- Mam nadzieję, że moja książka przypadnie czytelnikom do gustu. Spotkałem się już z kilkoma pochlebnymi recenzjami - mówi Jacek Dyba.
16 lat w szufladzie
Książkę napisał 16 lat temu i mimo kilku okazji do jej wydania, dopiero w tym roku udało to się zrobić. - To zasługa mojej wnuczki Dominisi. To ona napisała maila do wydawnictwa. Teraz jest moją agentką - mówi z uśmiechem Jacek Dyba.
Pisane przez niego teksty mogły dużo wcześniej ujrzeć światło dzienne. Pierwsza okazja znalezienia wydawcy nadarzyła się, gdy brał udział w emitowanym przez TVP w latach 90 programie „Moja żona to skarb”. Wystąpił tam wraz z żoną Teresą. Jego twórców urzekł napisany przez niego wiersz wielbiący żonę.
W trakcie nagrania programu prowadzący zapytał go, czy chciałby wydać swoje dzieła i czy przypadkiem nie poszukuje wydawnictwa. - Byłem zestresowany. Z tego wszystkiego powiedziałem, że nie poszukuję wydawcy - wspomina. Kolejna okazja do wydania książki pojawiła się, gdy zainteresowało się nią katolickie wydawnictwo z Krakowa. Warunkiem było usunięcie z niej wszystkich wulgaryzmów. Jacek Dyba zrobił to poza jednym małym wyjątkiem. - Uparłem się. Z perspektywy czasu żałuję tego, ale wtedy uważałem, że tego fragmentu nie można zmieniać - wspomina autor.
Do trzech razy sztuka. Tak było i w tym przypadku. Na maila wysłanego przez jego wnuczę Dominika odpowiedziało wydawnictwo Novae Res z Gdyni.
Szczęśliwy finał
Przygotowanie publikacji książki pt. „Uciekinier ze świętego miasta” zajęło pół roku. Dziś można ją już znaleźć w sklepach. Dostępna jest m.in. w Empiku. Wydano ją w 15 tys. egzemplarzy.
Opowiada ona historię dwóch ludzi - nauczyciela muzyki i gangstera, którzy spotkali się w wadowickim więzieniu. To fikcyjne postacie, jednak można tam znaleźć prawdziwe historie. Opisana została akcja wywieszenia polskiej flagi na Reichstagu oraz historia związana z dzieciństwem Karola Wojtyły. Jacek Dyba nie spodziewał się, że na starość uda mu się wydać książkę. Jak mówi po „60” zaczyna gwiazdorzyć.
- Wielcy autorzy doceniani są dopiero po śmierci, może i ze mną też tak będzie - mówi. Najbliżsi są z niego dumni, zawsze wierzyli w jego talent. Żona teraz podkreśla, że to prawdziwy artysta, któremu wystarczy jedno słowo, by ułożyć w mgnieniu oka wiersz. - Kolejna publikacja? Na razie chcę się nacieszyć tą książką - mówi o swoich planach na przyszłość.