Klamka zapadła. Paweł Sularz, szef krakowskiej Platformy Obywatelskiej, nie jest już członkiem partii.
- Zarząd krajowy podjął decuzję o usunięciu pana Sularza - kwituje krótko Andrzej Czerwiński, szef małopolskiej PO.
Nad decyzją członkowie zarządu nie zastanawiali się zbyt długo. - Sularz popełnił dwa podstawowe błędy, co niektórych mocno wkurzyło - ocenia jeden z małopolskich działaczy PO.
- Po pierwsze: od razu powinien zwołać konferencję prasową i wszystko wyjaśnić, a po drugie: powinien się oddać do dyspozycji władz PO jak uczynił to starosta Krzyworzeka, który wyszedł z podobnego zamieszania obronną ręką - dorzuca.
Przypomnijmy. Kłopoty Sularza zaczęły się po tym jak na światło dzienne wyszedł fakt, że radny miasta pracował w spółce Creation, która według prokuratury brała udział w wielkiej finansowej malwersacji w Kraków Business Park. W tej samej firmie pracował również starosta krakowski Józef Krzyworzeka.
Szef firmy Mieczysław K. oraz jej właściciel Derek L. są oskarżeni o udział w grupie przestępczej, która prała pieniądze, fałszowała dokumenty i wyprowadzała grube miliony za granicę.
Na dodatek padło podejrzenie, że zatrudnienie Pawła Sularza było fikcją. Radny nie potrafił wyjaśnić czym tak na prawdę zajmował się w firmie.
Kto teraz pokieruje krakowską Platformą? - Paraliżu nie będzie - zapewnia Andrzej Czerwiński. - Tymczasowo władzę będzie sprawował zarząd powiatu - dodaje.
Jako następców Sularza wymienia się wiceprzewodniczących powiatu krakowskiego Wojciecha Wojtowicza, Katarzynę Matusik-Lipiec i Grzegorza Stawowego.
W jaki sposób zarząd krajowy PO argumentował podjęcie tak drastycznej decyzji?- Nie chciałbym się tłumaczyć za zarząd. Ja złożyłem wniosek o podjęcie decyzji zgodnie z partyjnym statutem, w którym jest zapis, że w szczególnych przypadkach zarząd krajowy może usunąć członka z Platformy Obywatelskiej - wyjaśnia Czerwiński.
Sularz ma dwa tygodnie na odwołanie się od tej decyzji. - Jeszcze nie wiem co zrobię - przyznaje Paweł Sularz. - Wysłałem do Warszawy faks z informacją, że zawieszam swoje członkowstwo w partii. To jest o tyle bolesne, że nie mam niczego na sumieniu, nie mam postawionych żadnych prokuratorskich zarzutów. A można wymienić kilku członków PO, którzy takie zarzuty mają, a nikt nie pali się do wyrzucenia ich z partii - przypomina.
Zamierza zrobić sobie dziesięć dni urlopu. - Teraz muszę kompletnie przewartościować swoje życie, co nie będzie takie proste. Działalność w PO była dla mnie niezwykle ważna i poświęcałem jej masę czasu. Pozostała mi jeszcze praca w radzie miasta, bo mandat radnego nadal mi przysługuje, ale... - urywa w pół zdania.
Krakowscy partyjni koledzy Sularza twierdzą, że zrobiono z niego kozła ofiarnego.
- I tak też się czuję - nie ukrywa Sularz. - Żyjemy w świecie gnojenia ludzi, ale cóż, trzeba żyć dalej nawet wtedy gdy cały świat wali się człowiekowi na głowę - kończy radny.