Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okiem Jerzego Stuhra. Teatr i jego publiczność

Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr
Jerzy Stuhr fot. Bartek Syta Barteksyta.Blogspot.Com
Nareszcie doczekaliśmy się! Przyjechał Pan, razem ze swoimi aktorami do Krakowa, by i nam zaprezentować bardzo już głośne przedstawienie z Teatru Polonia, "Ich czworo", w Pańskiej reżyserii i z Panem w jednej z ról. Czy jest Pan zadowolony z tej krakowskiej konfrontacji?

Tak, tym bardziej że pamiętam, iż najbardziej baliśmy się wielkiej sceny, w tej naszej wielkiej krakowskiej Operze. A przecież ta sztuka jest bardzo kameralna, więc wymaga innych warunków prezentacji. Ale scenografowie popracowali nad tym, aby zbliżyć scenę do publiczności i publiczność do sceny. Nawet na miejscu orkiestrionu było też kilka rzędów zamontowane.

Ale to sprawa techniczna. Ważniejsza jest reakcja publiczności, a na tym zawsze można w Krakowie polegać.

To zresztą znowu są "naczynia połączone": gdy publiczność wychwytuje niuanse, reaguje w tych miejscach tak, jak przewidzieliśmy w inscenizacji, to i nam, aktorom lepiej się gra. A bywają też i takie konfrontacje, gdy czujesz, że nie trafiasz do widowni, nie chwyta ona twoich przekazów, nie reaguje tak, jak powinna. Aktor wtedy niemal fizycznie czuje, że opada z niego napięcie, ogarnia go coś zbliżonego do rezygnacji.

I wtedy przedstawienie jest trudne. Ale zarówno u nas, jak i zagranicą, jest coraz lepsza publiczność, łatwiej jest grać, bo łatwiej się trafia do ludzi. I nawet, jeśli mówi się o kryzysie teatru, rozdźwięku między teatrem "starszym", bardziej klasycznym, a teatrem młodych, których już często nie rozumiemy, to i wtedy widać, że publiczność jest ciekawa eksperymentów, chętna do współuczestniczenia. I to może być optymistyczne.

Wróćmy do przedstawienia "Ich czworo". Otóż dzień przed krakowskim występem jechałem z tym przedstawieniem do Gliwic. I zdałem sobie sprawę, że pierwszy raz pokonuję tę drogę bez strachu. Bo to przecież była moja droga do szpitala w czasie mojej ostatniej, wielkiej choroby. Droga, na której znam każdy kamień, każdy zakręt, który mnie zbliżał do tej niepewności, do zabiegów, do obaw… Po raz pierwszy pokonywałem tę drogę z innymi emocjami. Grało mi się wspaniale, bo z radością, że fatum tego miejsca zostało ujarzmione. W tych samych Gliwicach znalazłem się w innej roli. Mojej, właściwej…

To przedziwne wrażenie. Nie sądziłem, że tak mocno zadziała na mnie magia tego miejsca. Przecież w gruncie rzeczy była to dobra magia, zostałem tu uleczony, ale jednak paraliżująca. Każdy ma takie miejsca, z którymi coś szczególnego go wiąże, naładowane emocją. I albo się do niego chce wrócić, albo przeciwnie. Mam takie miejsce, obiektywnie piękne. To miejscowość na Sycylii, gdzie dowiedziałem się, że jestem chory. Skróciliśmy wtedy pobyt, szybko wracaliśmy do Polski… Nie, nigdy nie chciałbym tam wrócić.

Czy takie sprawy mogą wpływać na sztukę, na jej prezentację, na jej odbiór? Wpływają mocno. Niektórzy uważają nawet, że w tym tkwi "wyższość" teatru nad kinem, bo film jest dziełem skończonym, raz nakręconym i nie ma w nim konfrontacji "żywego planu", czyli aktora, na którego ta zmienność emocji działa. Inscenizacja teatralna to rzecz niezwykła, bo co chwilę różne rzeczy się uaktualniają. Robię teraz ze studentami z Bytomia "Króla Ubu", czy też, jak byśmy powiedzieli poprawnie "Król Ubu, czyli Polacy", jak napisał, przypadkowo u nas rzecz lokując, 15- letni Alfred Jarry. Jakiż to kretynizm ten Król Ubu, choć daje sporo możliwości tym, którzy lubią farsy. Ale, gdy w scenie idzie wojsko polskie przez Ukrainę, nagle ktoś mówi: czy nie widać gdzieś Rosjan? Takie są teksty: "Królu

Ubu, Rosjanie atakują!" Przedstawienie będzie w październiku, więc pewnie i reakcja na niego będzie inna. Ale zależność jest ewidentna.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska