https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra: Szukanie ratunku?

Marcin Makówka
Zauważyłam zabawną prawidłowość w Pańskiej reakcji. Ostatnio, gdy przynajmniej pół narodu narzeka na tzw. polski fana- tyzm i ogólny prymitywizm, gdy pluje na niektórych polityków i umacnia w sobie antyobywatelskie postawy, to Pan - choć się z tym zga- dza i też w tym uczestniczy - to jednak zwykł mówić "Na szczęście ja mam sztukę, która jest z zasady swej i z definicji niezależna - i to mnie trzyma przy życiu".

Załóżmy więc, że to jest jakaś przeciwwaga i Pan w nią wierzy. Ale czy rzeczywiście w tej chwili, gdy w przygnębieniu badamy stan społecznych nerwów - jest jakieś miejsce dla sztuki? I to tej, która nie chce być bezpośrednim komentarzem do rzeczywistości?

Zawsze jest miejsce dla sztuki. Uważam nawet, że czasy tak mocno zanarchizowane jak obecne dostarczają więcej wszelkiej inspiracji, niż czasy poukładane i spokojne. Mnie w każdym razie bardzo inspirują. Bo sztuka pochodzi z buntu. No może to za duże słowo; ale jest z niezgody na coś, z reakcji w imię czegoś. I dlatego powiedziałem, że dzisiejszy czas może dawać pewną stymulację i aktywność. Nawet zacząłem się spieszyć z realizacją tej mojej komedii o pokoleniu, z moją własną realizacją, bo czuję, że to jest na czasie.

Oczywiście szkoda, że ten film nie jest już gotowy, ale tylko geniusze potrafią przewidzieć, jak rzeczywistość się rozwinie. Parę razy w historii już tak się nam zdarzyło. A teraz, czy sztuka może być komentarzem do rzeczywistości?

"Komentarz" - to źle brzmi. I nie byłoby dobrze, gdyby była tylko komentarzem. Sztuka wyrasta z ducha czasu. Ale musi iść w kierunku uniwersalności. Zawsze. Po to, by wyciągnąć człowieka z nastroju przygnębienia. Sztuka jest wszakże klasycznym katharsis. A czym sztuka mogłaby być teraz, by nas wyciągnąć z tego, jak określił to Gombrowicz, rozmamłania?

Musiałaby zwrócić uwagę na nas samych, a nie np. na całość kraju czy państwa. Obserwację, potrzebę wydobycia się z zapaści, trzeba zacząć "od siebie". Gdybym zobaczył film czy teatr, który pokazuje moje ujemne cechy, a ja się z tego potrafię śmiać, a nie np. chcę strzelać do aktorów, to znaczy, że jestem uzdrowiony. Gotowy, żeby zobaczyć swoje ułomności.

Oczywiście, bywają reakcje inne. Nigdy nie zapomnę tego, co przydarzyło mi się w Brazylii. Pamiętam płaczącego głośno starszego Brazylijczyka w czasie projekcji mojego filmu "Tydzień z życia mężczyzny". Aż mi się głupio wtedy zrobiło. Bo dlaczego on płakał?

Przecież nie dlatego, że Brazylia jest chora, lecz dlatego, że on jest chory. Było to przy scenie, w której bohater siedział z teczką pełną pieniędzy w szpitalu, a pielęgniarka przyszła i powiedziała, że właśnie tyle kosztuje w Pensylwanii usunięcie tego raka, którego ma mamusia. I widz wie, że w tej teczce masz rzeczywiście te pieniądze, ale na mieszkanie.
To była piękna scena, która jak widać mogła poruszyć czyjeś sumienie. Bo tu facet zaczął ryczeć. Ale ja dzisiaj myślę o innej reakcji: reakcji śmiechem. Gdybym mógł zobaczyć coś takiego, co by mną wstrząsnęło, co by mnie obnażało, a ja patrząc pobeczałbym się ze śmiechu, to byłbym uzdrowiony.
Gdybym jednak zareagował inaczej: wściekł się i chciał strzelić do ekranu, to bym był... niczym dawni kolaudanci z komitetu centralnego jedynej słusznej partii, którzy dopuszczali lub nie, nasze filmy na ekrany.

Dlatego zacząłem się spieszyć. Już jestem po dokumentacji, już wszystko mam przygotowane, zaczynamy realizację 15 października. Mam taką nadzieję, że ten materiał ma szansę na wydobycie z odbiorcy reakcji śmiechu. Czekam na ten śmiech. Mam już pierwsze sprawdziany reakcji. Na własnych współpracownikach. Gdy w czasie dokumentacji czytaliśmy teksty, gdy im "odgrywałem" je w konkretnych, wybieranych miejscach, to widziałem, że ten temat trafia. I nie jest przedawniony.
Wydaje się, że to jest szansa na komentowanie przeszłości przez nasze obecne emocje. Gdy zacznę realizację, to takie i podobne nadzieje mogą się bardziej skonkretyzować. A na początku realizacji są właśnie takie: pełne niepokoju i oczekiwań.

Wysłuchała: Maria Malatyńska

Wybrane dla Ciebie

W Krakowie wybierają najpiękniejsze Małopolanki. Trwa Gala Polska Miss 2025

W Krakowie wybierają najpiękniejsze Małopolanki. Trwa Gala Polska Miss 2025

Jarmark staroci w Rabsztynie, pod Chatą Kocjana

Jarmark staroci w Rabsztynie, pod Chatą Kocjana

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska