Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan "doktor" od złamanych serc

Redakcja
Artur Buczek (tu w roli lekarza) usłyszał na razie 29 zarzutów
Artur Buczek (tu w roli lekarza) usłyszał na razie 29 zarzutów KGP
Myślały, że złapały Pana Boga za nogi. Były szczęśliwe, wierzyły, że budują trwały związek. Bujając w obłokach, nie zauważyły tylko, że obietnice wspólnego życia to kłamstwa, które miały sprawić, że oddadzą oszustowi oprócz serca także majątek - pisze Agnieszka Smogulecka

To prawdziwy Kalibabka naszych czasów. I tak jak on: przystojny, zadbany, doskonale ubrany i szarmancki - opowiada o Arturze Buczku Maciej Karczyński z Komendy Stołecznej Policji. - Bardzo skrupulatnie wybierał swoje ofiary. Szukał kobiet, które nie ułożyły sobie życia i oczekiwały męskiego wsparcia. Rozkochiwał w sobie kobiety, które poznawał za przez portale internetowe. Obiecywał ożenek. Okradał je i znikał.

32-letniego Buczka ujęto w grudniu w Częstochowie, po 13 latach poszukiwań. Wpadł przez przypadek, gdy warszawscy policjanci pojechali prywatnie na Jasną Górę. Przed jednym z bloków zobaczyli mężczyznę, który wydał im się znajomy… Zorientowali się, że widzieli go wśród zdjęć poszukiwanych. Zatrzymali go.

Zobacz także: Emilia, niepokorna baletnica

Piotr Pietrzykowski, Michał Podgórny, Piotr Jons, Artur Bączkowski, Piotr Salomon, Piotr Ewilsner, Waldemar Grawacki, Piotr Mejsner, Paweł Ebinger - tak Buczek przedstawiał się dziewczynom. Mówił, że jest rehabilitantem, pracownikiem NIK-u, inspektorem nadzoru budowlanego, pediatrą, policjantem drogówki, byłym żołnierzem armii USA czy też kierowcą ambasady USA. Kobiety poznawał poprzez portale społecznościowe. - Był czuły, delikatny - wspominają jego ofiary.
Na delegacje i... znikał

Artur Buczek mieszkał u swoich wybranek zwykle przez kilka miesięcy. Po pewnym czasie zaczynał wspominać, że potrzebuje pieniędzy. Na działalność gospodarczą. Operację ojca w szwajcarskiej klinice.

Czasem w ogóle, nie tłumaczył, po co mu gotówka. Brał ją. Nakłaniał "narzeczone" do zaciągania kredytów lub zakupu telefonów komórkowych. Nie miał skrupułów, by wykorzystywać też rodziny i znajomych "przyjaciółek" - pożyczał także od nich. Było go więc stać na wynajem luksusowych aut i pięknych mieszkań.

Oszukał kilkadziesiąt kobiet. Dokonywał też drobnych oszustw, brał zaliczki za naprawę samochodu lub jego sprowadzenie. Pierwszego dopuścił się na Pradze w Warszawie. Pracował wtedy w sklepie, był sprzedawcą. Obiecał klientowi sprowadzić wymarzony telewizor. Wziął 1600 złotych zaliczki.

Ani pracodawca, ani klient już go więcej nie zobaczyli. Później zrozumiał, że łatwiej będzie mu omotać samotne kobiety. Wśród pokrzywdzonych były: pielęgniarka, realizatorka dźwięku, bibliotekarka, asystentka notariusza.

- Żyjemy w kulturze, w której panuje kult miłości romantycznej. Literatura, filmy, gazety są przepełnione romantycznymi opowieściami o cudownych spotkaniach zagubionych w szerokim świecie kochanków, którzy jakimś cudem się odnajdują - mówi psycholog Martyna Goryniak. - To niestety jest sprzeczne z racjonalną oceną mężczyzny, z którym chcemy być blisko i tym samym stwarza zagrożenie, że zwiążemy się raczej z naszym wyobrażeniem na czyjś temat niż z realną osobą.

Przez lata o oszustach matrymonialnych myśleliśmy tylko wtedy, gdy oglądaliśmy film "Tulipan". Pierwowzorem głównego bohatera był Jerzy Kalibabka, najsłynniejszy w czasach PRL-u oszust matrymonialny. Rozkochiwał kobiety tylko po to, by po zdobyciu ich zaufania grabić je z kosztowności.

- Kobiet, które uwiodłem, było kilka tysięcy. Po dwóch tysiącach przestałem je liczyć - opowiadał Jerzy Kalibabka.

Akt oskarżenia był imponujący, znalazło się w nim dwieście nazwisk ofiar. Niektóre z pań ciągle wierzyły, że to nieporozumienie. - On mnie kocha, wróci do mnie i odda wszystko, co zabrał - zeznawały przed sądem. Płakały, gdy w dzień kobiet, 8 marca 1984 roku sąd ogłosił wyrok: 15 lat więzienia. Po 9 latach kary został zwolniony dzięki amnestii. Wcześniej jednak, w 1987 roku, nakręcono "Tulipana". Tulipan, Kalibabka - te dwa słowa są dzisiaj równoznaczne z oszustem matrymonialnym.

Tacy oszuści nigdy nie mieli tak łatwo jak teraz. W sieci jest wiele portali, dzięki którym można umówić się na randkę. Anonimowy rozmówca często jest oparciem w trudnych chwilach, z czasem łatwo nabrać przekonania, że się go zna, zaufać - także w realu.
Podryw przez internet

- Dawniej, kiedy ludzie żyli w dość zamkniętych społecznościach, łatwo można było sprawdzić tożsamość każdego często analizując jego rodzinną historię kilka pokoleń wstecz. Ludzie przeważnie wiedzieli, z kim mają do czynienia. Dzisiaj nie jest to takie proste - tłumaczy Martyna Goryniak. - W internecie można udawać kogoś zupełnie innego....

Internetowy sposób "podrywu" wykorzystywał także 21-letni Konrad K. (złapany miesiąc temu w Warszawie). Od dwóch lat wyszukiwał ofiary za pośrednictwem portali internetowych. Obiecywał stały związek, nie wspominając jednak ani słowem, że ma żonę i dwoje dzieci. Kobiety, które mu wierzyły, same przekazywały mu pieniądze.

Dziś policja już wie, że zdobytą gotówkę przeznaczał na wynajem luksusowych aut i mieszkań na terenie kraju.

Wybierz małopolską miss internetu. Zobacz zdjęcia pięknych dziewczyn!
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Rzucił się z nożem na kolegę przy grillu
Najciekawsze świąteczne prezenty, wigilijne przepisy, pomysły na sylwestra - wszystko w serwisie świątecznym**swieta24.pl**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska