnych pomieszczeniach. Kierownictwo firmy nie usiadło ze związkowcami do mediacji przy jednym stole.
- Daliśmy pracownikom nagrody w wysokości 300 złotych i na tym zakończyła się dyskusja na temat płac - wyjaśnia prezes Newagu Zbigniew Konieczek.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!