Barkom Każany Lwów - PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25, 25:23, 25:23, 16:25, 15:13)
Barkom Każany: Yenipazar, Tupczij, Smoliar, Szczurow, Firkal, Kvalen, Kanajew (libero) oraz Hołowen, Szewczenko, Tewkun.
Skra: Łomacz, Atanasijević, Kłos, Bieniek, Kooy, Lanza, Piechocki (libero) oraz Rybicki, Mitić, Vasina.
Zacięta walka Barkomu Każany i Skry w trzech setach
W pierwszym secie Skra wykorzystywała dobre przyjęcie i skuteczność gry na środku siatki. Częściej prowadziła (16;20, 19:23), ale w końcówce nie uniknęła nerwów. Po dwóch kolejnych blokach gospodarzy różnica stopniała do punktu (22:23). W decydującym momencie faworyt jednak opanował sytuację i wygrał.
W drugiej osłonie bełchatowianie też odskoczyli (9:12), ale tym razem przebieg późniejszej gry był inny. Wkrótce miejscowi doprowadzili do wyrównania (15:15), a potem drużyny wymieniały ciosy. W samej końcówce gospodarze uciekali na „oczko”, po chwili był remis. Przełom nastąpił przy stanie 23:22. Artem Smoliar zaserwował między dwóch rywali tak, że sobie przeszkodzili w odbiorze; dystans wzrósł do 2 punktów, a do tego „Nietoperze” miały setbola. Pierwszego goście obronili, po chwilę partię skutecznym atakiem skończył Wasyl Tupczij.
W trzecim secie gra długo była bardzo wyrównana. Gdy wydawało się, że lwowianie przejęli inicjatywę (od stanu 13:13 zdobyli 3 pkt z rzędu), to w błyskawicznie w zasięgu Skry pojawił się remis (od 16:13 do 16:15). Goście wyrównali w dużej mierze dzięki Aleksandrowi Atanasijeviciowi, który najpierw zaatakował po bloku, następie posłał asa serwisowego i był o18:18.
Kolejny „dublet” dał bełchatowianom prowadzenie (19:20 bo ataku Dicka Kooya i bloku Karola Kłosa), ale gospodarze co chwilę odrabiali stratę. A po potrójnym bloku na Atanasijeviciu (zatrzymał go Smoliar) odzyskali prowadzenie - 23:22. Czas wzięty przez trenera przyjezdnych nie przeszkodził lwowianom, po powrocie na parkiet Jonas Kvalen posłał asa i miejscowi mieli dwa setbole. I podobnie jak wcześniej - swego dopięli za drugim podejście, a tym razem pomogła zepsuta przez Mihicia zagrywka.
Kibice na meczu Barkom Każany Lwów - Skra Bełchatów w PlusLi...
Barkom Każany w końcu się przełamał. Jest pierwsza wygrana
„Nietoperze” miały już więc punkt (czwarty w rozgrywkach), a zwiększyły też swoje szanse na premierowe zwycięstwo. Pierwszej nie wykorzystali, w czwartej części to Skra miała przewagę. Kluczowy moment to seria od 10:11 do 10:15, potem przewaga rosła (13:22).
W decydującym tie-breaku nie brakło emocji. Barkom Każany prowadził 3:1, 5:3, 7:4. Po czasie na żądanie przyjezdni zdobyli 3 punkty z rzędu, doprowadzając do remisu 7:7. Po chwili do miejscowym wyszła seria - od 8:8 do 11:8 (m.in. atak Tupczija w trudnej sytuacji, pojedynczy blok Juliusa Firkala na Atanasijevicu), potem był 14:11.
Dwa meczbole Skra obroniła, przy trzeciej próbie Kvalen (wybrany później MVP meczu) przebił się przez blok i lwowianie cieszyli z pierwszego zwycięstwa.
