Leczenie już się rozpoczęło
Szymonek został przyjęty do szpitala w Gandawie kilka dni temu. Od tej chwili podawane są mu przeciwciała GD2.
- Ich przyjmowanie będzie trwało pięć dni. Może się okazać, że ten okres się wydłuży. wszystko jest uzależnione od reakcji Szymonka na lek - informuje mama chłopca. Po zakończeniu kuracji Szymonek zostanie wypisany na dwa tygodnie (pozostanie jednak w Gandawie). Przez cały czas będzie musiał przyjmować witaminę A. Następnie będzie tydzień przerwy i powrót do szpitala.
- Znów pięć dni leczenia przeciwciałami, dwa tygodnie witamina A i tydzień przerwy - tłumaczy pani Iwona. Początek terapii był trudny. Chłopiec miał gorączkę, dreszcze, a podawanie morfiny powodowało, że dużo spał. W związku z tym lekarze zdecydowali o przerwaniu terapii. Kiedy tylko nabrał sił, leczenie wznowiono.
- Pomimo trudnego początku leczenia uśmiech nie schodzi z jego twarzy - informuje mama chłopca.
Półroczna rozłąka
Rodzice musieli poszukać dla swojego synka szpitala za granicą, ponieważ polskie prawo nie pozwala na leczenie przeciwciałami. Dlatego wybrali Belgię i klinikę w Gandawie. - Koszt terapii to około 400 - 500 tys. złotych. Jest taniej niż w innych krajach, bo mąż tutaj pracuje - wyjaśnia mama Szymonka.
Pod koniec sierpnia chłopiec wraz z rodzicami poleciał do Belgii. Wszyscy troje pozostaną tam aż pół roku. - Sześć miesięcy to czas terapii - mówi mama chłopca - Chociaż nie można tego brać jako pewnik. Wszystko zależy od tego, jak organizm Szymona zareaguje na leczenie - wyjaśnia kobieta.
Iwona Waryan przed wylotem nie ukrywała, że jako matka ma mieszane z uczucia. Z jednej strony jest bardzo szczęśliwa, że jej synek będzie leczony, z drugiej natomiast obawia się o ośmioletnią córkę, która pozostaje w kraju.
- Julia nie może jechać z nami. Ma szkołę, obowiązki. Dlatego zostaje pod opieką babci - wyjaśnia pani Iwona. Kobieta przygotowała dziewczynkę do tej trudnej sytuacji. Dużo z nią rozmawiała i wyjaśniała na czym polega leczenie jej młodszego braciszka. Przyznaje, że obawia się jak córka poradzi sobie z tak długą rozłąką.
- To nie jest Kraków, z którego mogłam w każdej chwili przyjechać do domu. Będę odwiedzać małą, jednak nie będą to częste wizyty - mówi.
Pełnej kwoty nadal brakuje
Leczenie w Polsce dobiegło końca. Gdyby chłopiec został w kraju, lekarze podawaliby mu chemię podtrzymującą. Dzięki leczeniu za granicą ma szansę pokonać nowotwór.
- Terapia przeciwciałami to jedyne rozwiązanie - wyjaśnia mama chłopca. Dzięki pomocy ludzi dobrej woli udało się zebrać ponad 300 tys. złotych.
Szymon Waryan objęty jest pomocą fundacji na rzecz dzieci z chorobą nowotworową Wyspy Szczęśliwe. Cały czas można wpłacać pieniądze na leczenie chłopca:
Subkonto Szymona:
83 1020 2892 0000 5302 0150 8522 WSZYSTKIE WPŁATY: KONIECZNIE Z DOPISKIEM SZYMON WARYAN KRS: 0000225443 Fundacja na rzecz dzieci z chorobą nowotworową ,,Wyspy Szczęśliwe" ul. Wielicka 265, 30-663 Kraków.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!