https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od trzech lat domagają się kary dla patrolu

Paweł Szeliga
Przekroczenie uprawnień zarzuca gorlickim policjantom w prywatnym akcie oskarżenia 53-letni Bogdan D. W dokumencie pisze on, iż w Boże Narodzenie 2010 r. wracał z żoną i 11-letnią córką do domu z rodzinnego przyjęcia. Szedł skrajem jezdni po ulicy Krakowskiej w Gorlicach. Policjanci z patrolującego teren radiowozu zwrócili mu uwagę, że powinien iść chodnikiem. Nie posłuchał polecenia i pokazał, że chodnik jest pokryty śniegiem. Funkcjonariusze odjechali, ale zaraz wrócili. Zapytali, czy mężczyzna dobrze się czuje. Odpowiedział pytaniem: - Tak, a wy jak się czujecie?

Po tej wymianie zdań wypadki potoczyły się błyskawicznie. Policjanci oznajmili, że zabierają go do radiowozu. Kiedy się sprzeciwił, jeden z nich Dawid B. pchnął go na ogrodzenie. Pieszy przeklął, osuwając się na ziemię. Wtedy policjanci skuli go i przeprowadzili do auta. Ponieważ skarżył się na ból rąk i pleców, zawieźli go na pogotowie, a potem na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Lekarz stwierdził, że pacjent symuluje, co zakwestionowali potem biegli, wykazując, że 53-latek doznał skręcenia stawu obojczykowo-barkowego.

Mężczyzna był nietrzeźwy - miał ponad 2 promile w wydychanym powietrzu. - Reakcja policjantów była nieadekwatna do sytuacji - zauważa żona pokrzywdzonego Danuta. - Mąż niczego nie zrobił, a został potraktowany jak bandyta.

Rodzina złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez policjantów. Sprawę prowadziła limanowska prokuratura, która dwukrotnie umarzała śledztwo, nie dopatrując się nieprawidłowości w działaniach funkcjonariuszy. Gorlicka komenda nie pozostała dłużna Bogdanowi D. Oskarżyła go o znieważenie policjantów i zmuszanie ich do odstąpienia od czynności służbowych.

Rok temu gorlicki sąd warunkowo umorzył sprawę. Zwrócił uwagę, że Bogdan D. cieszy się dobrą opinią i nigdy nie był karany. - Nie godzimy się na bezkarność policji, dlatego będziemy domagać się sprawiedliwości - zapowiada Danuta D.

Prywatny akt oskarżenia trafił do gorlickiego sądu. Równocześnie, jak dowiedzieliśmy się, limanowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie pobicia przez policjantów innego gorliczanina. Zatrzymywał go m.in. Dawid B.

- Sprawa jest na początkowym etapie, więc nie chcę jej komentować - ucina Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej.

Od komentarza wstrzymuje się też komendant gorlickiej policji insp. Michał Gawlik. Podkreśla, że każdy policjant systematycznie poddawany jest ocenie. Nie ma sygnałów, by podlegli mu funkcjonariusze mieli problemy z agresją. Komendant dodaje, że wewnętrzne postępowanie w sprawie zatrzymania Bogdana D. nie potwierdziło wersji pokrzywdzonego. - Policjanci działali właściwie - uważa inspektor Gawlik. - Nie doszukaliśmy się uchybień w zakresie zastosowanych środków przymusu bezpośredniego.

Rodzina D. liczy, że sąd inaczej oceni tę sprawę. - Tacy ludzie, jak ci zatrzymujący mojego męża, nie powinni pracować w policji - przekonuje Danuta D.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 20

