Na zebraniu prezydent przedstawił dwa pomysły na zagospodarowanie tego samego terenu wokół środkowego jeziora Kruki, po czym oznajmił, że i tak tam nic nie powstanie w najbliższej dekadzie. Stwierdził bowiem, że inwestycja pochłonie za dużo pieniędzy, a są ważniejsze sprawy do załatwienia w mieście.
– Jestem na etapie ogłoszenia przetargu na modernizację krytej pływalni. Mamy też inne inwestycje, jak remonty dróg – tłumaczył Chwierut. Jak wyliczył, budowa kąpieliska pochłonie aż 18 mln zł, a to suma, jakiej nie „wykrzesze” z budżetu w najbliższych latach. – Nie toleruję prowizorki, dlatego nie zgodzę się na „coś” przypominające kąpielisko. Jak już coś robić, to raz, a dobrze – stwierdził.
Mieszkańcy Oświęcimia, z którymi rozmawialiśmy, mają zupełnie inne zdanie. – Nie chcemy żadnych fikuśnych atrakcji, a jedynie kawałka plaży z dostępem do wody i opieki ratownika WOPR – przekonuje oświęcimianin Michał Radwan. – Realizacja czegoś takiego nie pochłonie przecież 18 mln złotych. Mam wrażenie, że jedyne czego tu brakuje, to dobre chęci ze strony prezydenta.
Ratownicy WOPR z Oświęcimia także twierdzą, że szacowany koszt kąpieliska jest znacznie zawyżony. Zamiast bogatego w liczne atrakcje (zjeżdżalnie, wypożyczalnie rowerów wodnych i łódek, bary, restauracje, szatnie, boiska do siatkówki) można przecież wydzielić z jeziora i uporządkować strefę do kąpieli.
– Wyznaczenie takiego miejsca to znacznie niższy koszt. Przede wszystkim jest szybkie w realizacji – zauważa jeden z woprowców, zastrzegając nazwisko. – Nie chodzi o prowizorkę, a jedynie o bezpieczeństwo ludzi, którzy latem i tak spędzają czas na Krukach. Obowiązuje tam co prawda zakaz kąpieli, ale w upalne dni wielu go łamie i wskakuje do wody.
Ratownicy WOPR podają, że w ubiegłym roku utopiły się tam trzy osoby. Mają już dość wyławiania topielców. W Oświęcimiu i okolicy nie ma żadnego basenu pod chmurką. Najbliższe są w Andrychowie i Trzebini.
Firma, która na zlecenie Urzędu Miasta przygotowała dwie, niewiele się różniące koncepcje kąpieliska na Krukach, zgarnęła 30 tysięcy złotych. Wielu oświęcimian twierdzi, że to pieniądze wyrzucone w błoto. – Przyjdzie lato, ludzie zaczną naciskać na magistrat, co robi w sprawie kąpieliska, więc mają potwierdzenie, że nie siedzieli z założonymi rękoma – denerwuje się Marcelina Mitek z Oświęcimia.
Jezioro na Krukach należy do firmy Synthos, a działki wokół niego to tereny prywatne. Janusz Chwierut otwarcie przyznaje, że najbardziej odpowiadałaby mu koncepcja, aby prywatny inwestor wybudował kąpielisko, a miasto, np. partycypowałoby w kosztach utrzymania.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
