Najstarsi kibice nie pamiętają, żeby MTS Chrzanów był na szczycie tabeli zaplecza ekstraklasy. Prezes Marcin Dęsoł bierze jednak poprawkę na klasę rywali. Chrzanowianie potykali się z beniaminkami, ale to wcale nie umniejsza ich sukcesu. Bardzo ważny jest dobry początek sezonu, a MTS właśnie tego dokonał. - Trzeba zbierać kapitał początkowy, który zagwarantuje nam komfortowe granie – zwraca uwagę sternik chrzanowskiej ekipy. - Nasza dobra postawa nie jest dziełem przypadku. Zespół jest bardzo dobre przygotowany do rozgrywek pod względem kondycyjnym i wytrzymałościowym. Idziemy siłą rozpędu, kontynuując to, co zostało zapoczątkowane w drugiej rundzie poprzedniego sezonu.
W Chrzanowie podkreślają, że w premierze sezonu, w Radzyminie, gdzie MTS wygrał 29:21, widać było większe doświadczenie chrzanowskiej ekipy nad konkurencją. Rywale to nowy zespół, który kilka lat temu pojawił się na sportowej mapie Polski. Do końca kompletowali skład, więc w ich przypadku widać było brak zgrania. Tymczasem chrzanowianie od kilku lat grają tym samym składem. Stabilizacja kadrowa jest ich atutem.
Kibiców ucieszyła chrzanowska premiera rozgrywek, w której MTS rozbił Padwę Zamość. To także beniaminek, ale mający w swoich szeregach zawodników z ekstraklasowym bagażem doświadczeń. Tymczasem chrzanowianie nie mieli problemów z odniesieniem zwycięstwa. Kontrolowali przebieg spotkania. - Górowaliśmy nad rywalami pod względem szybkościowym – podkreśla prezes Dęsoł. - Dobrze funkcjonowała nasza główna broń, czyli gra z kontry, wobec której zamościanie byli bezradni. Tak właśnie ma wyglądać nasza gra, czyli sprawiać radość kibicom. Skoro dobrze wystartowaliśmy, to trzeba iść za ciosem.
W meczu przeciwko Padwie, przy wysokim prowadzeniu chrzanowian, trener Rafał Bugajski dał pograć młodym zawodnikom. Wszak klub bazuje przede wszystkim na wychowankach, więc musi dbać o ich systematyczny rozwój. - Na parkiecie pokazał się rozgrywający Bartosz Hardzina, który rzucił dwie bramki. Widać, że drzemie w nim spory potencjał. Jeśli będzie systematycznie pracował z tak wielkim zaangażowaniem jak obecnie, może trafić do sportu przez duże „S” - uważa prezes Dęsoł. - W bramce pokazał się też Jakub Gajewski. Pewnie, że wszystkiego wygrać się nie uda, ale przecież w zespole mamy jeszcze rezerwy.
Chrzanowianie walczą bez kontuzjowanych Marcina i Dawida Skoczylasów, Jana Orlickiego i Patryka Madei. Jak wrócą do gry, to się dopiero będzie działo. - Będzie głośno i radośnie – kwituje z uśmiechem prezes Dęsoł.
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ: