Muszą dorabiać
Jak podaje Polska Agencja Prasowa Jolanta Doroz zwróciła uwagę na wysoki średni wiek pracowników w tej grupie zawodowej i na to, że młode pracownice po zdobyciu doświadczenia w Szpitalu Uniwersyteckim odchodzą i szukają pracy w innych jednostkach leczniczych. Te, które zostają w szpitalu musza dorabiać, czyli brać nadgodziny. Doroz podkreśliła – nie jest dobre w przypadku medyków odpowiadających za bezpieczeństwo pacjenta. Poinformowała, że w związku z tym wniosły do sądu około 500 spraw przeciwko tej placówce.
Wysłaliśmy prośbę do władz Szpitala Uniwersyteckiego o ustosunkowanie się do zarzutów pielęgniarek. W odpowiedzi usłyszeliśmy od rzeczniczki placówki Marii Włodkowskiej:
- Szpital nie komentuje toczących się spraw sądowych do czasu ich prawomocnego rozstrzygnięcia.
Gwarancją wyższych pensji m. in. dla pielęgniarek i położnych miał być zapis ustawy, która zaczęła obowiązywać w lipcu 2022r. Jednak nie wszyscy dyrektorzy szpitali z tego obowiązku się wywiązali, czego wynikiem są protesty.
Pułapka na wykształcone pielęgniarki
Wedle przepisów, pielęgniarka posiadająca wyższe wykształcenie wpada w swego rodzaju "pułapkę", ponieważ jeżeli posiada tytuł magistra, lecz stanowisko, które pełni nie wymaga od niej takiego stopnia wykształcenia, to wtedy szpital nie musi wypłacać jej pensji, uwzględniającej jej wykształcenie i kwalifikacje.
Jak podaje PAP w Sejmie trwają prace nad obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych złożonym przez pielęgniarki i położne. W czerwcu sejmowa podkomisja zdrowia przyjęła projekt i skierowała go do komisji.
Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?
