Od niedzieli portale społecznościowe pełne są poruszających wpisów, wspomnień. Jedne są krótkie, dosadne, inne szersze. Wszystkie łączy smutek i żałoba po śmierci Franciszka Smudy. O swoim byłym trenerze nie zapomniały kluby, w których pracował. Pożegnania opublikowały m.in. Wisła Kraków, Widzew Łódź, Lech Poznań, w których to zdobywał trofea, ale też Legia Warszawa, której Smuda był nie tylko trenerem, ale też wcześniej zawodnikiem.
Krótko „Żegnaj przyjacielu” napisał Kazimierz Kmiecik, długoletni asystent Smudy w Wiśle Kraków. Legendarny napastnik „Białej Gwiazdy” swój wpis opatrzył wspólnym zdjęciem na ławce trenerskiej Wisły.
„Do zobaczenia Trenerze” - napisał z kolei Tomasz Frankowski, były podopieczny Franciszka Smudy w Wiśle Kraków, ale również jego współpracownik w sztabie reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy w 2012 roku. I właśnie wspólnym zdjęciem z tego okresu opatrzył Frankowski swój wpis na portalu X.
Były podopieczny Smudy w Wiśle, Bogdan Zając napisał na swoim profilu na Facebooku, opatrując wpis wspólnym zdjęciem z Franciszkiem Smudą: Panie Trenerze dziękuję za wspólnie niezapomniane chwile. Do zobaczenia.
Franciszka Smudę pożegnał też na Facebooku Marek Konieczny były kierownik drużyny w sztabie „Franza”. Napisał: Panie Trenerze, dziękuję, że pozwolił mi Pan jako pierwszy przeżyć przygodę życia!
Jeszcze dłuższy wpis zamieścił obecny kierownik w Wiśle Jarosław Krzoska, który też miała przez wiele lat okazję współpracować ze Smudą. Krzoska napisał: Mnóstwo wspomnień, opowieści, historyjek. I każda prawdziwa. Tak jak Franz był prawdziwy. Taki z krwi i kości. I ta batalia z podstępną chorobą, której nie wygrał. Choć bardzo chciał. Do zobaczenia Franiu, gdzieś w lepszym świecie.
Długi wspomnieniowy wpis na Facebooku zamieścił Prezes Honorowy Wisły Kraków, Ludwik Miętta-Mikołajewicz. Napisał on: Odszedł Franciszek Smuda. Jeden z najbardziej popularnych polskich trenerów piłkarskich, obdarzony charyzmą w mało spotykanym wymiarze. Posiadał własną filozofię trenerską, nie wszystkim przypadającą do gustu, ale skuteczną. Potrafił sobie znanymi sposobami panować nad prowadzoną drużyną, budząc szacunek zawodników. Pamiętam, gdy sprawowałem funkcję prezesa zarządu Wisły SA w lipcu 1998, po odebraniu Franka z hotelu w Krakowie pojechaliśmy do Myślenic, do domu Bogusława Cupiała, gdzie podpisaliśmy pierwszy kontrakt zatrudniający Franciszka Smudę jako trenera Wisły. Po roku zdobył tytuł Mistrza Polski. Różne były później koleje losu, jednak relacje na linii b. właściciel Wisły - Franciszek Smuda były do końca przyjazne. W domu Bogusława Cupiala spotykaliśmy się w wąskim gronie co jakiś czas. Ostatnie spotkanie odbyło się we wrześniu ub. roku. Kolejne miało się odbyć 4 lipca, jednak BC odwołał je stwierdzając, że „poczekamy na Franka, który jest w szpitalu.” Niestety nie doczekaliśmy się...
Odpoczywaj Franiu w spokoju. W Wiśle Kraków zapisałeś piękne karty, które pozostaną niezapomniane. Cześć Twej pamięci.
Małżonce - p. dr Małgorzacie składam serdeczne wyrazy współczucia.
LMM
