Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Targ: nie będzie wyciągu krzesełkowego

Józef Słowik
Andrzej Bielawa (stoi) i Jerzy Głodkiewicz nie widzą już szans na dogadanie się z właścicielami gruntów
Andrzej Bielawa (stoi) i Jerzy Głodkiewicz nie widzą już szans na dogadanie się z właścicielami gruntów Józef Słowik
Kilkuletnie starania o budowę stacji narciarskiej na Dziubasówkach w Nowym Targu spełzły na niczym. Prywatny inwestor, któremu nie udało się uzyskać zgody od właściciela jednej z działek, po których miała przebiegać trasa narciarska, zrezygnował z dalszej walki o budowę wyciągu.

O stację narciarską z pierwszym wyciągiem krzesełkowym w Nowym Targu od sześciu lat walczyli główny inwestor Andrzej Bielawa i Jerzy Głodkiewicz, który zaprojektował ten wyciąg. Nie pokonali jednak oporu jednej rodziny, która nie chce się zgodzić na wydzierżawienie swojej działki, a na dodatek nie jest w stanie racjonalnie wyjaśnić swojej decyzji.

- Sześć lat za tym chodziliśmy. Mam już dość. Doznałem przez ten czas tyle upokorzeń, że trudno zliczyć - mówi nowotarski architekt Jerzy Głodkiewicz na specjalnie zwołanej konferencji prasowej w poniedziałkowy wieczór.

Czytaj także:**Baca z Zębu ma wyrok za podrabianego oscypka. Koledzy oburzeni**

Andrzej Bielawa zaznaczył, że ze strony miasta otrzymał wszelką niezbędną pomoc. Przede wszystkim uchwalono na tym terenie plan zagospodarowania przestrzennego, który w praktyce wyklucza możliwość zbudowania tam czegoś innego.

Mimo przygotowanej pełnej dokumentacji na budowę wyciągu nic z tego nie wyszło, chociaż inwestor starał się jak mógł, by zaspokoić jedyną rodzinę, która postawiła weto. Chciał dać upartej rodzinie preferencyjne warunki. - Proponowaliśmy nawet udział w spółce ich syna, który miał zagwarantować realizację warunków umowy - opowiada Bielawa. - Te zresztą były bardzo korzystne, ponieważ przewidziano wysokie kary w razie, gdyby doszło do złamania kontraktu. Stawka za wynajem ziemi była co prawda taka sama jak w przypadku innych właścicieli terenów na Dziubasówkach, ale ta rodzina jako jedyna miała dostać pieniądze z góry za 30 lat.

Również wysiłki władz miasta nie przyniosły rezultatu. - Nawet przez mojego syna, Maksymiliana, próbowaliśmy dotrzeć do opornego właściciela - opowiada burmistrz Marek Fryźlewicz. - Mój syn ma 21 lat, więc to inne pokolenie. On, tak jak głowa tamtej rodziny, prowadzi gospodarstwo i ma konie. Obaj jeżdżą na kuligach. Ale nie przekonał go nawet tym, że jak będzie stacja, to i kuligi będą częściej. Rodzina stwierdziła, że wystarczy jej tyle, ile ma.

W praktyce rezygnacja inwestorów oznacza, że w Nowym Targu - oprócz wyciągów orczykowych na Długiej Polanie i na Zadziale - jeszcze długo nie powstanie wyciąg krzesełkowy z prawdziwego zdarzenia.

Dla młodych ludzi, którzy uprawiają narciarstwo, to rzecz nie do pomyślenia, by rozwój turystyczny miasta został wstrzymany na kilka lat przez brak porozumienia. Sytuację porównują do tej zaistniałej na Gubałówce, gdzie również jedna rodzina doprowadziła do zamknięcia wieloletniej trasy narciarskiej. - Wszędzie powstawać będą wyciągi, tylko nie w stolicy Podhala, bo właściciel jednego z najlepszych miejsc, gdzie mogłaby funkcjonować stacja narciarska, nie wyraża zgody. To jakieś nieporozumienie - mówi Szymon Węgrzyn, mieszkaniec Nowego Targu.

We wtorek byliśmy w domu rodziny, która nie zgadza się na wyciąg. Pukaliśmy, nikt jednak nam nie otworzył.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska