Taksówkarz z Olkusza zajął miejsce dla inwalidów, mimo iż świadkowie twierdzą, że za szybą nie miał karty parkingowej z orzeczeniem niepełnosprawności. Po tym, jak zdjęcie jego samochodu trafiło do sieci, zwyzywał osobę, która je opublikowała i groził jej wybiciem zębów.
Sytuacja miała miejsce 5 sierpnia koło południa na parkingu przy Biedronce przy ul. Skłodowskiej w Olkuszu. Auto sfotografował inny taksówkarz, Jakub Żurek. - Nie zainteresowałbym się tym, gdyby nie to, że obok podjechała kobieta z wózkiem inwalidzkim. I przez taksówkę nie mogła tego wózka wyciągnąć z samochodu. Tak się po prostu nie robi. Uważam, że trzeba zwracać na to uwagę - wyjaśnia Jakub Żurek.
Po tym, jak zdjęcie pojawiło się w internecie, jego autor otrzymał telefon od pana Andrzeja (nazwisko do wiadomości redakcji), właściciela sfotografowanej taksówki. W rozmowie pada masa przekleństw i wyzwisk. Słowo „frajer” to jedno z delikatniejszych określeń. „Bekniesz, k... za to, pamiętaj! Ja ci nie grożę, ja cię ostrzegam k...Ja Ci zęby k... wybiję za to. Pamiętaj o tym!” - to fragment nagranej rozmowy, którą pan Jakub także opublikował w internecie na Facebooku Taxi Bajera.
Pan Andrzej tłumaczy się na nagraniu tym, że ma niepełnosprawną żonę i ma prawo do stawania na wyznaczonych dla inwalidów miejscach, nawet jak jedzie sam.
- Tylko pod warunkiem, że pasażer, którego kierowca przewozi, ma kartę parkingową dla niepełnosprawnego - podkreśla Katarzyna Matras z Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu. Przepisy ustawy o ruchu drogowym ściśle określają, gdzie taka karta ma się znajdować. „Kartę parkingową umieszcza się za przednią szybą pojazdu samochodowego, a jeśli pojazd nie posiada przedniej szyby - w widocznym miejscu w przedniej części pojazdu, w sposób eksponujący widoczne zabezpieczenia karty oraz umożliwiający odczytanie jej numeru i daty ważności” - czytamy w artykule 8.
Jakub Żurek, który wykonał zdjęcie, zapewnia, że takiej karty nie było. Mimo to próbował załagodzić konflikt ze sfotografowanym taksówkarzem. - Zadzwoniłem do niego. Chciałem się spotkać, wyjaśnić sobie pewne rzeczy i podać ręce na zgodę. Niestety, bezskutecznie - mówi.
Pan Andrzej w rozmowie z „Krakowską” twierdził, że przewoził wtedy niepełnosprawnego klienta i miał jego kartę parkingową. Uważa, że pan Jakub go oczernia, żeby sobie zrobić reklamę. - Zgłosiłem już sprawę do prokuratury. Nikt nie ma prawa ujawniać mojego nazwiska i numerów tablicy rejestracyjnej - podkreśla. Zdaje sobie sprawę, że się uniósł w rozmowie telefonicznej. - To nie było grożenie, ale ostrzeżenie - twierdzi.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 16. "Buc"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU