W sensie propagandowym projekt jest świetny i naprawdę może się podobać. Ma w sobie coś z patosu związanego z budową Gdyni. Tylko że dziś mamy inne czasy, o wiele mniej patetyczne niż w 1920 roku.
Zatem - nie ma róży bez kolców. Po wykonaniu przekopu rozrastający się port w Elblągu przez najbliższe dziesięciolecia będzie zmuszony do żerowania na interesach portów w Gdańsku i Gdyni. Wielki morski Elbląg będzie więc przykładem swoistej kanibalizacji naszych przeładunkowych możliwości.
A może kanał przez mierzeję to początek wielkiej operacji przywracania żeglowności Wiśle? Może, choć tę dobrą zmianę można by rozpocząć mniej patetycznie, a równie skutecznie - od odmulenia śluzy Przewóz w Nowej Hucie. Nie mówiąc już o tym, że w kolejce po fundusze czeka Odra, która ma większe znaczenie żeglugowe niż Wisła. Ma też większe szanse na komercyjny sukces, bo przecież oprócz nas obsłużyć może także Niemców i Czechów. Przedstawiając sprawę obrazowo: gdy przyjdzie do dzielenia funduszy na rozwój żeglugi śródlądowej, Odra skoczy Wiśle do gardła w walce o pieniądze. A jest o co walczyć, bo sam przekop przez mierzeję ma kosztować 900 milionów złotych.
Przekop pobudzi też do działania obrońców przyrody. Już krzyczą, że zdewastuje ekosystem Zalewu Wiślanego, zmieni ruch prądów wodnych. Podobne obiekcje zgłasza strona rosyjska, która w kwestii budowy kanału jest „kategoriczesko protiw”. Tu w grę mogłyby wchodzić podnoszone przez rząd korzyści militarne dla całej Unii Europejskiej, ale... Unia chyba nie jest szczególnie zachwycona korzyściami, które odniesie, ponieważ kanał przez mierzeję ma być zbudowany za pieniądze z polskiego budżetu, a Bruksela nie dołoży do niego ani centa.
Z jednej strony podoba mi się ta rządowa inicjatywa, bo chciałbym, żeby nasze czasy zapisały się w historii czymś więcej niż tylko sejmowymi pyskówkami, okrzykami „hańba!” i „targowica!”. Budowa morskiego kanału to duża rzecz, która może być znakiem dla wielu pokoleń. Z drugiej strony jednak eksperci mówią, że kanał jest wyłącznie „gestem Kozakiewicza w stronę Rosji”. Jeśli tak, to ten antyrosyjski gest faktycznie byłby bardzo kosztowny.
Sądzę, że gdyby kanał naprawdę powstał, wszyscy w przyszłości byliby per saldo zadowoleni. Warto więc rządowi kibicować, gdy stara się otworzyć nowy wielki front budowy.