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Szanowny adwersarzu, czytanie tekstów ze zrozumieniem to poziom szkoły podstawowej. Proszę nie sugerować mojego związku z rodziną Państwa D. Z tą kontrolą przez zwierzchników to mam wątpliwości. Jak zapewne Pan wie będzie kolejna rozprawa przeciwko policjantowi Dawidowi B. A tak na marginesie jak brakuje argumentów merytorycznych to stosuje Pan inwektywy. Dobrze jest jeżeli funkcjonariusz publiczny jest pod kontrolą obywateli, wówczas można uniknąć w odpowiednim czasie kompromitacji urzędu. W ostatnim czasie w służbach mundurowych były czarne owce lub osoby, które nie wytrzymywały presji służby.
x
xxx
Aż nie chce się wierzyć jak daleko sięga desperacja i ludzkie chamstwo. Każdy z nas ma swoje prace i mnie nie interesuje kto i co robi po pracy czy też powrocie do domu. Tak samo powinno być i w tym przypadku. Jeżeli pan Dawid B. tak piętnowany przez rodzinę D. jest policjantem to zapewne jest kontrolowany i rozliczny przez swoich przełożonych, a czynności które wykonywał były wykonane podczas służby, a nie po jej zakończeniu. Kogo obchodzi czy chodzi on do STS-u i czy ma profil na naszej klasie? A może co sobotę lata na Kajmany wpłacać wygrane w STS-ie grube miliony? Sprawdzał to ktoś?
G
Gość
To prawda policjant też człowiek i nikt tego nie kwestionuje. Natomiast porażka finansowa w hazardzie powoduje lub ma związek przyczynowo skutkowy z pracą zawodową. Ponadto pan Dawid B. na naszej klasie umieścił wpis wraz ze śmiesznym zdjęciem iż oszukał komisję lekarską weryfikującą przystosowania w pracy w Policji. Obecnie sam usuną ten wpis zapominając że z komputera nie da się usunąć bez śladu, ja ten wpis skopiowałem i go posiadam.
h
hazardzista
Policjant też człowiek, zagrać może. To chyba nie jest nielegalne...
G
Gość
Ha ha ha policja to nie prywatna taksówka. Ciekawe co byś powiedział gdy by taki pijany idący ulicą wlazł Ci pod auto??? Nie znam ani jednej ani drugiej strony, ale wiem że pijany człowiek to niebezpieczny człowiek szczególnie dla kierowcy, a policja jest po to by reagować, jeszcze chwile i policjanci będą bali się zwrócić uwagę człowiekowi na ulicy.
G
Gość
Obaj funkcjonariusze są pod kontrolą obywatelską, ponieważ ich zachowania w mundurze jak i po cywilnemu budzą a zwłaszcza Dawida B. wątpliwości. Śledczy mogliby sprawdzić w Sądzie grodzkim czego dotyczyły pozwy w których obaj funkcjonariusze brali czynny udział. Właśnie dzisiaj w Sadzie w Gorlicach rozpoczął się kolejny proces przy współudziale owych panów. A tak na marginesie mimo wielu wyróżnień w tym finansowych Pan Dawid B. próbuje szczęścia w hazardzie ponieważ jest częstym gościem Toto mix-u, STS-u.
z
zimowy chodnik
cóż tu wiele mówić, tatuś popił, poszalał, a że jest kasiasty, to chce pokazać kto tu rządzi
X
X
Czyli nieodśnieżony chodnik był winien całemu zajściu... Interesuje mnie czy pisząc tak pewnie o tym zdarzeniu, był Pan jego świadkiem?
A
Andrzej
A to już, jak sądzę, zostało przeze mnie wytłumaczone - otóż "ten pan" nie chciał zejść z brzegu jezdni, bo chodnik BYŁ PO KOLANA W ŚNIEGU !!! Sam zresztą szedłem tą ulicą tydzień później - wspomniany chodnik też był nieodśnieżony. I też, mijając to miejsce, rozglądałem się uważnie...
X
X
Ciekawe, w którym to stanie w US policja tak chętnie podwozi "takiego" człowieka? Jednak jakimś cudem, spokojny pan, mający 2 promile we krwi, nie wiadomo z jakich to przyczyn został zakuty w kajdanki i odtransportowany na izbę. A może pan będący, jak się okazuje, poważnym biznesmenem chciał pokazać policji na co go stać...
Ą
Ąndrzej
Szan.p.Komendancie - niech pan nie żartuje - osoba, która ma 2 promile mogłaby panom policjantom COŚ zrobić ?
Jest Boże Narodzenie, noc, pusta ulica i ...w Stanach, do których tak chętnie porównujemy się, patrol policji widząc takiego człowieka, zapytałby - dokąd Pana podwieźć ? U nas - nie; policja boi się np.zadymiarzy (bo można dostać po głowie) a tu - bardzo proszę, czysty przypadek, do "wykazania się", ot co.
Życzę miłych snów.
g
gość
Ja też dużo ulic w mieście znam, tylko nie zawsze tam jestem, gdzie się coś dzieje...
X
X
Co wskazuje, że jest to dopuszczalne i dozwolone. Osoba agresywna mająca założone kajdanki z przodu jest w stanie zrobić krzywdę innym, więc dobrze jest założyć je na ręce trzymane z tyłu - to chyba logiczne (no może dla niektórych nie za bardzo)...
A
Andrzej
Aaaaaa, dziękuję za wyjaśnienia, Szanownemu p. "X" - rozumiem, że jeszcze zna Pan Rozp.RM ale już paragrafy ??? W cytowanym jest "można" ale tylko - można.
Pozdrawiam, panie komendancie.
X
X
Wygląda, że artykuł nie jest do końca ścisły... Ale co do wątpliwości: - "skoro rzeczywiście było tak, jak twierdzą policjanci - "pokrzywdzony" stawiał się - to dlaczego skuto go z tyłu i wrzucono jak worek kartofli do auta, skoro można było, z niewielkimi problemami ( i bez uszkodzenia barku) skuć go z przodu ?" Jeżeli "stawiał się" - to właśnie dlatego został skuty od tyłu i w tym nie ma żadnych nieprawidłowości. Mówi o tym Rozporządzenie RM w sprawie określenia przypadków oraz warunków i sposobów użycia przez policjantów środków przymusu bezpośredniego: § 6. 1. 1b Kajdanki zakłada się na ręce trzymane z przodu. W przypadku gdy osoba jest agresywna lub niebezpieczna, można założyć kajdanki na ręce trzymane z tyłu. Gdyby zatrzymany nie stawiał oporu, nie doszłoby do uszkodzenia stawu, a tym bardziej aresztowania...
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska