Barkom Każany wykonał plan minimum. Nie spadł z PlusLigi
Zespół z Lwowa w roli gospodarza gościnnie grał w Krakowie. Plany włączenia Barkom Każany w szeregi PlusLigi były już wcześniej, z tą różnicą, że domowe mecze miały się odbywać na Ukrainie. A z powodu nieuzasadnionej zbrojnej agresji Rosji na ten kraj i toczącej się wojny nie było to możliwe.
- Zespół z Lwowa był za mocny na swoją ligę, u nas widział większe możliwości. To było też zgodne z naszą strategią rozwoju, chcieliśmy pokazywać polską ligę za granicą. Sytuacja z wojną na Ukrainie wszystko przyspieszyła - mówi Popko. - My jesteśmy zadowoleni, mecze pokazywano na terenie Ukrainy. Oczywiście sytuacja jest wyjątkowa, niekomfortowa dla rozwoju sportu, ale cieszymy się, że zagrali u nas i pokazali, że są zespołem walecznym.
Barkom Każany w 30 meczach zdobył 30 punktów (8 zwycięstw, aż 7 porażek po tie-breaku). Typowany był do spadku, a okazało się, że radzi sobie całkiem dobrze. "Nietoperze" w stawce 16 ekip zajęły miejsce (w dwumeczu o tę lokatę okazały się lepsze od Cuprum Lubin). Biorąc po uwagę, że start ligi był bardzo trudny, bo zespół późno zaczął treningi w pełnym składzie, to wynik ocenić trzeba jako dobry. Skorzystała na tym też nasza liga.
- Myślę, że sezon dla nich był udany, bo nie walczyli o utrzymanie się w lidze, a próbowali wygrywać z najlepszymi. Sądzę, że mają trochę przemyśleń co do składu - przyznał Popko. - Przekonaliśmy się, że poziom w naszym kraju jest bardzo wysoki. Najlepszy zespół z Ukrainy okazał się za słaby, by przeskoczyć do fazy play-off. To pokazało, że aby zaistnieć w polskiej lidze, trzeba mieć bardzo dobry zespół, ponadprzeciętny w skali europejskiej.
Barkom Każany przywrócił Krakowowi wielką siatkówkę
Obecność Barkomu Każany w PlusLidze pomogła także przywrócić w Krakowie siatkarską elitę w męskim wydaniu, której nie było tu 30 lat. Zespół "u siebie" grał w zmodernizowanej hali Suche Stawy (tam największe sukcesy, w tym mistrzostwo Polski, święcili siatkarze Hutnika Kraków). Dzięki temu częściej raz czy dwa na sezon, gdy pod Wawel zawitała reprezentacja, można było pod Wawelem oglądać mecze na wysokim poziomie, z udziałem światowych gwiazd, których przecież w ekstraklasie nie brakuje.
- Wiadomo, że początki w dużym mieście są trudne, projekty rodzą się wolno. Trzeba też pamiętać, że Polacy lubią kojarzyć się z absolutnym sukcesem i kibicować takim drużynom. Ta droga, którą przeszli, zaaklimatyzowanie się w naszej lidze i wysoki poziom sportowy, sprawiają, że osiągnąć ten sukces wcale nie jest łatwo. Na pewno jednak drużyna z Lwowa zrobiła pierwszy krok - i to do przodu - powiedział Popko. Dodał: - Myślę, że ta wielka siatkówka zostanie w Krakowie na dłużej. Może powstanie tu drużyna, która będzie grała w najwyższej lidze.
Czy w następnym sezonie znów zobaczymy Barkom Każany w PlusLidze? - Zespół nie spadł, więc ma prawo występów w kolejnych rozgrywkach, miejmy nadzieję, że tu zostanie. Czy w Krakowie? Trudno mi powiedzieć, to decyzja klubu - dodał Popko.
