Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okno Życia w Krakowie ma 10 lat. Rodzina podarowana na nowo [ZDJĘCIA, WIDEO]

Katarzyna Janiszewska
Aleksandra, Daniel i dwoje ich dzieci Maciuś i Oliwka tworzą dziś szczęśliwą rodzinę. W minioną sobotę świętowali 10-lecie Okna Życia
Aleksandra, Daniel i dwoje ich dzieci Maciuś i Oliwka tworzą dziś szczęśliwą rodzinę. W minioną sobotę świętowali 10-lecie Okna Życia fot. Adam Wojnar
10 lat temu w Krakowie przy ulicy Przybyszewskiego 39 powstało pierwsze w Polsce „Okno Życia”. W całym kraju dały one miłość i szczęście 90 dzieciom. W tym Maciusiowi i Oliwce spod Wadowic.

Zobacz także: 10 lat temu w Krakowie powstało pierwsze w Polsce "Okno życia" [ZDJĘCIA, WIDEO]

Oliwka pojawiła się w życiu Aleksandry i Daniela sześć lat temu, dokładnie w Święta Bożego Narodzenia. Pierwszy raz zobaczyli ją, gdy była jeszcze w inkubatorze. Kruszynka, ważyła zaledwie trochę ponad półtora kilograma. - To było takie maleństwo, że nie wiedziałem, jak ją wziąć na ręce - mówi Daniel. - Taka kruchutka, delikatna, bałem się, żeby nie zrobić jej krzywdy - wspomina.

Maciusia poznali dwa lata później w Wielkanoc. Chłopczyk miał wtedy cztery miesiące. I kiedy tylko popatrzył na nich swoimi ślicznymi, małymi oczkami od razu wiedzieli, że to „ich” dziecko. - To się po prostu czuje, że gdzieś tam na górze to właśnie te maleństwa były nam przeznaczone - mówi Aleksandra.

Odnaleźliśmy się
Jest chłodny, marcowy dzień, sobota, dochodzi południe. Maciuś, w śmiesznych okularkach na nosie, mruży oczy i zasłania je rączką przed słońcem. Podchodzi do niego kardynał Stanisław Dziwisz i pyta, ile ma lat, na co chłopczyk w odpowiedzi wyciąga przed siebie cztery paluszki. Obok Oliwka, w różowej czapeczce na głowie, spod której wystaje długa kitka jasnych włosów. Ze smakiem pałaszuje urodzinowy tort i co chwilę wtula się w mamę. Oboje troszkę speszeni obecnością tłumu dziennikarzy, kamer, mikrofonów, ważnych osobistości. Ale tak naprawdę to oni są tu dziś najważniejsi.

Przyjechali z rodzicami spod Wadowic świętować 10. urodziny Okna Życia. To właśnie w takich miejscach, Oliwkę w Krakowie, a Maciusia w Legnicy - zostawiły ich biologiczne mamy. - Nie kryjemy tego przed naszymi dziećmi - mówi Daniel. - Prawdziwej więzi rodzinnej, szczęścia, miłości nie da się budować na kłamstwie. Tłumaczymy im, że kobieta, która ich urodziła, nie mogła ich wychować. A myśmy się po prostu odnaleźli. Sami nic więcej nie wiemy. Jeśli kiedyś będą chciały dowiedzieć się, kim są ich biologiczni rodzice, niech szukają.

W krakowskim Oknie Życia znaleziono 18 dzieci. Dwójkę pod to okno przyprowadziła ich mama. W całej Polsce takich dzieci jest łącznie 90. - Gdy 10 lat temu otwieraliśmy Okno, tak samo świeciło słońce - wspomina ks. Bogdan Kordula, rzecznik Caritasu. - To był moment ogromnej trwogi i tremy. Przyświecała nam jednak myśl, że jeśli uda się uratować choć jedno życie, to warto je otworzyć.

Zaczęło się na Franciszkańskiej. Ówczesny kardynał Karol Wojtyła wezwał do siebie siostrę Herubinę i oznajmił: musimy założyć dom dla samotnej matki, musimy ratować dzieci. - A gdzie? - zapytała. - U was w domu - odpowiedział przyszły papież. - To niemożliwe - przeraziła się zakonnica.

- Niech siostra to przemyśli - odparł Wojtyła. Na następny dzień siostra oznajmiła: dobrze, zgadzamy się, ale zawieramy pakt z Panem Bogiem: za jedno uratowane życie, jedno powołanie do nazaretanek.

- I sprawdziło się - mówi kardynał Stanisław Dziwisz. - Ile było powołań! To znaczy, że Bogu zależy, aby te dzieci znalazły dom, miłość, rodzinę. Rodzic to nie tylko ten, który powołuje na świat, ale i ten, który wychowuje - podkreśla.

Nie muszą się tłumaczyć

Okno Życia znajduje się przy ul. Przybyszewskiego 39, w Domu Samotnej Matki prowadzonym przez siostry nazaretanki. Otwiera się od zewnątrz, jest w nim ogrzewanie i wentylacja. W środku stoi bujaczek, w którym można położyć niemowlę. Pokoik z oknem jest niewielki, wyposażony w przewijak, szafkę wypełnioną ubrankami i pampersami, jest też kilka pluszowych maskotek. Obok inkubator, na wypadek, gdyby dziecko było w złym stanie.

