FLESZ - Idzie prawdziwa zima
Kiedy wokalista Maciej Werk powołał do życia Hedone w połowie lat 90., powszechnie uznano zespół za reprezentanta rocka industrialnego. Była to jednak tylko część prawdy – bo z każdą kolejną płytą formacja wymykała się tej klasyfikacji. Stąd w dyskografii Hedone jest miejsce zarówno na energetyczne „Sanctvarium”, jak i niemal popowego „Playboya”. Płyty te miały jednak wspólną cechę: sugestywne łączenie nowoczesnej elektroniki z gitarowymi brzmieniami.
Nie inaczej dzieje się na najnowszym wydawnictwie formacji. Krążek zawiera dwanaście piosenek, w których jest miejsce zarówno na efektowne melodie, jak i stylowe aranżacje. Słychać tu echa dokonań Depeche Mode czy Nine Inch Nails, łódzka formacja przetwarza je jednak na swój sposób. Prym wiedzie elektronika – ale jest tu też miejsce na mocniejsze uderzenie. W efekcie „2020” choć jest zapisem emocji z zeszłego roku, stanowi imponujące podsumowanie 25 lat działalności Hedone.
