Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Brożek: Patryk to mój kolega, a trener Smuda jest moim szefem

Rozmawiał Bartosz Karcz
Paweł Brożek po 21. kolejkach jest liderem klasyfikacji strzelców. Wiosną chce obronić tę pozycję
Paweł Brożek po 21. kolejkach jest liderem klasyfikacji strzelców. Wiosną chce obronić tę pozycję Wojciech Matusik
Napastnik Wisły Kraków Paweł Brożek spokojnie spędził urlop i do okresu przygotowawczego przystępuje pełen zapału.

Po udanej dla Pana jesieni, urlop świąteczno-noworoczny spędził Pan w poczuciu dobrze wykonanej pracy?
Urlop spędziłem w gronie rodzinnym. Atmosfera była bardzo dobra, a już na pewno znacznie lepsza od tej, jaka panowała przez dwa ostatnie lata.

Rodzina życzyła Panu kolejnego tytułu króla strzelców?
Między innymi, choć przede wszystkim wszyscy życzyli mi zdrowia.

Robił Pan sobie podsumowanie minionego roku?
Miałem lepsze i gorsze momenty. Wolę bardziej koncentrować się na tych słabszych, żeby wyciągać z nich wnioski.

W Wiśle, jeśli szukać tych słabszych stron, to kłaniają się wyjazdy. Poza Krakowem strzelił Pan tylko jedną bramkę.
Tracimy wiele na wyjazdach, bo nie potrafimy zdominować przeciwnika pod względem fizycznym. Weźmy choćby mecz z Lechem. Jeśli chodzi o umiejętności, nie odstawaliśmy od rywali. Zdominowali nas jednak po względem fizycznym i dlatego wygrali.

Czyli pańska rada dla zarządu i trenerów, to wzmocnić zespół przede wszystkim pod względem średniej wzrostu?
Przede wszystkim trzeba patrzeć na umiejętności. Ale nad przygotowaniem fizycznym też trzeba pracować.

Pozwolił Pan sobie na więcej w czasie urlopu? Przybyło parę kilogramów?
Ani jednego! Dbałem o siebie. Mieliśmy rozpisane zajęcia przez trenera. Do tego uzupełnialiśmy sobie z bratem to wszystko grą w squasha.

Ten wasz squash okazał się w lecie dobrą receptą na pańską skuteczność. Jeszcze przed podpisaniem kontraktu z Wisłą właśnie w ten sposób przygotowywał się Pan do sezonu, a później na brak formy nie mógł Pan narzekać.

Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że to dobra droga, żeby zostać królem strzelców. Mówiąc natomiast poważnie, grając w squasha można zrobić sobie świetną podbudowę pod ciężką pracę, jaka czeka nas już wkrótce.

Pan będzie przygotowywał się do sezonu trochę inaczej niż większość kolegów, bo jedzie Pan na zgrupowanie kadry. Jak to może wpłynąć na pańską formę?
Znam trenera Nawałkę i wiem, że na kadrze też ciężkiej pracy nie zabraknie. Poza tym mam już tyle lat, że doskonale znam swój organizm. Wiem, czego mi potrzeba.

Z jakimi nadziejami pojedzie Pan na zgrupowanie kadry?
Jadę tam jako weteran. Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem Nawałką, więc nie wiem do końca, jakie są jego oczekiwania wobec mnie.

A Pan wierzy w to, że może w kadrze zostać na dłużej i pojechać np. na mistrzostwa Europy?
Spokojnie. Można sobie planować różne rzeczy, a życie później wszystko weryfikuje. Na razie nie ma co tak daleko wybiegać w przyszłość.

Jeszcze nie wiadomo, jak zmieni się kadra Wisły, ale już wiadomo, że jedna zmiana nastąpi - przenosicie się do nowego ośrodka treningowego w Myślenicach.
Jeśli chcemy równać się z zachodnimi klubami, to musimy mieć profesjonalną bazę treningową. Cieszymy się, że Wisła poszła w tym kierunku. Będziemy mieć lepsze boiska do pracy. To, na którym trenowaliśmy do tej pory, dobre było do listopada. Później trudno było już na nim coś zrobić. Nie ma też znaczenia, że trzeba będzie dojeżdżać na treningi do Myślenic. W Glasgow też mieliśmy ośrodek daleko za miastem i codziennie dojeżdżałem po 45 minut w jedną stronę. Podobnie było w Hiszpanii, gdzie trenowaliśmy na obiektach Realu Madryt.

Wróćmy do przygotowań. Czekają was wiosną praktycznie dwa finisze. Najpierw sezonu zasadniczego, a później już tej części, która będzie decydować o tym, jakie miejsce zajmiecie.
W tym roku liga jest tak spłaszczona, że nie można sobie pozwolić na chwilę słabości. Chcemy awansować do ósemki. A później pozostanie siedem meczów, w czasie których wszystko może się zdarzyć.

Mistrzostwo Polski dla Wisły też?

Jesteśmy w stanie to zrobić, choć żeby tak się stało, muszą zostać spełnione pewne warunki. Chyba wszyscy zdają sobie w klubie sprawę, jakie.

Na razie idzie to w drugą stronę. Odszedł już Patryk Małecki. Jak Pan przyjął tę informację?

Patryk to mój kolega, wiślak z krwi i kości. To jest jego decyzja, a ja mogę mu życzyć tylko wszystkiego najlepszego. Oczywiście poza meczami przeciwko Wiśle.

Latem nie przechodził Pan okresu przygotowawczego z trenerem Smudą. Ale wie Pan przecież, jak to wygląda u "Franza". Czego Pan się zatem spodziewa?
Nie ma przeproś - jak piłkarz chce być w formie, musi ciężko pracować w takim okresie. Dyspozycja, jaką osiągnęli jesienią Łukasz Garguła, Arkadiusz Głowacki, Łukasz Burliga czy Michał Chrapek, pokazała, że trener latem wiedział, co robi.

Patryk Małecki ma inne zdanie na ten temat...

Trudno mi powiedzieć, co czuł Patryk. Może rzeczywiście akurat on czuł się zmęczony. Nie chcę się jednak na ten temat wypowiadać. Patryk to mój kolega, a trener Smuda jest moim szefem. Zostawmy zatem tę sprawę między nimi.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska