Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
- Smród z naszej rzeczki jest czasem nie do wytrzymania - alarmują mieszkańcy okolic osiedla Pakuska w Olkuszu. Chodzi o nieprzyjemny zapach wydobywający się z Witeradówki, która przepływa przez ten teren. Odór jest pokłosiem dziwnych wycieków. Urzędnicy ustalają, skąd one pochodzą. Jednocześnie uspokajają, że nie powinny one być groźne ani dla środowiska, ani dla człowieka.
- Najgorzej jest w ciepłe dni. Wtedy zapach staje się nie do wytrzymania - podkreśla Michał Lorek, który wraz z dziećmi często chodzi na plac zabaw w pobliżu skrzyżowania ul. Legionów Polskich i Strzelców Olkuskich. - Zaczęło tam śmierdzieć gdzieś w połowie wakacji - dodaje pan Michał. Mężczyzna wraz z rodziną mieszka na osiedlu Pakuska, a pracuje w firmie w Dąbrowie Górniczej. Co ciekawe, jest z zawodu specjalistą ds. BHP i ochrony środowiska. Tym bardziej to, co zaobserwował, go zaniepokoiło.
- Zauważyłem, że do Witeradówki wpływają śmierdzące ścieki. Tworzy się po tym dziwny osad. Dlatego zgłosiłem sprawę do olkuskiego urzędu, z dokładnymi informacjami i wytycznymi - mówi. - Do tej pory nic się nie zmieniło. Dostałem co prawda odpowiedź, że moje zgłoszenie trafiło do Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, ale mnie interesuje, kiedy ktoś wreszcie - na serio - zajmie się tematem tego śmierdzącego ścieku.
Mieszkańcy boją się o zdrowie swoje i swoich rodzin. - Nasze dzieci bawią się w tym smrodzie, w pobliżu. Kto wie, ile bakterii szkodliwych dla zdrowia jest teraz w tej rzeczce? - pyta Agata Wrona, mieszkanka Olkusza. - Tym bardziej że starsze dzieci czasem bawią się nawet w korycie tego śmierdzącego potoczku.
Pracownicy Urzędu Miasta i Gminy w Olkuszu przyznają, że we wrześniu wpłynęło do Wydziału Ochrony Środowiska i Terenów Rolnych zgłoszenie w tej sprawie.
- Przekierowaliśmy sprawę dalej, do zarządcy tego terenu, czyli Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie - wyjaśnia Jarosław Medyński z olkuskiego urzędu. Sprawa trafiła jednocześnie do straży miejskiej. - Ta wspólnie z urzędnikami gminy podjęła już kroki, by ustalić, skąd biorą się śmierdzące ścieki - mówi Medyński. - Byli oni już raz w terenie, a wkrótce będzie jeszcze jedna wizja lokalna.
Sprawą zajął się też ZMiUW. Inspektorzy, którzy byli na miejscu, potwierdzili, że z dzikiego wylotu rzeczywiście wypływa coś śmierdzącego.
- Na razie nie wiadomo, gdzie ten odpływ ma swój początek - mówi Antoni Łach, kierownik inspektoratu rejonowego w Krakowie. - Sprawę skierujemy do sanepidu, ale według naszych ustaleń to nie są duże wypływy i nie powinny zagrażać środowisku.
Sprawa jest jednak tajemnicza. Podobnie jak analogiczna sytuacja, która miała miejsce na tym samym osiedlu. W marcu 2011 roku pisaliśmy w "Gazecie Krakowskiej" o wściekle zielonej cieczy, która płynęła rzeką. Po kilku godzinach okazało się, że Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej z Dąbrowy Górniczej, które ogrzewa olkuskie osiedla, miało awarię. Zabarwiona na zielono woda, która powinna trafić do kaloryferów, wyciekła i poprzez kanalizację deszczową wpłynęła do Baby. Na szczęście, nie było wtedy zagrożenia skażeniem.
Skąd zanieczyszczenie pochodzi tym razem? - Wkrótce powinniśmy to ustalić - zapewniają urzędnicy.
Policja uderza w środowisko kiboli
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!