Mieszkańcy Libiąża czują się sterroryzowani przez seryjnego podpalacza, który krąży po mieście. Ostatnio w ciągu jednej nocy podłożył ogień pod trzy obiekty: budynek gospodarczy przy ul. Wspólnej, skład budowlany przy ul. Oświęcimskiej i mieszkanie na 1 Maja. Policja wprawdzie zatrzymała podejrzanego, postawiła mu zarzuty dotyczące tych trzech podpaleń, jednak wypuściła go do domu. Miejscowi boją się, że znów zaatakuje.
Piotr Bochenek z ul. Wspólnej wyliczył straty na 30 tys. zł. Ogień strzelający w górę z domku gospodarczego, stojącego dosłownie 2 m od domu, obudził go w nocy z soboty na niedzielę, 23 października.
- Spłonął cały dach, powypadały szyby w oknach, popiół został z zapasów drewna na zimę. Spalił się też rower, kosiarka i inne drobniejsze urządzenia - wymienia Piotr Bochenek. Nie wie, dlaczego podpalacz wtargnął na jego posesję. Boi się jednak, że wróci. - Kilka tygodni temu zięciowi ktoś podpalił opony w samochodzie zaparkowanym przed domem. Cudem nie zapaliła się altanka. W podobnym czasie sąsiadce ktoś podłożył ogień na tarasie - opowiada pan Piotr.
Nie może zrozumieć, dlaczego policja wypuściła podejrzanego. - To musi być chory człowiek - zauważa.
Właściciel składu budowlanego przy ul. Oświęcimskiej w Libiążu drugi raz padł ofiarą podpalacza w ciągu kilku miesięcy. W nocy z 23 na 24 października jego straty sięgnęły 80 tys. zł.
Kpt. Piotr Bębenek, rzecznik komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Chrzanowie, przyznaje, że liczba podpaleń w Libiążu jest niepokojąca. - Nie ma wątpliwości, że wszystkie trzy zdarzenia z 23 października należy zakwalifikować jako podpalenia - podkreśla strażak. Dodaje, że ogień podkładano w niedalekiej odległości od siebie i w podobnym czasie, co może wskazywać, że winowajcą jest jedna i ta sama osoba.
Od początku roku podobnych zdarzeń na terenie Chrzanowa i Libiąża strażacy zanotowali 40. W Chrzanowie pod koniec września ktoś jednej nocy podpalił pięć kontenerów ze śmieciami przy ulicach Cmentarnej, Trzebińskiej, Niepodległości, Pęckowskiego i Pogorskiej.
- Trudno powiedzieć, co może kierować takim podpalaczem. Być może to zwykły, podpity chuligan, który postanowił zniszczyć to, co stanęło mu na drodze, i tak najprawdopodobniej było w Chrzanowie - dzieli się spostrzeżeniami rzecznik chrzanowskich strażaków.
W Libiążu płonęły głównie budynki. Na razie nie wiadomo, czy podejrzewany o podpalenia mężczyzna również ma je na sumieniu.
Robert Matyasik, rzecznik policji z Chrzanowa, przyznaje, że podejrzany 32-latek został zatrzymany i wypuszczony. - Usłyszał zarzuty podłożenia ognia pod trzy budynki w Libiążu. Niewykluczone jednak, że ma na swoim koncie więcej podobnych „grzechów” - informuje policjant z Chrzanowa. Dodaje, że mężczyzna nie przyznał się do winy. Został zwolniony do domu. To jednak nie koniec sprawy.
- Funkcjonariusze próbują ustalić także inne osoby, które mogą być zamieszane w zdarzenia. Za zniszczenie mienia przez podłożenie ognia grozi do więzienia - przypomina Robert Matyasik.
Dane z powiatu chrzanowskiego są bardzo niepokojące w porównaniu do tych z powiatów oświęcimskiego, olkuskie-go i wadowickiego. - To był spokojny rok i podpaleń budynków nie mieliśmy - przyznaje Zbigniewa Jekiełek z PSP w Oświęcimiu. Marcin Maciora z olkuskiej straży wśród nierozwiązanych spraw dotyczących pożarów wymienia głównie te związane z płonącymi trawami.