- Tutaj czas stanął w miejscu. Szkołę zlikwidowali w latach 80. ubiegłego wieku. Potem przez jakiś czas odbywały się tu kursy nauki jazdy. Pamiętam też, że w jednej z sal niegdyś zielonoświątkowcy mieli swoją kaplicę. Teraz budynek popada w ruinę. Części okien już nie ma. Czasem okoliczni pijaczkowie urządzają tu libacje. W ubiegłym roku, któryś z nich wzniecił dosyć duży pożar. To takie slumsy tuż obok centrum miasta - obserwuje starsza kobieta spacerująca z psem na skwerku nieopodal opuszczonego "Kazika".
Przedwojenna tradycja
Szkoła przy ul. Piłsudskiego została wybudowana jeszcze przed wojną. Kiedyś było to jedyne liceum w Olkuszu - I Liceum Ogólnokształcącej im. Króla Kazimierza Wielkiego, które funkcjonowało w tym miejscu do 1976 roku. Potem przeniesiono go do nowego budynku przy ul. Polnej.
Nawiedzone i upiorne miejsca w Małopolsce! Czy tam naprawdę ...
W czasie wojny, ok. 1941-42 r., Niemcy urządzili w tym miejscu szpital wojskowy. Do budowy murku ochronnego i dziedzińca użyli wówczas żydowskich macew, czyli płyt nagrobnych.
W 2015 r. zainteresowała się nimi działająca w Polsce, Izraelu oraz USA fundacja From The Depths. Założyli ją spadkobiercy ocalonych z Holokaustu w trosce o zachowanie pamięci o ich rodzicach, dziadach i pradziadach. Wolontariusze postanowili przyjechać do Olkusza, by z otaczającego szkołę parkanu wydobyć macewy.
Zorganizowana przed czterema laty akcja odbyła się w ramach ogólnopolskiego projektu „Matzeva”, który ma na celu ocalenie żydowskich nagrobków użytych kiedyś jako materiał budowlany.
- Kiedy ktoś umiera, jedyne co po sobie pozostawia, to jego imię. Kiedy zabierze mu się to imię, nie pozostaje nic
- wyjaśnia Jonathan Daniels, pomysłodawca projektu „Matzeva” i założyciel Fundacji From the Depths.
Odzyskane wówczas nagrobki trafiły na cmentarz żydowski przy ul. Jana Kantego.
Podczas pracy okazało się, że macewy znajdują się również na dziedzińcu pod asfaltem. Także one miały zostać w przyszłości wydobyte i przewiezione na cmentarz. Do tej pory się to jednak nie stało.
Slumsy dla bezdomnych
Właścicielem budynku jest osoba prywatna. Z roku na rok popada on w coraz większą ruinę. Od kilku lat wystawiony jest na sprzedaż, nie ma chętnych do zakupu. Pięciokondygnacyjna kamienica jest mocno zniszczona. Powybijane okna i zniszczone wnętrza nie przyciągają zatem potencjalnych inwestorów. Nic dziwnego, koszty utrzymania tego obiektu i remontu byłyby ogromne.
Budynek upodobali sobie więc bezdomni. W pustostanie leżą dziesiątki butelek i puszek po alkoholu. Są też pojedyncze meble, koce, tapczan, poduszki, ubrania i buty. Widać, że ktoś często tam przebywa, a nawet nocuje.
W ubiegłym roku o mały włos nie doszło tam do tragedii. W październikową noc w budynku wybuchł pożar, z którym przez kilka godzin walczyło 10 zastępów straży pożarnej.
- To nie była pierwsza taka sytuacja w tym miejscu. Na przestrzeni lat kilka razy dochodziło tu do pożarów. Boimy się o swoje bezpieczeństwo
- komentuje pan Jan, mieszkający przy ul. Piłsudskiego.
Na ten moment nic nie wskazuje na to, żeby budynek opuszczonej szkoły zyskał drugie życie. Właściciel w żaden sposób nie zabezpieczył tego miejsca, dlatego nadal jest ono punktem wizyt młodzieży i bezdomnych.
- Tak handlowano kiedyś w Oświęcimiu
- Lokatorzy odebrali klucze do mieszkań. Zobaczcie, jak wyglądają
- Wigilia mieszkańców Olkusza [ZDJĘCIA, FILM]
- Co warto wiedzieć o karpiu, zanim trafi na nasze stoły
- Oświęcim. Dawna rzeźnia miejska znika z powierzchni ziemi
- 3,5 sekundy i nie ma gigantycznego komina elektrowni
WIDEO: Trzy Szybkie
