Góry, obok malarstwa, były wielką pasją Andrzeja Wróblewskiego. Często w Tatrach bywał i w nich w 1957 roku zmarł. Tatrzańska część jego twórczości mało jest znana,a ma moc i oryginalność. Świetne Tatry, świetny Wróblewski.
W marcowe dni muzeum zaprasza na malarski spacer po swych galeriach. Hasior, Wróblewski, Żuławski z ośnieżonymi Tatrami w tle. Zakopane inaczej, warto sprawdzić.
Andrzej Wróblewski urodził się w Wilnie, a zmarł w Tatrach. Był synem profesora prawa, rektora Uniwersytetu Wileńskiego Bronisława Wróblewskiego i artystki-grafika Krystyny Hirschberg. Uczęszczał do Liceum im. Króla Zygmunta Augusta w Wilnie. 26 sierpnia 1941 w trakcie domowej rewizji przeprowadzonej przez hitlerowców umarł na atak serca ojciec artysty. 14-letni Wróblewski był tego świadkiem.
Matka była jego pierwszym nauczycielem sztuki. Uczyła go techniki drzeworytnicznej - pod jej kierunkiem wykonał swoje pierwsze grafiki (prace "Memento mori - Czaszka"). Na początku 1945 r. Krystyna Wróblewska razem z dziećmi (miał starszego brata Jerzego) opuściła Wilno i przeniosła się do Krakowa. Tam Wróblewski zdał egzamin dojrzałości i rozpoczął studia na dwu kierunkach jednocześnie: historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz malarstwie na Akademii Sztuk Pięknych.
Od 1947 głównym tematem jego malarstwa był człowiek, ale wykonywał także prace eksperymentalne, inspirowane socrealizmem i abstrakcyjne. Ulubione techniki to malarstwo olejne, gwasz, rysunki, grafika (w tym monotypia). Zmarł w Tatrach, prawdopodobnie na zawał serca. Zwłoki znaleziono na poboczu zaśnieżonej drogi między Cyrhlą a Zazadnią. Pochowany został w Krakowie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+