- Powiat nie musi mieć przecież limuzyny - uważa radny Łukasz Kmita, jeden z czterech radnych głosujących przeciwko zarezerwowaniu 120 tys. zł na nowy samochód dla starostwa. Oburzeni są także mieszkańcy powiatu, z którymi rozmawialiśmy. - Ciągle słyszy się, że brakuje pieniędzy na remonty dróg, szkół, a tu lekką ręką chce się wydać pieniądze na drogie auto - mówi Zbigniew Łukasik, mieszkaniec Olkusza.
Radny Kmita zwraca uwagę, że 11-letnia skoda, którą w tej chwili dysponuje starostwo, wystarczy na potrzeby urzędników.
Jego argumenty nie przekonały większości radnych powiatowych, którzy podczas ostatniej sesji zarezerwowali na zakup samochodu 120 tys. zł.
Dla porównania: Urząd Miasta i Gminy w Olkuszu ma do dyspozycji mercedesa vito z 2006 r. Z kolei w Starostwie Powiatowym w Wadowicach jest aż pięć aut: skoda octavia z 2007, opel astra z 2005, peugeot 306 z 2000, fiat punto z 1999 i opel astra z 2002. - Te samochody służą podczas wyjazdów na wizje lokalne, rozprawy w terenie, interwencje związane ze skażeniem środowiska czy powodzią oraz do dostarczania korespondencji - wylicza Bartosz Kaliński, starosta wadowicki. Podobnie jest w Urzędzie Miasta w Oświęcimiu. Tam do dyspozycji urzędników są toyota avensis z 2007 r., renault megane z 2013, renault megane z 2009 i renault master z 2000. - Służą głównie pracownikom zajmującym się gospodarką miejską, którzy jeżdżą w teren. To są samochody niezbędne do obsługi spraw związanych z funkcjonowaniem miasta - tłumaczą w oświęcimskim magistracie.
Starosta olkuski Paweł Piasny zaprzecza, że zamierza kupić samochód za 120 tys. zł. Po prostu tyle pieniędzy zostało zarezerwowanych na ten cel w budżecie. - Nie jest powiedziane, jaką kwotę ostatecznie wydamy, bo jeszcze sami tego nie wiemy - podkreśla Piasny. Dodaje, że np. na drogę w Witeradowie było zarezerwowanych 6 mln zł, a wydano ostatecznie 2,9 mln.
Jego zdaniem radni, którzy robią szum wokół sprawy, szukają dziury w całym. Zwraca uwagę, że urzędowa skoda ma 11 lat i przejechanych 350 tys. km. I przypomina: o zakupie nowego auta mówiło się już za poprzedniego starosty. - Nasza skoda to stary, zużyty samochód. Wydajemy po kilka tysięcy złotych na rok na same naprawy. Każda dołożona do tego auta złotówka jest stracona - przekonuje olkuski starosta. Zaznacza, że samochód nie zostanie kupiony na jego potrzeby, ale do obsługi urzędu. - Ja używam swojego auta. Podobnie jak komórki i laptopa - nadmienia Piasny.
Na razie nie wiadomo, jakie auto pojawi się w starostwie. - To ma być sprawny, porządny pojazd, bez fanaberii, ale z wyposażeniem odpowiadającym dzisiejszym czasom, którego urząd nie będzie się musiał wstydzić - mówi Piasny.