Szyba w oknie jest zaklejona. Nie widać, co dzieje się na zewnątrz, można tylko rozróżnić cienie. Okno nie ma monitoringu ani podglądu, więc osoba zostawiająca dziecko jest anonimowa. Nie musi się tłumaczyć, dlaczego to robi. Chodzi tylko o to, aby maleństwo nie zostało porzucone, nie umarło z wychłodzenia, głodu.

Trzy siostry nazaretanki dyżurują przez całą dobę. Zawsze jedna z nich jest na miejscu. Jeśli ktoś otworzy okno, w domu automatycznie włącza się sygnał alarmowy.

- Zbiegamy na dół z przyspieszonym biciem serca - mówi siostra Estera. - Z jednej strony czuję radość, że udało się uratować życie. Z drugiej smutek, bo to dziecko nie może być z biologicznymi rodzicami. Myślę też o tej kobiecie, co czuje, jak to przeżywa.

Do tak dramatycznej decyzji musiały ją pchnąć poważne powody: trudności finansowe, brak dachu nad głową, wsparcia rodziny. Siostry zawsze chwilę czekają, zanim otworzą okno, aby matka mogła pożegnać się z maleństwem.

Siostry dzwonią na pogotowie. Niemowlaki, które trafiały do okna, były w różnym stanie.Jedno oddano jeszcze z łożyskiem i nieodciętą pępowiną, tuż po porodzie. Niektóre są zadbane, wypielęgnowane, pachnące, jakby tuż po kąpieli. Inne zawinięte tylko w kawałek szmatki, bo widocznie matka nie miała maleństwa w co ubrać. Nieraz matki zostawiają przy dziecku list, zwykle dwa, trzy zdania: „Kocham cię, musiałam to zrobić, nie miałam wyjścia”.

Siostra Estera przyjęła już dwóch chłopców. Jeden cały czas spał. Otworzył oczka dopiero, kiedy przyjechało pogotowie. Drugi rozglądał się ciekawie dookoła.

Kiedy lekarze zbadają już dziecko, nadają mu domniemaną datę urodzenia. Szpital powiadamia opiekę społeczną, a ta kieruje do sądu sprawę o nadanie tożsamości maluchowi. Sąd ustanawia opiekuna prawnego, a ten zgłasza dziecko do adopcji.

Normalnie, kiedy kobieta chce się zrzec dziecka, musi odczekać sześć tygodni od porodu. W przypadku dzieci z Okna problem jest taki, że nie ma procedur mówiących, jak długo należy wstrzymać się z adopcją.

- Byliśmy prekursorami, musieliśmy wytyczać szlaki współpracując z siostrami, ośrodkiem adopcyjnym i policją - mówi sędzia Waldemar Żurek. - Chodziło o to, by te maluszki jak najszybciej trafiły do kochających rodzin. I to się udało. Okno ratuje nie tylko dzieci narodzone. Wiele kobiet już w chwili poczęcia wie, że nie będzie mogło swoich dzieci wychować. Dzięki temu nie popełniają przestępstwa i wielkiego grzechu.

Jak pokazują policyjne statystyki, na przestrzeni ostatnich 10 lat liczba porzuceń dzieci obniżyła się o połowę. A liczba uśmierceń jest trzykrotnie mniejsza. W 2008 r. zanotowano 47 tys. przypadków przemocy wobec dzieci, zaś w 2015 r. - 19 tys.

- Wszyscy wolelibyśmy, aby wychowywały się w swoich naturalnych rodzinach - zauważa Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. -Ale są sytuacje nadzwyczajne i trudne. Nie powinniśmy rzucać pochopnych sądów, ferować wyroków. Myślę, że gdybyśmy podali kobiecie w trudnej sytuacji rękę, zamiast ją oceniać, przypadków krzywdzenia dzieci byłoby mniej. Zaś Okno trzeba traktować jak pogotowie ratunkowe.

Szczęścia dwa

Oliwka jest bardziej temperamentna. To ona rządzi, potrafi owinąć sobie Maciusia wokół palca. Stosuje do tego słynne kobiece sztuczki. Mówi słodkim głosikiem: zrób dla mnie to, zrób tamto, a Maciuś, młodszy, ulega. Czasem oglądają razem bajki, a czasem się biją, nie lubią, jak to rodzeństwo.

Oliwka uwielbia czytać, lubi też puzzle, dobrze się uczy, ale odrabianie lekcji chętnie odłożyłaby na później. Z tym, że rodzice zawsze podkreślają: najpierw szkoła, później zabawa. Maciuś jest na etapie samochodów, wozów strażackich i koparek.

- Maciuś to mały pieszczoch, potrafi do mnie przyjść, wycałować po rękach, opowiada, że kocha mnie najbardziej na świecie - śmieje się Aleksandra. - Oliwka nie lubi się przytulać. Ona jest z boczku, najlepiej się bawi sama ze sobą. Ale już przerabialiśmy temat: mam braciszka, a kiedy będzie siostrzyczka? My już swoje dwa szczęścia mamy. Jest wiele rodzin, które dopiero na takie szczęście czeka. Damy im szansę - uśmiecha się.

I dodaje: Decyzja o adopcji nie była łatwa ani szybka. Takie rzeczy zawsze trzeba przemyśleć. Ale mieliśmy wsparcie bliskich, ośrodka adopcyjnego. Jeśli człowiek pragnie dziecka, to nieważne, skąd ono jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska