Wiele wskazuje na to, że zmieni się nieco mapa gminy Uście Gorlickie. Mieszkańcy Leszczyn, a właściwie teraz części Kunkowej, wystąpili z wnioskiem o przywrócenie historycznych granic pomiędzy wsiami. Ostatecznie o wszystkim zdecyduje ministerstwo administracji.
- Chodzi tylko o nazwę - zapewnia Janusz Barna, sołtys Kunkowej. - Nawet sołectwo mogłoby pozostać to samo, bo zarówno Leszczyny, jak i Kunkowa zawsze miały jednego gospodarza wsi - dodaje.
Przemawiają za tym inne, równie logiczne argumenty: po co mnożyć koszty. W Leszczynach nie ma miejsca na biuro dla sołtysa, trzeba by je wynajmować.
W minionym tygodniu odbyły się konsultacje społeczne w tej sprawie. Mieszkańcy mieli odpowiedzieć na pytanie, czy zgadzają się na propozycję wnioskodawców.
Wieś nie jest wymazana z głów mieszkańców
Gdy pytam Janusza Barnę, jak do niego trafić, mówi: prosto do mnie jak po sznurku. Koło cerkwi w lewo, jakieś dwieście metrów dalej mieszkam. Na domu jest czerwona tablica „sołtys”.
- Numer był, tylko cyfry wyblakły - tłumaczy się. - Na razie go nie wieszam, może stara nazwa wróci, to i numer się zmieni - śmieje się.
Formalnie mieszka w Kunkowej, ale po leszczyńskiej stronie.
- Pani, tu my i cerkiew swoją mamy, i cmentarz. Nabożeństwa są i pochówki też. Jak kogo zapytać o Barnę z Kunkowej, to na pewno nie skojarzą. Gdy zapyta pani o Barnę z Leszczyn, to palcem pokażą bez chwili namysłu - zapewnia.
Leszczyny administracyjnie należą do Kunkowej, mimo to, w świadomości ludzi wciąż istnieją dwie odrębne wsie. Co sprawiło, że ta pierwsza zniknęła z mapy? Nikt do końca nie wie. Gminne archiwa też nie pomogą - nie ma ani kawałka dokumentu, który mówiłby cokolwiek o wchłonięciu i jego podstawie. Co ciekawe, te kilka dekad temu, Leszczyny były liczebniejszą wsią niż Kunkowa, a mimo to zniknęły.
Wedle obliczeń Barny, wszystko rozegrało się mniej więcej w latach siedemdziesiątych XX wieku. Wygląda to tak, jakby ktoś zza biurka narysował mapę po nowemu, gubiąc gdzieś jedną miejscowość.
- Sołtys był jeden - kunkowski. W Leszczynach był wtedy podsołtys, czyli ktoś na kształt dzisiejszej rady sołeckiej - tłumaczy historyczne zawiłości.
Do niedawna obie nazwy funkcjonowały na równych prawach w „książeczkowych” dowodach osobistych. Po tych niestety nie ma śladu, bo przy wymianie, były rekwirowane.
Zamieszanie z nazwami ma konkretne skutki, choćby w przypadku przesyłek pocztowych czy kurierskich. Od czasu do czasu zdarza się bowiem, że ktoś zapomina, że tak naprawdę mieszka w Kunkowej, nie w Leszczynach. Miejscowi nie mają z tym kłopotu, ale napływowi, czasem się w tym wszystkim gubią.
Tych ostatnich jest coraz więcej. Budują domy letniskowe, zapowiadają, że na starość osiądą właśnie tutaj.
Co niektórzy po śmierci bliskich sprowadzają ich ciała, by spoczęli na tutejszym cmentarzu.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Sentymentalny powrót na mapę
Inicjatywa, by przywrócić wieś na mapę, przyszła, gdy w Gorlickiem zaczęły się pojawiać podwójne, polskie i łemkowskie nazwy wsi. - To kwestia sentymentalna - mówi Dymitr Rydzanicz, wójt gminy. - Rzeczywiście jest tak, że wracają dawni mieszkańcy albo ich dzieci, remontują domy, a w głowie ciągle mają Leszczyny - dodaje.
By w ogóle zacząć procedurę przywracania wsi, trzeba było przeprowadzić konsultacje społeczne. Odbyły się w miniony czwartek. Mieszkańcy mieli odpowiedzieć tylko na jedno pytanie: czy jesteś za ustaleniem nazwy miejscowości „Leszczyny” dla części obecnej wsi Kunkowa, w granicach zgodnych z ich historycznym przebiegiem? Spośród ponad 120 uprawnionych do wzięcia udziału, przyszło niespełna 25. W zdecydowanej większości poparli pomysł. Tylko jedna osoba wstrzymała się od opinii.
- Teraz kolej na Radę Gminy, która zdecyduje czy podejmie stosowną uchwałę, która zezwoli gminie na wystąpienie do ministerstwa administracji o przywrócenie wsi na mapę - tłumaczy wójt Rydzanicz.
Sprawa nie jest przesądzona ani na tak, ani na nie.
- Jeśli ministerstwo przychyli się do naszego wniosku, to czeka nas cały proces związany ze zmianami dokumentów - dowodów osobistych, praw jazdy, dowodów rejestracyjnych - wylicza dalej. - No i jeszcze te w księgach wieczystych - dodaje.
Sołtys Barna twierdzi, że nie powinno być z tym kłopotu, bo i grupa, która będzie zobowiązana, nie jest szczególnie liczna.
- Leszczyny to dzisiaj siedem stałych domostw, jakieś 25-30 osób - przypomina raz jeszcze.
Trzystu mieszkańców w latach pięćdziesiątych
Irena Kucia urodziła się w Leszczynach i choć dzisiaj mieszka zupełnie gdzie indziej, chętnie wraca w rodzinne strony.
- Nazwa wzięła się z obfitości krzaków leszczyn, które porastają całą okolicę - opowiada.
W pierwszym dowodzie osobistym, tym który dostała jako dorosła, w adresie urodzenia miała Leszczyny. Teraz, w tej samej rubryce widnieje Kunkowa. Gdy słyszy o pomyśle przywrócenia miejscowości, wzrusza się: pięknie by było.
- Jako mała dziewczynka miałam tam mnóstwo przyjaciół, bo musi pani wiedzieć, że wtedy we wsi było jakieś siedemdziesiąt domów, a w każdym przynajmniej po trójce dzieci, a były i liczniejsze - opowiada.
Z czułością wspomina atmosferę we wsi - wszyscy zgodnie modlili się w jednej świątyni, pomagali sobie, wspierali się.
- Mimo tych wszystkich zmian administracyjnych, zawsze mówiło się u nas: jadę do Leszczyn - dodaje. - Byłabym szczęśliwa, gdyby wieś na nowo zaistniała na mapie - podkreśla.
Na razie trudno określić, jak długo potrwa ministerialna procedura. Wnioskodawcom pozostaje tylko czekać.
Garść ciekawostek z historii
Pierwsze domostwa pojawiły się w Leszczynach najprawdopodobniej pod koniec XV wieku. Wieś kupiła rodzina Potockich. Leszczyny były jej własnością do 1710 roku.
Wieś miała niegdyś szkołę ludową oraz liczyła 304 mieszkańców - Łemków oraz kilku Polaków i Żydów. Łącznie wsie liczyły ponad 720 mieszkańców.
W Leszczynach był też spory majątek dworski.
Obejmował 67 morgów lasu, jego właścicielem był Juliusz Goetze. Chłopi leszczyńscy gospodarowali na 344 morgach gruntów ornych, 163 morgach łąk i ogrodów, 303 morgach pastwisk i 169 morgach lasu.
Legendarny zbójnik
Z Leszczyn pochodził najsłynniejszy w XVII zbójnik beskidzki Wasyl Bajus. Legenda mówi, że szczególnie upodobał sobie kupców, często wyprawiał się też na Kobylankę. Napaści zaprzestał po tym, jak ujrzał obraz Jezusa Ukrzyżowanego.
Leszczyny słyną ze swojej cerkwi z 1835 roku, która znalazła się na Szlaku Architektury Drewnianej.
W bocznym ołtarzu znajduje się tam ciekawa ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem w otoczeniu aniołów i biskupów.
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska