Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Książka i życie

Jerzy Stuhr
fot. Marcin Makówka
Stadion Narodowy pomieścił tłum ludzi zainteresowanych książkami. Przy Panu - także tłum. Niedługo pochłonie Pana realizacja filmu, ale czy nie jest tak, że książka staje się ważniejsza od filmu? Bardziej znacząca? Bardziej intymna?

Nie bardzo można porównywać popularność takich sztuk, jeśli patrzy się od strony odbiorców. Bo ponad sto tysięcy czytelników to jest świetny wynik, a 100 tysięcy widzów na filmie, to zainteresowanie bardzo średnie jak na dzisiejsze standardy. Może więc nie o ilość tu chodzi, a o potrzebę innego rodzaju skupienia?

Wczoraj byłem na spotkaniu w bibliotece w Lublinie. Dzisiaj na Targach Książki w Warszawie. Bibliotekarze mówią, że coraz więcej ludzi garnie się do bibliotek. Ludzi nie stać na kupno książek, więc zaczynają odwiedzać biblioteki. Ale dobrze, że chcą przychodzić.

Powinienem się z tego cieszyć, bo podobno na moją książkę są zapisy. Chociaż zdaję sobie sprawę, że to akurat jest szczególna sytuacja, bo jeszcze nigdy mój tekst nie był ludziom tak bardzo i tak zwyczajnie potrzebny! Naprawdę potrzebny! Nie dla zaspokojenia ciekawości, czy sensacji, ale żeby nabrać siły! Może do walki z chorobą?

Ta książka jest nawet zalecana na oddziałach jako książka terapeutyczna. Wielu lekarzy mi o tym mówiło. To dla mnie wiadomość i ocena poza wszelkimi kryteriami.

Byłem parę dni temu w Instytucie Matki i Dziecka i rozmawiałem z dziećmi, z młodzieżą, która tam leży chora onkologicznie. Ci pacjenci dawali mi moją książkę do podpisu. I miałem świadomość, że to dobrze, bo przecież chciałem, żeby te dzieci się przekonały, do jakiego typu aktywności muszą się zmusić, jeśli chcą z tego łóżka wstać.

Wzruszające to były spotkania! Chodziłem po salach i rozmawiałem. Z nimi, z ich mamami. I znowu czułem, że jestem potrzebny. Jako ten, który po prostu chodzi, pracuje, cieszy się, żyje.

A teraz patrzyłem na Targach, że ci ludzie, którzy do mnie przychodzą, nie tylko po podpis przyszli.
Oni bardzo chcieli pogadać. Powiedzieć, że ojciec był chory, czy jest chory, że żona, że szwagier. Mówiłem sobie, że gdybym miał teraz nawrót choroby, to bym stał się ich wielkim rozczarowaniem. Przecież ja nie mogę zachorować!

Ale otwarcie przyznaję, że sam czerpię siłę z tych spotkań. I energię.

Fundacja "Spełniam marzenie" robi różne akcje dla dzieci. Moja obecność w szpitalu też była taką akcją - żebym się z tymi dziećmi spotkał i z nimi pogadał. Ale było to równocześnie dziwne spotkanie, bo z jednej strony, wszyscy chcieli, żebym ich rozśmieszył, a z drugiej strony wiedziałem, że one nie mogą się śmiać.

Ci wszyscy, którzy mają problemy z płucami - a w większości na sali były to dzieci po operacji płuc - nie mogą się bowiem śmiać, bo wtedy ich bardzo boli. Nie wiedziałem, co zrobić. Czy opowiadać o Inspektorze Rybie, Kilerze, o Kingsajzie czy Shreku, bo przecież z tego by się śmiali. Czy też stonować, ściszyć …

Jak to wszystko się wokół mnie zagęściło, to mi się zupełnie zmieniły kryteria.

Patrzę w telewizji, a tam kłócą się, zaperzają, wzajemnie oskarżają. A ja wróciłem właśnie ze szpitala Matki i Dziecka i nie mogę zrozumieć, jakie to może mieć w ogóle znaczenie wobec zwierzeń 14-letniego chłopca i jego mamy. Chłopiec z Nowego Sącza, rozemocjonowany opowiadał mi, jak bardzo był wczoraj szczęśliwy, bo przedwczoraj miał operację onkologiczną. I musiał przed zabiegiem, i on i jego mama, podpisać zgodę na amputację nogi. I podpisał. A wczoraj obudził się po operacji i patrzy, a noga jest! Jest noga, wykrzyczał do mnie, jaka to radość! Zgodę musiał podpisać, bo gdyby się okazało, że trzeba... Lekarze sprawdzili, wyczyścili i uznali, że nie trzeba ucinać. Słyszysz taką opowieść, to rozumiesz, że wszystkie, nie tylko polityczne kłótnie bledną.

Może to jest dobre nastawienie przed rozpoczynającą się moją realizacją filmu? Żeby go zrobić lekko, nie pretensjonalnie… dla tych wszystkich, którzy potrzebują nadziei. Ale też lekkości i wzruszenia…

Notowała: Maria Malatyńska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska