- Tłumaczyłem moim pacjentkom, że przecież to nie ja czy położna się rodzi, tylko dziecko decyduje, kiedy ma wyjść! - rozkłada ręce dr Marszał. - Porodów naturalnych nie da się przeciągnąć. Ale cięcia cesarskie - jeśli była możliwość i stan zdrowia pacjentki oraz dziecka na to pozwalał - planowaliśmy głównie po 17 marca. Rozumiemy te kobiety, które chcą dłużej opiekować się dzieckiem - przyznaje Marszał. W "Ujastku" w weekend nie było ani jednego cesarskiego cięcia, zaś wczoraj do popołudnia - ok. 10.
Podobnie było także w Szpitalu Uniwersyteckim. - W zeszłym tygodniu dzieci rodziło się mniej. Panie czekały na poniedziałek - mówi doc. Hubert Huras, szef kliniki położnictwa. Potwierdza, że sporo pacjentek nie zgadzało się na cesarskie cięcie przed 18 marca. - Nie sprzeciwiałem się, jeśli nie był to zabieg podwyższonego ryzyka - zaznacza doc. Huras. W "Uniwersyteckim" w niedzielę urodziło się 9 noworodków, wczoraj do późnego popołudnia lekarze odebrali 10 porodów.
Paweł Romanek, szef oddziału ginekologiczno-położniczego w szpitalu MSW przy ul. Galla, wcale się nie dziwi prośbom krakowianek. Na jego oddziale w niedzielę urodziła tylko jedna pacjentka. - Wielu kobiet nie stać na nianię, w żłobkach brakuje miejsc. Co mają robić z dzieckiem w tej sytuacji? - dr Romanek kiwa głową ze zrozumieniem.
W Szpitalu im. Narutowicza odebrano do północy z 17 na 18 marca trzy porody i trzy kolejne już po tym czasie. Wszystkie odbyły się siłami natury. W Szpitalu Położniczym im. R. Czerwiakowskiego przy ul. Siemiradzkiego w niedzielę do północy urodziło się siedmioro dzieci, po północy - trójka.
Katarzynie Leśnodorskiej zabrakło niecałych dwóch godzin, by załapać się na wydłużony urlop macierzyński. Staś przyszedł na świat o godz. 22.05. - Termin miałam wyznaczony za dwa dni i wszyscy mi mówili, że przy pierwszym dziecku to się zwykle przeciąga. Cóż, akurat w moim przypadku było odwrotnie - nie kryje rozczarowania młoda mama. - Psychiczne obciążenie było. Liczyłam na dłuższy urlop. A tak będą musiała oddać synka do żłobka czy pod opiekę niani.
Wtóruje jej Karolina Ogara, mama Filipka, który urodził się w "Ujastku". - Zabrakło nam kilku dni - mówi ze smutkiem.- Szkoda że ustawodawca nie wprowadził nowelizacji tak, by dłuższe urlopy przysługiwały już od 1 stycznia. Zdaniem Zbigniewa Żurka, wiceprezesa Business Center Club, specjalisty ds. prawa pracy, zamiast wydłużać urlop, rząd powinien skoncentrować się na tworzeniu udogodnień dla młodych mam.
- Należy docenić starania dla poprawy dzietności - podkreśla Żurek. - Ale lepsze rezultaty dałoby tworzenie nowych żłobków, przedszkoli, zachęcanie pracodawców, by zapewnili kobietom ruchomy czas pracy - wylicza. - Tak, by płynnie mogły wrócić do swoich zadań.
Dodaje, że nowe regulacje mogą zniechęcić pracodawców do zatrudniania kobiet. Im dłużej są one poza obiegiem, tym bardziej spada ich wartość jako pracownika.
- Po powrocie kobiety muszą się na nowo adaptować - zauważa wiceprezes Business Center Club.
Rok z dzieckiem
Zmiany wejdą w życie1 września 2013 roku. Półroczny urlop będzie można wydłużyć o kolejne 26 tygodni. Będą mogli ubiegać się o to rodzice dzieci urodzonych po 17 marca. Ustawa obejmie osoby, które 1 września będą miały prawo do urlopu macierzyńskiego. Tak więc kobieta, która 1 września będzie np. w ostatnim tygodniu urlopu, będzie mogła przedłużyć go o kolejne pół roku. Aby skorzystać z dłuższego urlopu macierzyńskiego (płatnego 80 proc. przez cały rok), trzeba zgłosić taką chęć na 14 dni przed planowaną datą porodu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
