Dlatego, że nagrodziliśmy film o tematyce gejowskiej? Chyba nie można tak powiedzieć. A zresztą my pracowaliśmy w drugim etapie kontaktu z filmami festiwalowymi. Wcześniej jest jakaś komisja selekcyjna, jury dostaje określony pakiet filmów, z których wybiera filmy do nagrody. A ich tematy? To właśnie filmy niezależne mogą sobie pozwolić na trudną tematykę, na bezkompromisowość. Bo choć te motywy - czy to tło, czy postaci, pojawiały się niemal we wszystkich ocenianych filmach, to nie można mówić o zalewie jednej tematyki. Raczej należy dostrzec, że podobnie jak w innych imprezach filmowych, i tu trwa przemożne poszukiwanie tożsamości seksualnej. Jakby fizyczność doznań stała się najważniejsza w odbiorze świata. Możemy więc sobie co najwyżej życzyć, aby to poszukiwanie odbywało się szczerze. Każdy z obrazów, nawet sięgających do podobnej dziedziny doznań, o czymś innym mówił. W niektórych ten motyw bywał zaledwie kolorytem współczesności.
Ten, który nagrodziliśmy, francuski obraz "Eastern Boys" Robina Campillo, stanowi przykład bardzo dobrego kina. Próbował, jak to określiliśmy, połączyć "Wschód" z "Zachodem". W mentalności, we wzajemnym zainteresowaniu, w wytworzeniu zasad spotkania się, w szansie na życie, w cywilizacyjnej pomocy słabszemu partnerowi. Za miesiąc ten film wchodzi na nasze ekrany, a więc będziemy mieć okazję, by sprawdzić jego niezwykłość. Także jego sposób, w jakim potrafi on taką tematykę poprowadzić, jak szlachetnie przedstawia jej rozwój, jak prowadzi duet bohaterów od pierwszego zauroczenia, przez wszystkie etapy kontaktu, do… prawdziwej, sądownie prowadzonej adopcji, która wygląda tu trochę także jak symbol. Jest to świetnie zrobiony film, bardzo dobrze grany. A jeśli w konkursie na 12 filmów - 4 są bardzo dobre, to znaczy, że poziom festiwalu jest wysoki. Jako stary juror wiem, co mówię.
A od czego takie filmy są niezależne? Od budżetu i od publiczności. To znaczy od bezpośredniego nacisku jednego i drugiego. Nagroda jest rzeczywiście bardzo wysoka, nie ma drugiej takiej na innych festiwalach w naszym kraju. Ale potrzebne są aż takie pieniądze, aby twórcy wzięli się do realizacji następnego filmu. Żeby mieli ten zaczyn, który pozwoli im nie tylko pomyśleć o następnym projekcie, ale go poprowadzić. Nam nie potrzeba tego zaczynu, a tym młodym potrzeba. Francuz, który zwyciężył, nie jest może najmłodszy, ale jest to dopiero jego drugi film, więc warto pomóc.
Cieszyłem się też, że przeforsowałem ideę, aby nagradzać aktorów. Wyróżnieniami honorowymi, ale dla aktorów jest to bardzo ważne, jeśli są widoczni. Aktor z filmu, który dostał także Nagrodę FIPRESCI ("Blind", reż. Eskie Vogt) nie był nawet aktorem pierwszoplanowym, ale ucieszyłem się, bo jak potrafisz być wyrazisty, to nawet cię z II planu zauważą. Ogromnie dużo czasu mi zabrał ten festiwal. Ale od czasu do czasu taki rodzaj skupienia jest człowiekowi potrzebny. Choćby po to, by zobaczyć, jak radzą sobie nowe filmy, jak próbują znaleźć się przed oczami publiczności.
Niedawno oceniałem młode dramaty. I znowu kierunek tematycznego zainteresowania twórców był podobny. Nawet te słabe są jak " kozetka u psychoterapeuty". Taki czas! Może więc trzeba to zrozumieć i życzyć sobie, aby to było szczere i aby zyskało walor uniwersalny? Bo wtedy byłoby to i o mnie. Tymczasem zbyt mnie to nie obchodzi, bo to jakieś "strzępy", które w nic się z sobą nie łączą. Że niekończące się monologi nudzą i męczą… Dlatego ważne są festiwale, bo dają szansę na oglądanie gotowych propozycji.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+